Wydawnictwo Sonia Draga, Moja ocena 5/6
II wojna światowa, największy koszmar w dziejach ludzkości. Winni zagładzie milionów byli oczywiście Niemcy. Część wykonywała rozkazy, z początku może nieświadoma tego, w czym tak naprawdę uczestniczą. Gro to jednak byli ludzi, którzy działali z premedytacją.
Rzadko kiedy wspomina się o dobrych Niemcach, o tych, którzy pomagali czy to aliantom, czy ludziom uciekającym przed zagładą.
Byli to ludzie, którzy nie godzili się z planami Hitlera, którzy będąc świadkami masowych zbrodni niemieckich sprzeciwiali im się.
O kilkorgu takich osobach opowiada Podwójne życie.
Vollmer napisała podwójną biografię. Opowiada w niej historie rodzinne dwojga młodych pruskich arystokratów, którzy poświęcili życie własne oraz swych córek i krewnych dla ratowania ludzkiej godności. Brzmi to bardzo patetycznie, ale tak było. Stworzyli oni prężnie działający antyhitlerowski ruchu oporu, walczyli z tym, co działo się wokół nich. Ich najbardziej znanym czynem był zamach na Hitlera w Wilczym Szańcu. Ale to nie jedyne przedsięwzięcie antyhitlerowskie, w którym brali udział.
Antje Vollmer wykonała kawał porządnej reportersko-historycznej pracy. Przegrzebał tony dokumentów przedarł się przez wiele zapisków, przeprowadził wiele rozmów. Z materiału, który zgromadził stworzył fascynująca opowieść, którą czyta się z wypiekami na twarzy i mieszaniną podziwu i niedowierzania.
Niestety, ale bohaterowie książki w 1944 roku ponieśli sromotną klęskę. Za swoje działania zapłacili najwyższą cenę. Jeden z nich, hrabia Lehndorff 04 września 1944 roku, mając zaledwie trzydzieści pięć lat, po dwóch dramatycznych próbach ucieczki został stracony w Berlinie- Plötzensee.
Jego towarzyszy walki i ich najbliższych spotkał także okrutny los. Jaki? Tego nie zdradzę. Zachęcam za to do sięgnięcia po tę książkę. Czyta się ją doskonale niczym najbardziej fascynującą opowieść. I mimo, że wiemy, jaki będzie koniec, niecierpliwie przewracamy kolejne karty.
Wiem, że nie wszyscy lubią książki historyczne. Jednak bez obaw. Podwójne życie napisane jest (jak ja to nazywam) stylem środka. Czyli jest to lżejsza forma książki historycznej, przystępna dla każdego, ale jednocześnie autorowi udało się uniknąć stylu pisarskiego rodem z beletrystyki, czy tabloidu.
Całość poparta licznymi zdjęciami, rycinami, planami, wstawkami wywiadów z najbliższymi bohaterów książki i zakończona bardzo bogatą bibliografią i źródłoznawstwem.
Warto sięgnąć po tę pozycję, bo jest to świetnie napisana, doskonale opracowana książka, a poza tym w Sztynorcie na Mazurach znajduje się XVII-wieczny pałac rodu Lehndorff, rodu, z którego wywodził się dzielny twórca zamachu na Hitlera.
Oglądałam Wołoszańskiego, więc kojarzę człowieka. Myślę , że to ciekawa książka.
OdpowiedzUsuńWielbiciele tego rodzaju tematyki powinni być zadowoleni.
OdpowiedzUsuńWygląda naprawdę bardzo intrygująco...
OdpowiedzUsuń