Wydawnictwo PWN, Ocena 5,5/6
Recenzja mojego męża.
Bardzo dużo mówi, pisze się o całej II wojnie światowej. Epatuje się wręcz opisami poszczególnych jej etapów. Rzadko jednak pisze się o tym co było bezpośrednio przed i tuż po zakończeniem najokrutniejszej z wojen.
Niniejsza książka w części wypełnia tę lukę. Jej treść to doskonale nakreślona panorama ostatniego roku wojny czasu zgliszcz i niepojętego wprost
okrucieństwa.
Rok 1945 oznaczał przede wszystkim zwycięstwo, triumf nad Hitlerem i
osądzanie zbrodniarzy. Ale nie tylko. Był także początkiem nowego, nowego życia, nowego świata, nowego ładu, nowych szans. Ale czy na pewno?
Żołnierze zwycięskich armii (niezależnie od narodowości) masowo dokonywali
gwałtów, a środkową Europę ogarnął chaos przesiedleń. Prawie
w całej Europie nie istniała większość instytucji, rządy dopiero się
tworzyły, podobnie było z mniejszymi jednostkami samorządowymi. Nie
istniały szkoły, kina, teatry, biblioteki, archiwa, muzea, brak było
także książek, radia prasy. Było tak, jakby ludzie znależli się na
pustyni, jakby nie było prawa, nie było historii, nie było
terażniejszości. Najgorsze
jednak było to, iż nie istniało żądne prawo, żaden wymiar
sprawiedliwości. Oczywiście, lokalne jednostki próbowały jakoś się
zorganizować, zaprowadzić względny ład, ale to kropla w oceanie wręcz
potrzeb.
Powojenna Europa tak właśnie wyglądała. Była ona dzikim miejscem na światowej mapie. Nam
trudno sobie to wyobrazić. Brakowało nie tylko mieszkań, ubrań czy
jedzenia. Brakowało także wszystkiego, co decydowało o bycie i
świadomości człowieka. Brakowało swoistego kodeksu moralnego, pojęcia i
zrozumienia tego co jest dobre, co złe, a co wręcz naganne,
niedopuszczalne w normalnym świecie.
Tytułowy rok zerowy, to także wiele innych problemów, które dla nas żyjących w miarę bezpiecznym XXI wieku, wydaja się być drobiazgami. Dla ludzi w tamtym momencie były często sensem do którego dążyli, czymś co decydowało o ich życiu, zdrowiu psychicznym.
Brytyjscy i
amerykańscy wyzwoliciele obozów nieświadomie przyczyniali się do śmieci
wygłodzonych więźniów, którzy nie byli w stanie strawić podawanego im
pożywienia. Alianci krwawo tłumili wolnościowe zrywy w Algierii, Indiach
i Wietnamie. Rządzący w Japonii Amerykanie usiłowali wykorzeniać ślady
feudalizmu.
O tym wszystkim w niniejszej książce opowiada Buruma. To jednak tylko fragment treści Roku zerowego. Trzeba bowiem autorowi przyznać, iż problematyka, jaka porusza w swojej najnowszej książce jest przebogata. Rok zerowy podzielony jest na trzy główne części, zatytułowane: Syndrom wyzwolenia, Sprzątanie gruzów i Nigdy więcej. Tytuły niezwykle wymowne.
Materiał jaki nam autor prezentuje to nie tylko rok 1945, ale także liczne nawiązania do lat 30., do rodzącego się faszyzmu, do antysemityzmu, do tego, co działo się z ludźmi, którzy jak jego ojciec odmówili lojalności.
Buruma opowiada także o tych, którym wojna się przysłużyła. Przykładem może być
Kishi Nobosuke, kierownik obozu niewolniczej pracy w Mandżurii, który w
1957 roku został premierem Japonii. To nie jedyny taki kuriozalny, oburzający, zadziwiający awans.
Rok zerowy.. jest mistrzowsko napisaną książką. Oparta
ona jest na bardzo bogatym i dokładnie sprawdzonym materiale źródłowym.
Historyk korzysta i powołuje się na notatki, zdjęcia, listy, kroniki,
ale przede wszystkim na wspomnienia zarówno ofiar, jak i katów.I tu nasuwa się jeszcze jeden temat, który Buruma porusza- kto był katem, a kto ofiarą. Buruma nie
ocenia ludzi, nie ocenia ani ofiar, ani katów, prześladowców. W
niektórych momentach próbuje ich nawet zrozumieć. Ale czy wszystkie
zachowania da się zrozumieć, wytłumaczyć? Czy zbrodnia będąca efektem
innej zbrodni jest dobra, czy zła? Bardzo ciekawie ukazane jest w tym kontekście aspekt żądzy odwetu, zemsty.
Kwintesencją i tematem przewodnim książki, obojętnie jakby na to nie spojrzeć, jest jedno - niewyobrażalny wprost ogrom ludzkiej tragedii, we wszystkich jej przejawach, w każdej z dziedzin życia. Coś niewyobrażalnego, okrutnego, nieludzkiego, przerażającego. Całość mistrzowsko napisana. Polecam. Prawdziwe arcydzieło. Minus daję tylko za umieszczenie przypisów na końcu książki i zdawkowe, bardzo zdawkowe potraktowanie kwestii Polski.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.