Strony

środa, 8 maja 2019

Rozterki śmierci - Jose Saramago

Wydawnictwo Rebis, Moja ocena 3/6
Jose Saramago to najbardziej znany na świecie portugalski pisarz. Wszystkie dotychczas przeczytane książki zachwyciły mnie, w szczególności Miasto ślepców. Niestety, ale Rozterki śmierci mnie  rozczarowały.
Historia, którą Saramago opowiada skupia się na Śmierci, która...strajkuje. Zmęczona dotychczasowym zajęciem, zmęczona ludźmi, sfrustrowana, mająca własne problemy Śmierć postanawia odpocząć. Ludzie co prawda nadal będą się starzeć, chorować, tak jak nakazuje to fizjologia, ale nie będą umierać.
To co się dzieje wydaje się być błogosławieństwem. Szybko jednak odsłonięte zostają niezwykle skomplikowane zależności pomiędzy Kościołem, Państwem i zwykłym codziennym życiem. Poza tym świat zaczyna zapełniać się ludźmi. Skoro nikt nie umiera, nie odchodzi, przeludnienie daje o sobie znać. I od tego wszystko się zaczyna....
Laureat literackiej Nagrody Nobla z 1998 r. z tak charakterystyczną dla siebie porcją poczucia humoru, ironii snuje rozważania na temat nas ludzi, naszych zachowań, uczuć  drobiazgowo, konkretnie, ale i tak ogólnie na temat ludzkości.
Bardzo dużo miejsca poświęcone jest śmierci, życiu, miłości, nienawiści, przyjaźni, antypatii. Poza tym autor stawia mnóstwo pytań o podłożu egzystencjalnym, trudnych, wymagających, nie dających się jednoznacznie zaklasyfikować.
Saramago słynie nie tylko z zaprawionych tak charakterystycznym dla niego poczuciem humoru rozważań na temat ludzkości, ale także z monstrualnie wręcz długich zdań i kuriozalnego pojmowania zasad interpunkcji. 
We wcześniej czytanych książkach jakoś mi to nie przeszkadzało. W tej wręcz przeciwnie. Sposób pisania Portugalczyka sprawił, iż wyjątkowo trudno było mi przebrnąć przez książkę mimo, iż nie należy ona do najobszerniejszych. Czytałam ją na raty.
Niby nic poza stylem pisarskim nie mogę Rozterkom śmierci zarzucić, ale czegoś mi brak w tej książce. Brak tego nieuchwytnego czegoś, co zachwyciło mnie w Mieście ślepców czy Baltazarze i Blimundzie.
Niby wszystko jest tak samo, a odbiór książki inny. Miałam wrażenie czytania zalewającego mnie potoku filozoficznych rozważań, często trudnych do zrozumienia. Trudno mi było przebrnąć przez kolejne strony.
Niewątpliwie warto po książkę sięgnąć, warto się z nią zmierzyć. Jestem przekonana, iż wielu osobom przypadnie ona do gustu.. Nie liczcie jednak na łatwe spotkanie. Saramago jest zachłanny. Wymaga ciszy, spokoju, uruchomienia umysłu i pełnej koncentracji. Nie pozwala dzielić się uwagą z nikim, ani z niczym.

1 komentarz:

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.