Wydawnictwo Marginesy, Ocena 5,5/6
Recenzja mojego męża.
Shantaram, to powieść w sporej części oparta na fragmencie życia jej autora, Australijczyka Gregory'ego Davida Robertsa.
Pod koniec lat 70. XX wieku został on schwytany, skazany za napad na bank, uciekłszy z australijskiego więzienia Pentridge Victoria's,, przeżył 10 lat w Indiach zajmując się handlem narkotykami, fałszowaniem paszportów i uczestnicząc w wojnie w Afganistanie, walcząc z Armia Czerwoną, ale także szeroko rozumiana pomocą miejscowej ludności, szczególnie dzieciom.
W 1990 roku we Frankfurcie Robertsa zatrzymano z ładunkiem heroiny i przekazano do upominającej się o zbiegłego więźnia Australii. Otrzymał kolejny wyrok 6 lat. Jak sam twierdzi, udało mu się ponownie uciec, ale potem
zgłosił się dobrowolnie do więzienia, by „odsiedzieć swoje i wrócić do rodziny”.
Tytułowe Shantaram znaczy „boży pokój”. To imię nadali bohaterowi książki jego hinduscy przyjaciele, zamykając w nim całą historię opowiedzianą w tej książce.
Książkę, mimo sporej objętości, czyta się szybko. Przygody, jakie są udziałem jej głównego bohatera są niewiarygodne. Zarówno ich rodzaj, jak i ilość zdumiewają i trudno uwierzyć, że choćby część z nich przydarzyła się jednej osobie. To jeden z atutów książki
Kolejnym jest niewątpliwie zawrotne wprost tempo akcji. Książka zaczyna się wielkim pędem, wielkim bum i ani na moment nie zwalnia przez kolejne 800 stron.
Poza tym ogromna dawka wspaniałych opisów Indii (poczynając od jedzenia, poprzez przyrodę, ludzi, brzydotę i jednocześnie piękno ) i niesamowite poczucie humoru głównego bohatera.
Plusem jest także wielowątkowość fabuły, misternie skonstruowana i konsekwentnie prowadzona aż do końca. Książka porywa i nie pozwala na nudę, a jednocześnie bawi i zapewnia niesamowite wrażenia.
Szczególnie kreacja głównego bohatera jest bardzo ciekawa. Nie chcę opisywać sylwetki bohatera, nie chcę odbierać przyszłym czytelnikom elementu zaskoczenia i przyjemności z dokonywania kolejnych odkryć. Do tego należy dodać przemianę od awanturnika i przestępcy poprzez dobroczyńcę ubogich aż do.... a tego nie zdradzę. Zachęcam za to do lektury książki.
Bez wątpienia to jedna z lepszych książek, jakie ostatnio przeczytałem. To łotrzykowska, barwna, porywająca, zupełnie nieprzewidywalna opowieść, która bawi, ale także zmusza do myślenia. Dodatkowo jest doskonale napisana. Ot tak po prostu. Wszystkie wychwalające ją opisy są prawdziwe. Nie dziwię się, iż opublikowana w Australii w 2003 roku książka szybko stała się bestsellerem.
Jeżeli chodzi o polskie wydanie, to ogromna w tym zasługa tłumacza, Maciejka Mazan stanął na wysokości zadania.
Sporo się ostatnio o tej książce pisze. Bardzo jestem ciekawa swoich wrażeń, bo powieść już nabyłam, głównie ze względu na te opisy Indii:)
OdpowiedzUsuńJuż czytałam kilka opinii o tej pozycji i przyznaję, że jestem nią bardzo zainteresowana. Cieszy mnie, że fabuła jest zawiła i dobrze skomponowana. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPozycja do zapamiętania, świetna recenzja.
OdpowiedzUsuńFantastyczna powieść! Nie spodziewałam się po niej aż takiego rozmachu, takiej dbałości o portrety postaci. No i jeszcze te Indie - osobny bohater tej historii. Naprawdę książka warta poznania :)
OdpowiedzUsuń