Strony

sobota, 16 sierpnia 2014

Bez ostrzeźenia

Wydawnictwo Albatros, Moja ocena 5-/6
Przyznam się, iż na początku książka umiarkowanie mnie zachwyciła. Tzn. pierwsza połowa nie jest zła, jest momentami bardzo dobra, ale taka...sztampowa trochę, generalnie kalka innych powieści. Jednak gdy tylko śledztwo zaczynało zataczać coraz szersze kręgi, akcja jak i moje odczucia co do do książki, diametralnie się zmieniły.
Akcja rozgrywa się współcześnie w Londynie. Dzień jak co dzień, tuż po godzinie 7-ej rano, poranny szczyt. Sam Wren, młody (trzydziestokilkuletni) finansista z City, wsiada do pociągu metra i znika bez śladu. Nie ma świadków, nie ma zapisu na nagraniu monitoringu. Jakby rozpłynął się w powietrzu. Policja oczywiście rozpoczyna śledztwo, ale po niedługim czasie (zbyt niedługim) sprawa Sama zostaje odłożona na półkę, jako kolejna nierozwiązana. I tak by zostało, gdyby nie Julia, uparta żona zaginionego. Pewnego dnia zwraca się ona do uparcie i skutecznie tropiącego ludzi Davida Rakera, żeby odnalazł jej męża, albo wyjaśnił co się stało. Sprawa jest o tyle dziwna, że od momentu zaginięcia (czyli przez ostatnie kilka miesięcy) Sam nie użył nigdzie karty kredytowej, nie pobrał ani funta ze wspólnego konta. Co się stało? 
Prywatne śledztwo  Rakera odkrywa wielką tajemnicę Sama, która gnębiła go od lat. I w tym momencie wydawało mi się, że to koniec, że męźczyzna chcąc uwolnić się z pewnych okowów, po prostu zostawił żonę, żeby żyć zgodnie z tym czego pragnie. Nic bardziej mylnego. Okazuje się bowiem, że  jedno odkrycie pociąga za sobą kolejne – jeszcze bardziej szokujące. Czy to co podejrzewa policja naprowadzona na trop przez Rakera, okaże się prawdą? Co stało się z Samem?
Wciągająca, smutna, tragiczna książka, która dotyka wielu aspektów. Zakończenie zdołowało mnie, a jednocześnie zmusiło do zastanowienia, co tak na prawdę w życiu się liczy.
Zadziwiające, że zwykłe z pozoru czytadło ma tak mocne, w sumie wartościowe przesłanie, które każdy może odebrać inaczej. Weaver pod płaszczykiem zwyczajnego z pozoru zaginięcia ukazuje wiele ludzkich obliczy, a także najgorsze, najprymitywniejsze ludzkie cechy. Przy tym jest to doskonały (biorąc pod uwagę całokształt) kryminał, thriller, z na prawdę momentami dramatycznymi zwrotami akcji.
Zachęcam do lektury. I nie zrażajcie się, jeżeli początek umiarkowanie was wciągnie.

4 komentarze:

  1. A mnie ostatnio wszelkie powieści z Albatrosa bardzo zachwycają, dlatego chętnie zapoznam się z powyższą pozycją i nawet nie przeszkadza mi to, że momentami jest sztampowa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyznam, że powieść od początku bardzo wciągnęła mnie swoją intryga i co by nie mówić, podobało mi się wszystko. Już rozglądam się za wcześniejszymi weaverami :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli są zwroty akcji, to jest za. Lubię dobre książki nawet jeśli początek jest przeciętny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Albatros ma kilka ciekawych pozycji, jednak ja będę w pierwszej kolejności stawiać na Kinga i Musso :)

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.