Strony

niedziela, 16 października 2016

Księga ryb Williama Goulda - Richard Flanagan

Wydawnictwo Literackie, Moja ocena 6/6
Księga ryb Williama Goulda to 3. książka australijskiego pisarza Richarda Flanagana, którą miałam okazję przeczytać i po raz 3. jestem zachwycona. Książka niezwykła, bardzo niezwykła, tak jak niezwykłe są losy wielu z nas ludzi i niezwykła jest historia Australii, Tasmanii i okolicznych wysepek.
Książka i opowiadana w niej historia są niezwykłe same w sobie. Niezwykłość potęguje fakt, iż ktoś taki jak główny bohater tej historii, istniał naprawdę i faktycznie sporządził on w latach 20. XIX wieku album, w którym zamieścił przykłady szerzej wtedy nieznanej fauny wód, które otaczały wtedy Ziemię Van Diemena, miejsce znane dzisiaj jako Tasmania.
Ów człowiek, a zarazem jeden z głównych bohaterów, to William Buelow Gould. Został on skazany na dożywocie w najstraszniejszej kolonii karnej Imperium Brytyjskiego. Mieści się ona nawet nie na wyspie, a na niewielkiej wysepce Sary, która znajduje się gdzieś na końcu świata i jest zapomniana przez Boga. To miejsce wraz z więzieniem o zaostrzonym rygorze staje się dla męźczyzny całym światem. Samo zesłanie w takie miejsce jest wystarczającą karą, wręcz gehenną. jednak to nie koniec. Na więźniów, którzy tam trafią czeka dodatkowa kara...
Jego historię poznajemy przez zupełny przypadek, który jak wiemy z historii, stał się matką wielu odkryć i wynalazków. Szczegółów nie zdradzę. Poznacie je w trakcie lektury. 

Nadmienię tylko, iż historia Goulda, człowieka który za wszelką cenę chce przetrwać, jest wymieszana z historią wyspy i otaczających Tasmanie miejsc z opisami dnia codziennego w karnej kolonii, opisami flory i fauny, pełna niedomówień, grozy, momentami sprawiająca wrażenie iluzji.
W tej książce piękno miesza się z horrorem, a lektura pochłania od pierwszej strony, choć być może ogólny zarys fabuły - historia więźnia, który tworzy atlas fauny i flory, nie jest sam w sobie porywający. Książkę zaczęłam czytać z przekonaniem, iż czeka mnie niesamowita uczta, znałam już wcześniej wydane książki Flanagana. I nie pomyliłam się.
Księga ryb..to zdecydowanie więcej, dużo więcej niż opowieść o więźniu, który w koszmarze tworzy piękno, czy jego gehennie fizycznej i psychicznej oraz opowieść o tworzeniu atlasu żywych organizmów Tasmanii. To wspaniała, choć trudna, nie dająca odprężenia opowieść o człowieku, człowieczeństwie, tym co ważne, o tym, jak przetrwać.
Księga ryb Williama Goulda to wspaniała, cudownie napisana, posiadająca wiele znaczeń, wielowątkową wymowę opowieść. Nie wszystkim przypadnie ona do gustu. To powieść bez szybkiej, brawurowej akcji, zmuszająca do myślenia, nie dająca odprężenia, ba wręcz przeczołgująca czytelnika psychicznie. Nie każdy lubi tego typu książki. Jeżeli jednak cenicie prozę na najwyższym poziomie, lubicie pełną niedomówień, wymagającą sporego wysiłku literaturę, ciekawi was dawna Tasmania i proza australijska, Księga ryb Williama Goulda jest lekturą dla was. Jestem przekonana, iż się nie zawiedziecie.



 

3 komentarze:

  1. Ja raczej nie skuszę się na tę książkę, gdyż po ciężkim dniu pracy wolę coś mniej ambitniejszego do czytania, ale polecę mojej siostrze, gdyż ona bardzo często sięga po taką pełną niedomówień, wymagającą sporego wysiłku literaturę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie lubię Cię!!! bo już mam ochotę sięgnąć po tę powieść. Twoje szczęście, że mam ją na półce ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeszcze nie czytałam żadnej z książek tego pisarza, ale zamierzam.
    Na półce mam "Klaśnięcie jednej dłoni" i pewnie od niej zacznę.
    Za tydzień jadę do Krakowa na festiwal Conrada i spotkanie m.in. właśnie z Richardem Flanaganem. Nie wykluczone zatem, że kupię na miejscu właśnie tę książkę, by zdobyć podpis autora :)

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.