Strony

piątek, 18 lipca 2014

Dziennik z internowania

Wydawnictwo Naukowe PWN, ocena 6/6
Recenzja mojego męża.

Profesor Władysław Bartoszewski opowiada o wydarzeniach, które rozpoczęły się w dniu 13 grudnia 1981 roku. Wtedy to  telewizja oraz radio nadały przemówienie gen. Jaruzelskiego, który poinformowało o wprowadzeniu w Polsce stanu wojennego. W nocy z soboty na niedzielę profesor Władysław Bartoszewski oraz wielu innych wybitnych intelektualistów zostaje zatrzymanych i przewiezionych do więzienia w Białołęce. Mimo, iż oficjalnie nie działał czynnie w Solidarności, profesor został uznany za wroga kraju i bezprawnie odizolowany z tysiącami innych Polaków. Jak twierdzi...
 Od pierw­szej chwi­li in­ter­no­wa­nia zda­wa­łem sobie spra­wę, że jest po­trze­ba, a może nawet ko­niecz­ność, do­ku­men­to­wa­nia prze­bie­gu wy­da­rzeń (...)
Profesor dokładnie opisuje każdy dzień, każdy czyn władz PRL-u, każde najmniejsze nawet wydarzenie.
(…) ekipy mi­li­cyj­no-es­bec­kie wy­po­sa­żo­ne w łomy do wy­wa­ża­nia drzwi ru­szy­ły, by wedle usta­lo­nych list do­ko­nać za­trzy­mań. Wy­pro­wa­dza­nych z miesz­kań zwo­żo­no do aresz­tów ko­mend dziel­ni­co­wych, a na­stęp­nie trans­por­to­wa­no do wię­zień(...).
13 i 14 grudnia profesor spę­dził w wię­zie­niu na Bia­ło­łę­ce, 15 grud­nia prze­wie­zio­no go do Ja­wo­rza na Po­mo­rzu Za­chod­nim. Ostat­nie­go wpisu do­ko­nał 19 kwiet­nia 1982 roku. Wtedy do­wie­dział się o udzie­le­niu mu przez gen. Cze­sła­wa Kisz­cza­ka urlo­pie. Póź­niej, Kisz­czak po­sta­no­wił o zwol­nie­niu Bar­to­szew­skie­go z in­ter­no­wa­nia.
Czytając notatki profesora ma się wrażenie nierzeczywistości. Przede wszystkim dlatego, iż wiele notatek, to w zasadzie zapiski, krótkie urywane zdania. profesora (jak sam wyjaśnia) celowo je tak formułował. Obawiał się bowiem, żeby dziennik nie wpadł w niepowołane ręce. Literacko nie jest to więc wielkie dzieło. Ale nie o to przecież w  tym przypadku chodzi. Z kolei wartość historyczna zapisków jest duża. W dzisiejszych czasach wiele rzeczy z tych, które miały miejsce po 13 grudnia 1981 roku, wydaje się zamierzchłymi. Warto, a nawet trzeba sięgnąć po wspomnienia profesora Bartoszewskiego. Warto poznać chociaż ich fragment. Po pierwsze, żeby nie zapomnieć. Wszak wydarzenia te, to nasza historia, która rozgrywała się jeszcze nie tak dawno. Poza tym profesor Bartoszewski to postać wybitna, znany hi­sto­ryk, były wię­zień KL Au­schwitz i żoł­nierz AK, re­pre­sjo­no­wa­ny w okre­sie sta­li­ni­zmu, od zakończenia II wojny światowej w zasadzie bez momentu przerwy śledzony, podsłuchiwany przez władze PRL-u. Warto poznać choćby fragment jego losów (tak bardzo splatających się z losami innych), którymi można by obdzielić kilkanaście osób.
Oprócz no­ta­tek profesora w książce za­miesz­czo­no księ­gę ju­bi­le­uszo­wą – zbiór tek­stów na­pi­sa­nych przez in­ter­no­wa­nych w Ja­wo­rzu w związ­ku z 60. rocz­ni­cą uro­dzin profesora Bar­to­szew­skie­go.
Książka przeczytana w ramach wyzwania - Polacy nie gęsi 

2 komentarze:

  1. początkowo obawiałam się tej książki, ale teraz wiem, że warto po nią sięgnąć

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest jak bezpośrednia relacja przebiegu wydarzeń, bez zbędnych komentarzy. Musi być warta przeczytania:)

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.