Wydawnictwo Świat Książki, Moja ocena 5,5/6
Wir to 1. tom cyklu, którego bohaterem jest policjant Rino Carlsen. Bardzo dobrze, że będzie to seria, ponieważ Wir to bardzo dobra książka, która na równo łączy elementy mrocznego kryminału, jak i powieści społeczno-obyczajowo-psychologicznej.
Akcja toczy się dwutorowo, w odległości kilkuset km od siebie.
W jednym miejscu znajdowane są sukcesywnie lalki umieszczone na tratwie z łyka, która jest puszczona na wodę, a tuż po ich znalezieniu odkrywane są zmasakrowane zwłoki kobiet ubranych identycznie, jak owe lalki. Tam dochodzenie prowadzi śledczy Niklas Hultin.
Kilkaset kilometrów dalej, swoje dochodzenie rozpoczyna doskonały policjant Rino Carlsen. Prowadzonego przez niego śledztwo od początku jest makabryczne, ale i niezwykle przemyślane, dopracowane w każdym calu.
Pierwszą ofiarą jest męźczyzna, którego dwójka chłopców znajduje w morzu, w szczelinie między skałami. Sprawa jest o tyle zastanawiająca, przerażająca, niewyobrażalna, że człowiek ten ma ręce umieszczone w lodowatej wodzie i przykute do kamienia.Obrażenia, jakich doznała ofiara są straszne. A to dopiero początek. W niedługim czasie równie okrutna próba zabójstwa (bo tym obie te zbrodnie były) dotknie kolejnego mężczyznę. Szybko się okaże, że to nie jedyne tego typu zbrodnie w okolicy. Rino Carlsen prowadzący śledztwo wpada na wspólny mianownik łączący ofiary. Ale czy jest on słuszny? Czy uda się zapobiec kolejnym zbrodniom? I czy kat z takim pietyzmem inscenizujący miejsce zbrodni, zadający sobie tyle trudu na pewno jest katem, a może ofiarą?
Czy te dwie grupy zbrodni, miejsca oddalone od siebie o wiele kilometrów coś łączy? Czy dwa odrębne śledztwa prowadzone tak daleko od siebie scalą się w jedno?
Frode Granhus stworzył doskonały kryminał, w 100% skandynawski. Obaj prowadzący dochodzenia policjanci to męźczyżni w średnim wieku, obaj maja trudne życie prywatne, własne demony, są w trakcie podejmowania niezwykle obciążających decyzji.
Ogromnym plusem są niewątpliwie opisy. Oba miejsca, w których rozgrywa się akcja Wiru są na wskroś skandynawskie, surowe, piękne, naturalne. Dodatkowo jesienna aura, jej mrok, deszczowa pora, nieprzychylność matki natury także dodają smaczku. Maga Lofotów w Wirze uwodzi. Trzeba przyznać pisarzowi, iż dokładnie wypośrodkował opisy. Nie ma ich ani za dużo, ani za mało. Rzadko się zdarza, żeby opis przyrody, okolic nie był albo infantylny, albo przegadany. Granhus trafił w przysłowiową dziesiątkę.
Kolejny plus to umiejętne zwodzenie czytelnika. gdy już zdawało mi się, że wiem, o co tak naprawdę sprawcy chodzi, Granhus podsuwał kolejne poszlaki, zwodził, sprawiał, iż jeszcze bardziej niecierpliwie odwracałam kolejne kartki książki.
A samo zakończenie..mistrzowskie.
Zdecydowanie polecam Wir.
Brzmi niesamowicie intrygująco, kryminał skandynawski to coś dla mnie. Ostatnio trochę zaniedbałam ten gatunek, ale bardzo lubię Lackberg, Sten i dużo mroczniejszego Kallentofta. Po "Wir" z pewnością też sięgnę.
OdpowiedzUsuńczuję się zaintrygowana. na pewno po nią sięgnę!
OdpowiedzUsuń+10 za imię autora
OdpowiedzUsuńOstatnio koleżanka zwróciła mi uwagę na tę książkę, bo sama jakoś ją przeoczyłam. Zdecydowanie chcę ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńAleż chcę ją przeczytać!
OdpowiedzUsuń