Strony

poniedziałek, 17 lipca 2017

Dzikusy. Francuskie wesele - Sabri Louatah

Wydawnictwo WAB, Moja ocena 5/6
Świetna książka, ale nie dla każdego. Jednym wyda się chaotyczna, innym co najmniej dziwna, a jeszcze inni uznają, że nie ma w niej za grosz sensu.
Dla mnie to doskonała lektura, której treścią jest jeden dzień mieszkającej od lat we Francji, a pochodzącej z Algierii, kabylskiej rodziny Narrusz. Kuriozalna rodzina, wielopokoleniowa, bardzo głośna i chaotyczna. W jej ramach mamy unikalnych przedstawicieli poczynając od zahukanej gospodyni domowej, poprzez hałaśliwą bezzębną acz wzbudzającą ogólny strach babkę, nastoletniego umiarkowanie zręcznego gangstera, aktora celebrytę, kazirodcze rodzeństwo i najstarszych w rodzinie męźczyzn, którzy sądzą (o naiwności), że nad wszystkim panują. Do tego dochodzi spora grupa dalszej rodziny, która widuje się tylko z okazji wesel i pogrzebów. Siłą rzeczy, przy takiej mieszaninie ludzkich charakterów i postaw, na światło dzienne wychodzą skrywane miesiącami, a nawet latami, najróżniejsze antagonizmy. Oj dzieje się, dzieje.
W opisywanym dniu trwają przygotowania do tradycyjnego wesela. Zamieszania z tym co nie miara. Całkowity chaos potęguje fakt, że następnego dnia mają odbyć się wybory prezydenckie i duże, ba bardzo duże szanse na zwycięstwo ma....muzułmanin blisko związany z rodziną Narrusz. Wielu myśli co by tu dla siebie ugrać przy okazji. No bo, jak jest okazja, to trzeba korzystać.
Bardzo ciekawie ukazani są kolejni bohaterowie, ich diametralnie różniące się od siebie spojrzenie często na te same sprawy, podejście do Francji, jako ojczyzny, do tego co dla chrześcijańskich Francuzów ważne, a co ważne dla muzułmanów.
Dzikusy. Francuskie wesele to bardzo udane połączenie sagi rodzinnej, komedii sytuacyjnej, rozprawki socjologiczno-psychologicznej i political fiction. Czyta się szybko (to niezbyt gruba książka) i z wielką przyjemnością. Polecam i czekam na 2. tom.

2 komentarze:

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.