Niektórzy, jak np. Franciszek Starowieyski wspominali wiele lat temu, że w okresie II wojny światowej, mając pieniądze na czarnym rynku dostać można było wszystko. Zmiana w dostępności artykułów pierwszej potrzeby (o dziwo na niekorzyść) nastąpiła w momencie zakończenia wojny i rozpoczęcia w Polsce panowania socjalizmu. Wtedy zaczęło brakować wszystkiego, dosłownie wszystkiego. Jak sobie z tymi brakami radzono przez kolejne dziesięciolecia? O tym głównie traktuje niniejsza książka. Obejmuje ona okres od przełomu 1944/45 roku do upadku PRL-u.
Szara rzeczywistość obywatela komunistycznej Polski nie była ciekawa.
Puste półki, wielogodzinne wyczekiwanie, niepewność zakupów, niepewność jutra, ekspedientki będące (dosłownie i w przenośni) paniami życia i śmierci, a na pewno godności większości Polaków. Tak wyglądała szara, ponura rzeczywistość sklepowa w Polsce w okresie PRL-u.
Potrzeba matką wynalazków. W tym konkretnym przypadku wymyślono tzw. czarny rynek, tylne drzwi. Z owych tylnych drzwi korzystali ludzie oszukujący system socjalny, komunistyczny ustrój, na swój sposób zaradni, usiłujący przetrwać w koszmarnej rzeczywistości. Powszechnym zjawiskiem były: baby z cielęciną spod płaszcza, czy przynoszoną zaufanym odbiorcom wprost do domu, przemyt, towary spod lady, bimbrownictwo, cinkciarzy handlujących walutą, handel turystyczny (któż nie pamięta choćby z opowiadań wyjazdu do demoludów po i z towarem..kryształy,m krem Nivea etc..) i wiele innych zjawisk, które z biegiem lat stały się codziennością w komunistycznej Polsce, swoistym mikroświatem, który pozwalał na względnie normalne egzystowanie w chorym kraju.
Całość materiału, jaki serwuje nam autor podzielona jest na dekady, a nazwy rozdziałów, to chwytliwe wiele lat temu hasła, np.: Kup pan flaszkę, Za Gomułki są suche bułki etc.
Autor książki, prof. dr hab. Jerzy Kochanowski, historyk w Instytucie Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego, w niezwykle ciekawy sposób opowiada o w/w zjawiskach oraz o latach sklepowego ciemiężenia Polaków, o sposobach radzenia sobie z tym, a także o ich skutkach.
Autor bazuje na bardzo dokładnych badaniach, na bogatym źródłoznawstwie. Swoją wiedzę czerpie z materiałów pochodzących z rozmaitych archiwów, zapisków osób prywatnych, materiałów TVP (m.in. słynnych kronik filmowych) oraz wspomnień osób żyjących i pamiętających siermiężne prlowskie lata.
Książka nie jest analizą ekonomiczną, socjologiczną czy antropologiczną. Jest to za to doskonale opracowana, przystępnie napisana, momentami śmieszna, momentami straszna lektura, ku pamięci, ku przestrodze, ku docenieniu tego co mamy.
Książka nie jest analizą ekonomiczną, socjologiczną czy antropologiczną. Jest to za to doskonale opracowana, przystępnie napisana, momentami śmieszna, momentami straszna lektura, ku pamięci, ku przestrodze, ku docenieniu tego co mamy.
Ogromnym atutem książki jest przebogata bibliografia licząca ponad 250 opracowań.
Minus daję za przypisy znajdujące się na końcu książki. Są one wielkim utrudnieniem zważywszy, iż jest ich ponad 60 stron.
Minus daję za przypisy znajdujące się na końcu książki. Są one wielkim utrudnieniem zważywszy, iż jest ich ponad 60 stron.
Ciekawa pozycja, zwrócę na nią uwagę.
OdpowiedzUsuń