Wydawnictwo Marginesy, Moja ocena 5,5/6
Przyznam się, że po Oszpicyna sięgnęłam bez przekonania. Tzn blurb zachęcał, ale poprzednia książka autora (z tzw. Trylogii Grobiańskiej) niezbyt przypadła mi do gustu. Zaufałam jednak Wydawnictwu Marginesy. I dobrze zrobiłam.
Zaczęłam czytać i przepadłam. Oszpicyn pochłonął mnie całkowicie. 560 stron przeczytałam w dwa dni.
Akcja rozgrywa się w Oświęcimiu. Oszpicyn to nazwa, której używali Żydzi, mówiąc o tym mieście.
Czas akcji to lata 90. XX wieku. Wtedy to Wojtek młody dziennikarz, świeżynka po studiach, idealista z ambicjami, przyjeżdża do Oświęcimia, żeby rozpocząć pracę w miejscowej gazecie. Nie wie, iż rozpoczyna najbardziej makabryczną i brzemienną w skutkach przygodę w swoim życiu. Potrwa ona 15 lat i praktycznie zniszczy bohatera, dosięgnie go wszędzie, nawet wtedy, gdy wyjedzie z Oświęcimia.
Początek dają jej błahe z pozoru, choć niepokojące wydarzenia. A to inwazja szczurów, a to tragiczny wypadek - samochód przygniata do ściany parę staruszków, a to zmarły we śnie emeryt etc. Każde z nich jest dziwne, budzi obawy ze względu na okoliczności zdarzenia i sposób wykonania...tak, tak można to określić. Ale zebrane razem, w głównym bohaterze i kilkorgu trochę bystrzejszych mieszkańcach miasta, wzbudzają przerażenie i obawę o to co wydarzy się dalej. A dzieje się, oj dzieje.
Ludzie w otoczeniu młodego dziennikarza nagle przestają mówić, dziwnie się zachowują, widzą duchy, rośnie
agresja, popełniają samobójstwa, pojawiają się złotonośne miejsca. Gdy Wojtek mówi o wszystkim swojej matce, ta
szepcze: „Wszystko się łączy…” i nie chce powiedzieć nic więcej. A to dopiero początek, pierwsze kilkadziesiąt stron. Trzeba przyznać, iż wyobraźnia autora nie zna granic. Dodatkowo wszystko jest tak realne, tak przerażające, że..brr...
Nie napiszę więcej o treści, bo jeżeli mam być szczera, to nie wiem co miałabym napisać. Nie da się streścić, nie da się wymienić choćby w podpunktach. Oszpicyn jest wielowarstwowym, skomplikowanym, niezwykle wciągającym miksem różnych gatunków. To wymieszanie horroru, z kryminałem, thrillerem, pozycją społeczno-obyczajową z silnymi elementami psychologii i historii. Co ważne, Zajasowi wszystko udało się doskonale wymieszać w idealnych wprost proporcjach. Dzięki temu powstała książka, od lektury której trudno się oderwać, a która dodatkowo uruchamia szare komórki czytelnika i przez całą lekturę zmusza do myślenia i to na wysokich obrotach.
Mogę śmiało napisać, iż Oszpicyn to takie puzzle dla dociekliwych i inteligentnych.
Mnie książka zafascynowała, zaintrygowała, wciągnęła. Mam nadzieję, że długo będzie gościć na liście bestsellerów.
Zgadzam się z opinią Wojciecha Chmielarza, że Oszpicyn jest Straszny. Nieprzyjemny. Wart przeczytania.
Gorąco polecam.
Wiedziałam! Byłam pewna, że ta powieść będzie dobra. Na szczęście ją mam☺
OdpowiedzUsuńTo mam nadzieję, że się nie zawiedziesz :)
UsuńSuper! Jesteś trzecią osobą, z tych, których zdanie cenię, piszących, że to świetna książka. Nie ma więc innej opcji: musi i na mnie zrobić wrażenie. :)
OdpowiedzUsuńWow, jak mi miło, że cenisz moje zdanie :) Wzajemnie.
UsuńA serio, mam nadzieję, że wrażenie, jakie zrobi na Tobie Oszpicyn będzie pozytywne. Czekam an recenzję.
Własnie, "Oszpicyn" jest wielowarstwowy i to cos więcej niż rozrywka. Moim zdaniem jego drugie mocne dno to refleksja na temat tego, iż w stosunkach polsko-żydowskich jest bardzo ciemna strona, z którą nie za bardzo mamy ochotę się zapoznawać.
OdpowiedzUsuńZapraszam na kilka słów ode mnie na temat "Oszpicyna":
www.bookbeergeek.wordpress.com
Pozdrawiam swiątecznie.
Kuba
Przepraszam, nie zauważyłem, żeby nie wklejać linków. Sorki :) Mozesz go skasować, ale mimo wszystko zapraszam. W koncu łączy nas książka.
OdpowiedzUsuń