Wydawnictwo Sonia Draga, Moja ocena 5,5/6
Są takie książki, które wydane xx lat temu zostały zapomniane i dopiero po pewnym czasie wznowione podbijają serca czytelników na całym świecie. Profesor Stoner właśnie do takich pozycji należy. Autorem książki jest nie znany szerzej wykładowca jednego z collegów w Teksasie. Jego dorobek pisarski jest niewielki, ale Profesorem Stonerem udowodnił znane powiedzenie, iż nie ilość, a jakość się liczy.
Bohater spisanej na 280 stronach historii, William Stoner urodził się u schyłku XIX wieku w ubogiej rodzinie z
Missouri. Rodzice nie wykształceni, postanowili jednak zapewnić lepsze życie synowi. William w jedynym garniturze z kilkoma dolarami w garści w 1910 roku przenosi się do nowego świata, zaczyna studiować agronomię. Ta decyzja zmieni całe jego życie. Jak się szybko okazuje, los ma wobec niego inne plany. Młody człowiek zakochuje się bowiem w słowie pisanym, w książkach, w literaturze. Ta miłość zawładnie nim w 100% i zdeterminuje całe dalsze życie. Miałam wrażenie, iż oddając swoje serce literaturze Stoner wyczerpał się emocjonalnie, nie potrafił okazać uczuć, ani o nie walczyć. Jednak ponieważ w życiu nigdy nie ma niczego na stałe, nic nie jest pewne, a i szczęście może nam być dane na moment, Stoner obok radości doświadcza także dramatów, rozczarowań. Zaaranżowane małźeństwo z odpowiednią partią okazuje się katastrofą i wielkim jarzmem. A to co najgorsze jeszcze przed nim.
Doskonale napisana powieść, wspaniale przedstawiony człowiek próbujący godzić się z losem, szukający szczęścia, ale i sensu w życiu, człowiek starający się żyć porządnie, dobrze, w zgodzie ze wszystkim, co w życiu istotne.
Profesor Stoner, to smutna, nawet momentami bardzo smutna, tragiczna, ale niezwykle prawdziwa i ważna powieść. To opowieść o człowieku, o przemijaniu, o sensie życia, o smutku i radości.
Na koniec autor serwuje nam takie mądre zdanie:
Marzył o prawości i czystości absolutnej, a
znalazł kompromis i obezwładniającą trywialność. Wymarzył sobie mądrość, a po
wielu latach znalazł ignorancję.
Tym razem spasuję, gdyż w planach mam znacznie bardziej optymistyczniejsze powieści.
OdpowiedzUsuńRaczej w okresie zimowym nie preferuje takich smutnych powieści, ale będę miałam na uwadze, bo to na pewno warta przeczytania w swoim życiu książka. Ps. W 3 zdaniu zgubiłaś w słowie szerze literkę j :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTej książki po prostu nie mogę pominąć...
OdpowiedzUsuńWspaniała książka! Nie spodziewałam się, że kryje w sobie tak niesamowitą, choć zwyczajną, historię.
OdpowiedzUsuń