Wydawnictwo Filia, Ocena 5-/6
Recenzja mojego męża.
Remigiusz Mróz to najgłośniejsze i najpłodniejsze nazwisko literackie w Polsce. Każda jego kolejna książka (a tworzy z zastraszającą wręcz prędkością) to pewny bestseller. Moja żona, czyli autorka tego bloga, zaczytuje się w jego książkach choć nie wszystkie ocenia tak samo. Uwielbia serię z Chyłką i Zordonem, która mnie trochę śmieszy. Bardziej przypadła mi do gustu seria Parabellum.
Postanowiłem także sięgnąć po Wotum nieufności. Bardzo lubię political fiction i byłem ciekaw jak Mróz poradzi sobie z tym zagadnieniem. Czytając książkę miałem nieodparte wrażenie, iż polityki w książce co niemiara, ale fikcji już niestety mniej, dużo mniej. To tyle odnośnie określenia - political fiction.
Książka ma wiele atutów i czyta się ją doskonale mimo, iż wymaga sporego skupienia.
Jak zwykle u Mroza atutem są doskonale odmalowani, pełnokrwiści i niezwykle różnorodni bohaterowie. Jednych można lubić (zdecydowana mniejszość) innych nie, niektóre osoby wzbudzają wręcz obrzydzenie, ale z pewnością wobec żadnej postaci nie pozostanie się obojętnym.
Do tego dochodzi niesamowite wprost tempo akcji i wielość wątków pobocznych plus jeden będący osia główną. Tak, wątków jest w książce co niemiara, ale co istotne, wszystkie są konsekwentnie prowadzone, nic się nie plącze, nie gubi, nie ulatuje w niebyt, co jest niestety plagą wśród wielu polskich autorów. Nie wiem doprawdy, jak Mróz to robi, rozrysowuje wątki kolorami, czy inaczej?!
Polityka i wszystko co z nią związane, są kwintesencją książki. Tym samym fabuła jest brudna, momentami odrażająca, obrzydliwa, ukazuje ludzi oraz ich najniższe instynkty, żądze oraz to do czego są zdolni w imię szeroko pojmowanej władzy. Straszne, bo jestem przekonany, iż jest to bardzo prawdziwe i mniej więcej to samo, tego samego kalibru i brudu rzeczy dzieją się tuż za rogiem, w świecie vipów, posłów, ministrów. Często to o czym słyszymy w tv, czytamy w prasie przeraża, budzi obrzydzenie. Mróz w Wotum nieufności pokazuje, iż może (i zapewne jest) być jeszcze gorzej.
Kolejnym atutem jest wplecenie w fabułę nowoczesnej technologii. Przebija się ona we wszystkich powieściach Mroza, ale w tej jest wyraźna jak w żadnej dotąd.
Wotum nieufności, nowość made by Mróz, czyta się z wielkim zainteresowaniem choć nie ukrywam, iż w niektórych miejscach (jeżeli chodzi o główne założenia) jest to kalka m.in. House of Cards. Ale zdawałem sobie z tego sprawę, iż tak może być. Wszak lojalnie o tym uprzedza notka wydawcy.
Nagana należy się jednak korekcie. W kilku miejscach powtarzają się ciągle te same słowa. Doprawdy jeżyk polski jest dosyć bogaty, można użyć różnorodnych synonimów. Mimo tej drobnej wady gorąco zachęcam do lektury niniejszej książki. Dobra rozrywka, boleśnie realna, wzbudzająca lekkie obawy o to co dzieje się tuż obok nas gwarantowana.
Mnie z kolei akurat ta książka Pana Mroza nie przypadła do gustu.
OdpowiedzUsuńJakoś odechciało mi się Mroza. Zostałam tylko przy Chyłce i za resztę nowości na ten moment dziękuje. :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że korekta się nie popisała. Ale i tak mam w planach tę książkę, gdyż lubię twórczość Mroza.
OdpowiedzUsuńMiałam ogromne oczekiwania względem "Behawiorysty", który mnie nieco rozczarował, więc nie kuszą mnie inne powieści Mroza ze względu na to, że ich tematyka nie do końca jest spójna z moimi zainteresowaniami.
OdpowiedzUsuńPoczątek tej serii czeka na półce, jednak ostatecznie nie wiem czy tematyka przypadnie mi do gustu. Muszę się zastanowić zanim postanowię po nią sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńPS. dołączyłam do grona obserwatorów! :)
PS2. zapraszam też do mnie: aga-zaczytana.blogspot.com
Mam, ale jeszcze nie czytałam. Czekam, aż pojawi się druga część.
OdpowiedzUsuń