Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Moja ocena 4-/6
Książka niezmiernie poruszająca, tym bardziej, gdy w trakcie lektury uzmysławiamy sobie, iż wszystko, co czym pisze autorka, przydarzyło się jej i jej najbliższym.
Paul Anderson 43-letni mąż Jill, od wielu lat cierpiał na zapalenie mózgowo-rdzeniowe oraz zespół ustawicznego zmęczenia, z powodu choroby kilkakrotnie usiłował popełnić samobójstwo. Pewnego dnia, korzystając z nieobecności żony, zażył śmiertelną dawkę leków. Gdy Jill wróciła do domu, mąż jeszcze żył, ale prosił ją, żeby nie wzywała lekarzy i pozwoliła mu odejść. Jill zrobiła, to o co ją prosił.
Czytając jej relację z tych koszmarnych i jakże trudnych momentów, zastanawiałam się, jak ja postąpiłabym będąc na jej miejscu, czy potrafiłabym uszanować wolę najbliższej osoby, czy jednak zdobyłabym się na skrajny egoizm i wezwała lekarza?! Mam nadzieję, że nigdy nie będę musiała podejmować takich decyzji, że los nie postawi mnie przed tak dramatycznym wyborem.
Jednak to nie koniec trudnej drogi Jill. Wraz ze śmiercią Paula owa droga dopiero się rozpoczęła. Jill została bowiem zatrzymana przez policję, postawiona w stan oskarżenia, wielokrotnie przesłuchiwana, stanęła wobec perspektywy spędzenia nawet 15 lat w więzieniu. Jej historię śledziły media z całego kraju; choć ze względu na stan zdrowia nie mogła uczestniczyć we własnym procesie, ława przysięgłych jednogłośnie uznała ją za niewinną.
Dotrzymana obietnica to niezwykle poruszająca i nie ukrywam- wyciskająca niejedną łzę, relacja z trudnych miesięcy, jakie Jill spędziła jeszcze z Paulem, tuż obok niego patrząc jak zmaga się z chorobą i umiera, oraz póżniej, gdy stanęła przed sądem.
Anderson udało się w sposób bardzo ciekawy, przemawiający do czytelnika, ale pozbawiony najmniejszych chociażby cech infantylizmy, ukazać całą drogę jaką musiała przejść z chorym mężem, a także zmiany, jakie w jej psychice, jej związku poczyniła choroba męża. Zaprezentowała nam także, jak zmieniał się w trakcie choroby sam Paul, jak choroba z silnego męźczyzny, prężnie działającego człowieka sukcesu, uczyniła załamaną istotę, cień dawnego Paula, doprowadziła na sam skraj wytrzymałości psychicznej, fizycznej, ale i finansowej.
Książka jest bardzo potrzebna i niezwykle poruszająca, choć nie ukrywam, iż mogłaby być mniej..przegadana. Dot. to przesłuchań na komisariacie, niekończących się przesłuchań. Gdyby część z nich Anderson usunęła z książki, zdecydowanie zyskałaby ona.
Jednak biorąc pod uwagę, iż autorka nie jest pisarką i podzieliła się z czytelnikami tak intymnymi sprawami, i tak Dotrzymaną obietnicę należy uznać za niezłą pozycję pod względem literackim i bardzo dobrą jeżeli chodzi o zawarte w niej emocje oraz fakt, iż porządnie zmusza czytelników do myślenia, zastanowienia się nad swoim życiem, ew. decyzjami.
Mimo drobnych zastrzeżeń zachęcam do lektury, warto poznać te historię. Należy jednak pamiętać o tym, iż nie jest to książka napisana przez rasową, znającą się na swoim rzemiośle pisarkę.
Czytałam :) bardzo potrzebna książka, bardzo mocna :)
OdpowiedzUsuńMnie się ciężko czytało. Mam wyrzuty sumienia, ze tak nisko tę książkę oceniłam, bo to jednak czyjś dramat, ale sama w sobie nie przypadła mi do gustu. Forma mnie znudziła.
OdpowiedzUsuńSkoro z klubu Kobiety to czytają to na pewno kiedyś sięgnę. Dopisuję sobie do Książkowej listy życzeń.
OdpowiedzUsuń