Wydawnictwo WAB, Moja ocena 6/6
Autorka Małego życia ponownie sięga po bardzo bolesny, trudny temat. Tym razem podejmuje kwestie osób wybitnych pod każdym względem i zadaje pytania czy takie osoby obowiązują te same zasady, takie samo prawo, jak zwyczajnych ludzi. A może wybitne jednostki może jednak mogą omijać pewne normy, prawa, podstawy funkcjonowania w społeczeństwie? Czy zło czynione w dobrej intencji, nawet najlepszej, jest usprawiedliwione? Czy cel uświęca środki?
Trudno jest mi w kilku zdaniach napisać o czym jest ta książka. Bez wątpienia poruszyła mnie i to bardzo. Zmusiła także do przemyślenia kilku kwestii.
Autorka nad tą powieścią pracowała aż 18 lat. Tak, dobrze czytacie - osiemnaście. Ludzie na drzewach oparci w dużej mierze na faktach, na postaciach autentycznych, są niezwykli.
Początkiem książki była historia noblisty z lat 70. XX wieku, Daniela Gajduska.
Jego odkrycie uratowało tysiące ludzi. Jednak, jak się okazało, naukowiec wsławił się nie tylko tym co ważne z punktu widzenia nauki.. Pod koniec życia został skazany w USA za pedofilię. Mówi się, że był to chyba najbardziej kontrowersyjny Nobel w ponadstuletniej tradycji nagrody. Ludzie na drzewach nie są bezpośrednio o tym nobliście, ale jego sylwetka, wyrok i dyskusja, jaka się po skazaniu rozpętała na świecie, stały się przyczynkiem do napisania książki.
Głównym złym w tej opowieści, jest zupełnie przypadkowy człowiek, którego sylwetka przedstawiona na początku książki, w najmniejszym nawet stopniu nie zapowiada tak dramatycznych wydarzeń. Gdyby Perina przypadkiem nie dostał się na antropologiczną misję na jedną z zagubionych an Pacyfiku wysepek... Gdyby... Nie od dziś wiadomo, iż życiem, światem na ogół rządzi przypadek. Yanagihara w swojej książce potwierdza tę tezę.
Myślę, iż wystarczająco zaanonsowałam wam treść książki. Nie będę więcej o niej opowiadać.
W przeciwieństwie do Małego życia, w Ludziach na drzewie brak drastycznych scen.
Atuty książki to wspaniałe opisy przyrody, kwestii etnograficznych, kulturowych, majstersztyk.
Na ogromny plus zasługuje też wręcz odrażająca postać głównego bohatera. Stworzyć taką sylwetkę to wielka sztuka.W ogóle cała książka jest pełna postaci w mniejszym lub większym stopniu budzących odrazę lub co najmniej niechęć, wstręt. Nie ma nawet jednej postaci, która wzbudziłaby we mnie sympatię, lub inne pozytywne uczucia.
Ludzie na drzewach to pierwsza książka Hanyi Yanagihari. Została ona napisana przed słynnym u nas Małym życiem. Nie wiem, dlaczego u nas zamieniono kolejność wydania książek. Ludzie na drzewach są świetni i zapowiadają kolejną niezwykłą książkę pisarki, jaką okazało się Małe życie. Polecam obie powieści i aż się boję co będzie w 3. książce.
Przeczytałam i pokochałam - wspaniała pozycja!!!
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałem "Małego życia", chociaż leży na półce i czeka między innymi razem z Tartt czy Roberts. Trzeba te cegły opanować w 2018. :)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie ksiażka jest za ciężka psychicznie.
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu poznać twórczośc tej autorki, ale zacznę od "Małego życia".
OdpowiedzUsuń