Strony

wtorek, 16 sierpnia 2016

Harda - Elżbieta Cherezińska

Wydawnictwo Zysk - S-ka, Moja ocena 6-/6
Właśnie skończyłam czytać Hardą, najnowszą książkę Elżbiety Cherezińskiej i zastanawiam się co jeszcze można napisać o książkach tej niezwykłej pisarki? Mam wrażenie, iż wszystko zostało już napisane i powiedziane.
Tym razem autorka mająca dar do wyszukiwania w naszej historii fragmentów, zdarzeń, postaci unikalnych, często przez nas zapomnianych, wybrała jeden z najciekawszych i najważniejszych dla naszej historii momentów. Tematyka poruszana przez Cherezińską to narodziny państwa polskiego, ale także kwestia pogańskich władców Europy i przyjmowania chrześcijaństwa. Szczególnie ta ostatnia kwestia (w kontekście tegorocznych obchodów 1050 rocznicy przyjęcia chrztu) wysuwa się niejako na plan pierwszy.
Główną bohaterką jest kobieta niezwykła, choć bardzo mało znana. Nazywana bywa przez samych historyków rozmaicie (nie są pewni jej imienia) -
Świętosława, Sigrida, Gunhilda. Nie wiadomo nawet na 100%, czy kobieta faktycznie istniała. Co prawda źródła skandynawskie odrobinę przybliżają postać tytułowej Hardej, ale i tak czynią to w stopniu bardzo niewielkim.
Ponieważ o bohaterce wiadomo tak niewiele. Cherezińska posłużyła się tymi skąpymi informacjami, które są dostępne i bazując na zarysie głównej bohaterki stworzyła wspaniałą historię. Trzeba przyznać, iż dzięki ograniczonej ilości informacji o bohaterce pisarka mogła folgować sobie do woli w zakresie jej poczynań. Musiała tylko trzymać się realiów historycznych. Wyszło jej to doskonale. Hardą czyta się dosłownie z wypiekami na twarzy, niecierpliwie odwracając kolejne strony.
Nacisk pisarka położyła na przedstawienie sylwetki Świętosławy, ukazanie jej niezwykłego charakteru. Nie bez kozery nadała książce taki, a nie inny tytuł.
Ogromnym plusem książki jest to, iż nie tylko Harda jest główną bohaterką, a całą historie poznajemy także z punktu widzenia innych postaci.
Minusik (ale bardzo drobny) daję za zbyt słabe ukazanie wewnętrznych przeżyć Mieszka I.  Władcą w momencie podejmowania decyzji o przyjęciu przez Polskę chrztu musiały targać spore wątpliwości.
Przynajmniej ja sobie tak to wyobrażam. Trudno przyjąć, iż pewnego dnia wstał rano i stwierdził..a co tam, niech mój kraj przyjmie chrześcijaństwo. Mieszko musiał mieć wątpliwości i to spore. Żałuję, iż Cherezińska nie pokazała tego w książce mimo, iż pierwsza część Hardej, skupiająca się w zasadzie wokół Mieszka I, aż się o to prosi.
Jesienią ma się ukazać Królowa, dalszy ciąg losów Świętosławy. Niecierpliwie czekam na tę książkę.
  


 

3 komentarze:

  1. Dołączam w oczekiwaniu. Też czytałam z wypiekami na twarzy. Uwielbiam Cherezińską!

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam z niecierpliwością na drugą część. Jeśli chodzi o Mieszka, nie zastanawiałam się nad tym podczas czytania "Hardej", ale te emocje np. z tego co pamiętam fajnie opisał Karol Bunsch - jego książki też uwielbiam. Ale Cherezińska jest genialna :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Z Cherezińską zapoznałam się czytając w ubiegłym roku "Legion". Wciągnęła mnie ta lektura. Tutaj, wiadomo, inne klimaty,ale jestem na tak.

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.