Wydawnictwo Zysk i S-ka
Książkę podczytywałam od jakiegoś czasu. Nie była to łatwa lektura, choć ciekawa. Stąd długi okres czytania. Skończyłam wczoraj wieczorem. Konopnicka jakiej nie znamy, to wielokrotnie wznawiana pozycja, na którą wręcz polowałam od jakiegoś czasu. Niestety nigdzie nie mogłam dostać wcześniej wznawianych egzemplarzy. Tym większa była moja radość, gdy zobaczyłam książkę w zapowiedziach Wydawnictwa Zysk i S-ka.
Maria Konopnicka nierozerwalnie kojarzy mi się z moim dzieciństwem, akademiami, bajkami, a także tekstem Roty, który musiałam znać na pamięć. Tym bardziej byłam ciekawa, jak pisarkę ukazała Maria Szypowska. Nie jestem ekspertem od życia i twórczości Konopnickiej. Mogę oceniać tylko styl pisarski Szypowskiej, sposób zaprezentowania informacji. Obie te kwestie oceniam dobrze. Tak jak wspomniałam na początku, nie jest to lektura łatwa. Proza Szypowskiej wymaga uwagi. Autorka ma tendencję do stosowania różnorodnej narracji, co początkowo może utrudniać wniknięcie w tekst.
Odrobinę razi brak ciekawszych zdjęć, które ubarwiłyby lekturę. Co prawda ilustracje są, ale tylko czarno-białe. Ale rozumiem, iż wiąże się to z faktem, iż książkę po raz pierwszy wydano w 1963 roku.
Prawdopodobnie także rok wydania ma wpływ na fakt, iż Szypowska nie porusza w ogóle tak głośnego ostatnimi laty homoseksualizmu Konopnickiej. Podejrzewam, iż w latach 60. pisanie o orientacji seksualnej autorki ukochanych dziecięcych bajek było nie do pomyślenia.Bardzo mało także można przeczytać o rozstaniu Konopnickiej z mężem.
Poza tym drobnym szczegółem, do obrazu Konopnickiej, jaki prezentuje Maria Szypowska, nie mam zastrzeżeń. Jej bohaterka to kobieta mądra, zdecydowana, potrafiąca walczyć o swoje, emancypantka, która doskonale wpisała się w nurt II połowy XIX-wiecznych przemian, gdy kobiety walczyły o prawo do normalnego, godnego życia.Ale Konopnicka opisana w książce ma także drugą, powiedzmy mniej poprawną, mniej dobrą twarz.
Materiał podany przez Marię Szypowską jest ciekawy. Jednak nie należy po nim spodziewać się jakiś przełomowych, odkrywczych informacji.
To dobra pozycja, choć upływ 50 lat sprawił, iż od biografii oczekujemy teraz odrobinę więcej niż tylko poprawne podanie informacji o danej postaci. Ale może zbyt wiele oczekujemy? Może na tym ma polegać biografia, na wiernym ukazaniu życia danej osoby?! Niewątpliwie
warto po książkę sięgnąć, mieć ją na półce. Tylko w trakcie lektury
należy cały czas pamiętać, kiedy książka powstała.
Niewiele wiem o Konopnickiej, dlatego książkę chętnie widziałabym w swojej biblioteczce:)
OdpowiedzUsuńNo ale z tego, co wiem, nikt nie udowodnił, że Konopnicka była lesbijką. To tylko takie "gdybanie", nic więc dziwnego, że autorka biografii jako poważna osoba nie poruszyła takiego tematu.
OdpowiedzUsuńKsiążkę tę kiedyś czytałam. A raczej przeglądałam, czytając tylko co ciekawsze fragmenty.
Tak jak napisałam na początku, specjalistka od życia Konopnickiej ze mnie żadna. Troc he grzebałam w sieci w zakresie orientacji seksualnej Konopnickiej i ani potwierdzenia, ani zaprzeczenia nie znalazłam.
UsuńCzytałam książkę Iwony Kienzler, z podtytułem "Rozwydrzona bezbożnica", i z niej również wynikało, że Konopnicka nie była takim patriotycznym aniołem, jak mogłoby się wydawać. Mnie taki portret w pewnym sensie ucieszył, bo nie przedstawiał poetki jako pomnik, tylko jak zwyczajną kobietę z wadami i zaletami.
OdpowiedzUsuńMam tę książkę ale z roku 1985.Niedawno kupiłam na Allegro i niedługo zacznę czytać.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMnie jakoś nigdy szczególnie Konopnicka nie interesowała, dlatego nie skuszę się chyba na tę książkę.
OdpowiedzUsuń