Kwestia ginących przesyłek z książkami. Oczywiście giną tzw. przesyłki nieewidencjonowane, czyli po ludzku- wysyłane listem zwykłym.Są 2 wydawnictwa, które z uporem godnym na prawdę lepszej sprawy, wysyłają książki listem zwykłym. Mniej więcej od początku roku giną te książki, tzn. nie docierają do mnie. Nie wiem, czy kradnie je ktoś u nas na poczcie, czy w rozdzielni na nasze miasto (bo zakładam, że coś takiego, jak rozdzielnia istnieje...chyba...) liczy się efekt końcowy, czyli brak książek. Mimo reklamacji na poczcie, nic się nie zmieniło. Kierownik poczty wzrusza ramionami - brak dowodu nadania książki, czyli co on ma zrobić. W sumie fakt. Przyjść i upominać się o przesyłkę nieewidencjonowaną może każdy. Nie ma dowodu, że takowa przesyłka została faktycznie nadana.
I teraz sedno sprawy.
1. czy coś z tym wg. waszej wiedzy można zrobić? Nie wiem, jakieś pismo wyżej niż na pocztę rejonową da pozytywny efekt? Może ktoś miał podobną historię?
2. starłam się właśnie kolejny raz z panią z marketingu z jednego z wydawnictw. Tłumaczę po raz enty, że przesyłki wysyłane listem zwykłym nie dochodzą do mnie, pani tak, tak rozumiem, po czym po kilkunastu dniach, gdy kolejna książka do mnie nie dociera, wysyłam emaila, pani zdziwiona, bo przecież wszyscy dostali. Przypominam naszą korespondencję, a pani, że oni tak ciągle!! nie mogą mi wysyłać książek, ja ciągle!!! twierdzę, że nie dostaję, a to dla nich koszty. Na delikatną sugestię, że ciągle:) proszę o wysyłkę listem poleconym (chyba to nie jest tak duży wydatek), pani reaguje odpowiedzią, że ich na to nie stać, że tylko ja nie otrzymuję ksiażek. Skoro tylko ja nie otrzymuję i tylko do mnie raz na powiedzmy miesiąc-półtora miesiąca mieliby wysłać list polecony, to chyba nie byłby tak duży wydatek?! Chyba, że się mylę. Poza tym, skoro wydawnictwo x czy y od kilku miesięcy narażone jest przeze mnie na straty, bo nie otrzymuję książek, więc nie ma recenzji= strata dla wydawnictwa, to prościej, taniej, logiczniej byłoby zacząć wysyłać poleconym. No chyba, że się mylę.
Tak, a "na pewno oszczędzają", gdy kilka razy z rzędu wysyłają tą samą książkę listem zwykłym... Poza tym każde wydawnictwo wrzuca właśnie takie wysyłki w koszty, więc o co chodzi?
OdpowiedzUsuńInna sprawa, że czasem i te wysłane poleconymi nie trafiają w ręce adresata...
Zacznę od końca, jak nie trafiają to po nr. nadania można stwierdzić co się z nimi stało, albo wracają do nadawcy, ale nie giną u jakiegoś chrzanionego złodzieja, albo w czasoprzestrzeni pocztowej.
UsuńCo do "oszczędności" właśnie o to o czym piszesz mi chodzi. Wystarczyłaby odrobina logiki i dobrych chęci.
Mam ten sam problem co ty. Tylko w tym roku dotychczas zaginęło mi aż 16 przesyłek wysłanych listem zwykłym i mimo moich próśb wydawnictwa w dalszym ciągu wysyłają przesyłkę bez potwierdzenia. Ech, szkoda gadać. Jak sobie pomyślę ile ciekawych książek przeszło mi koło nosa, to mnie czarna rozpacz bierze.
OdpowiedzUsuńPatrz, a myślałam, że ja mam takiego pecha. Może jedna z druga panią z marketingu tych niewielu wydawnictw, które nadal wysyłają listem zwykłym, przeczyta ten tekst i pójdzie po rozum do głowy. Już nie wymagam wysyłki kurierem, ale list polecony, tak np. wysyła Zysk, po kilku dniach, ale zawsze dochodzi. Mając podpisana umowę z pocztą polską czy np. inpostem, wysyłka poleconym nie kosztuje oficynę wydawniczą nie wiem jakich sum, nie przesadzajmy. trzeba tylko pomyśleć, zmienić politykę i mieć odrobinę dobrych chęci. Mam jednak wrażenie, że o to ostatnie najtrudniej.
UsuńEch, wątpię, czy coś zmienimy w tej kwestii. Każdy robi jak mu wygodniej i nie ważne, że ktoś ponosi straty :(
UsuńWidzisz, bo to jest takie polskie myślenie, dba się o swoje nie o cudze, cudze to nie moje to co mi tam. Ja od blisko roku mieszkam w Austrii i tu jest trochę inaczej. Nie mówię, że idealnie, ale z pewnością łatwiej. Ale to już rozmowa dłuuuga na inną okazję:)
UsuńOdpukać: dostaję przesyłki z książkami listem zwykłym i na szczęście dochodzą ufff. Jednak tak tylko robią z tego co pamiętam 3 wydawnictwa.
OdpowiedzUsuńZ tego co się orientuję to jeśli list nie jest ewidencjonowany to nic z tym nie zrobisz, skoro nie ma dowodu wysłania to można powiedzieć, że książki mogły być niewysłane właśnie :(
Dla mnie ostatnio zaginął list polecony!!! Ale na szczęście nie były to książki :(
Tak sobie myślę, że oni przecież też tracą sporo jak wysyłają ci książki listem zwykłym i one do ciebie nie dochodzą....
Tylko 3 wydawnictwa, albo aż 3. Szczególnie na książkach z 1 mi zależy. Ale mam dosyć wysłuchiwania komentarzy od pań z działu marketingu, jakbym kradła te książki. No sorry, to nie ja powinnam udowadniać, że książki nie otrzymałam, tylko nadawca, że wysłał.
UsuńZgadzam się z Tobą. Tak jak ty im nie udowodnisz, że wysłały tak one tobie że odebrałaś - bo niby na jakiej podstawie?
UsuńSzczerze to mi też taka polityka się nie podoba. Jeśli tak bardzo zależy im na kosztach, bo przecież każda wysyłka kosztuje, to może proponuję ograniczyć trochę liczbę recenzentów i wtedy wysyłać poleconym?
Gdzieś niedawno czytałam, że jedno z wydawnictw współpracuje ze 180 blogerami - czy to nie lekka przesada?!
Dokładnie, stawiajmy na jakość i obsługi w dziale marketingu i recenzji u blogerów, a nie na ilość.
UsuńJa na szczęście raczej nie mam takich problemów. Poza jednym przypadkiem, ale wtedy gdy napisałam, że książka nie dotarła bez problemu wysłali mi jeszcze raz dorzucając w ramach przeprosin miłą niespodziankę.
OdpowiedzUsuńListem zwykłym wysyła kilka wydawnictw, z którymi współpracuję. Najbardziej byłam zawiedziona w momencie gdy po dwukrotnej wysyłce 3 książek - żadna z paczek nie dotarła :( Już nie upominałam się po raz trzeci... To zdarzyło się jeden raz.
OdpowiedzUsuńMam podobny problem. Kilka paczek do mnie nie dotarło, też nie wiem co z tym robić i po czyjej stronie jest wina
OdpowiedzUsuńW mojej blogowej "karierze" miałam trzy przypadki zagubionych przesyłek. I też tego nie ogarniam, na pewno przecież taniej jest wysłać listem poleconym, nawet ekonomicznym, niż drugi raz paczkę z książkami o jakiejś tam wartości.
OdpowiedzUsuńMam dokładnie ten sam problem, niedawno znowu zaginęły dwie przesyłki do mnie. Zresztą o przebojach z Pocztą Polską pisałam już kiedyś u siebie (Quo Vadis Poczto Polska), linku nie podaję, żeby nie spamować, ale po tytule w wyszukiwarce, znajdziesz jeśli będziesz miała ochotę.
OdpowiedzUsuńI tak szczerze mówiąc, to nie chce mi się wierzyć, że paczki giną same z siebie, tylko że ktoś je po prostu bezczelnie przechwytuje po drodze, bo wykryć, się tego nie wykryje, a darmowa książka drogą nie chodzi :/
Czytałam tamten post.
UsuńSzkoda, ze nie mam możliwości wysłać książki gdzieś z Polski i ukryć w przesyłce malutkiego gpsa:)
Że na poczcie jest złodziejstwo to już teraz po moich i waszych przypadkach jestem pewna. Dotąd myślałam, że tylko ja mam pecha.
A, ze w wydawnictwach ktoś może podkradać x książek i np. na allegro, albo gdzie indziej sprzedawać to druga sprawa. Nie takie rzeczy się dzieją w Polsce.
Najgorsza spraw jest wg. mnie z firmami, które przejmują wysyłkę książek od wydawnictw, chodzi mi o firmy z zewnątrz. stamtąd 90% książek nie dostaję.
Napisałam dzisiaj emaila informacyjnego do jednego z wydawców, który niedawno przeszedł na taką formę współpracy, a dotąd doskonale nam się pracowało. Opisałam co i jak i, że 2 dosyć drogich książek nie otrzymałam od firmy zewnętrznej. Nie oskarżam nikogo personalnie, ale faktem jest, że książki za ok. 55zł. każda rozmyły się nie wiadomo gdzie.
Właśnie przeprowadziłam wywiad u męża pracującego na poczcie. Jedyne co możesz zrobić z przesyłkami nierejestrowanymi to to, że zachodzisz na swoją pocztę i prosisz naczelnika poczty, aby załóżmy przez 3 tygodnie sam sprawdzał jakie przesyłki są do ciebie (bez względu na to czy rejestrowane czy nie) chodzi o to żeby sprawdzić gdzie giną te przesyłki. Czy w trakcie czy dopiero u ciebie na poczcie. Oczywiście musisz naczelnikowi nakreślić sytuację o co chodzi i on ma to w obowiązku sprawdzić.
OdpowiedzUsuńOczywiście musisz też otrzymać informację od wydawnictwa, że dziś wysłało do ciebie taką a taką książkę.
U mego męża kilka razy w miesiącu robią tak, że naczelniczka poczty sprawdza przesyłki pod konkretne nazwisko.
Mam nadzieję, że zrozumiale wytłumaczyłam. W razie czego pisz na maila.
Mnie się zdarzyło ze dwa razy, że nie doszły do mnie książki wysłane listem zwykłym. Żeby było śmieszniej szły z tego samego miasta, śmiałam się nawet, że pewnie płynęły Wisłą na drugą stronę i zatonęły po drodze ;)
OdpowiedzUsuńMnie również zaginęły dwie książki, a jedna ostatnio przyszła naprawdę nieźle potargana... Co do ginących paczek, to nic poza prośbą o polecony nie można zrobić, jak nie dojdzie, to nie dojdzie. Ja w każdym razie nauczyłam się wysyłać wszystko poleconym lub kurierem - przynajmniej ja mam pewność, że doszło.
OdpowiedzUsuńPewna biblionetkowiczka kiedyś mi powiedziała, że to osoby z sortowni sa podejrzane najbardziej - jej mama pracuje na poczcie i mówi, że do sortowni nigdy nie ma chętnych, i nawet jak kogoś przyłapią na kradzieży, to za kilka miesięcy i tak ponownie go zatrudniają. Ręce opadają...
Poczta Polska... Aż mnie skręca kiedy sobie przypomnę... Gdy mieszkalam jeszcze w Polsce często przychodzily do mnie przesyłki z zagranicy. Każda, dosłownie każda z dziurą i pieczątką że przesyłka przyszła już uszkodzona. Trochę dziwne, że niezależnie od tego czy to Francja, Korea czy Brazylia, w każdym kraju dla zasady w przesyłkach robią dziurę, normalnie jakas zmowa. Nie było na to sposobu, ta przeklęta pieczątka zdejmowała z poczty całą odpowiedzialność. Aż w końcu doczekałam się paczki która pozostała nietknęta. Musiałam po nią przespacerować się na pocztę bo do domu przynieść nie chceli. Znajoma z Indii przysłała mi sari i salwar ze wszystkimi potrzebnymi dodatkami. Pakunku nie wrzuciła do zwykłej koperty a zaszyła w kilka warstw materiału. Co więcej, szwy zalakowała jakąś dziwną mazią. Tego nie dało się tak łatwo przedziurawić bo trudno było przewidzeć jak głęboka miałaby być ta dziura by zajrzeć do środka, jednak nie uszkodzić samej zawartości. Jak nie dali rady to ściągnęli mnie do siebie i zarządali, bym otworzyła przesyłkę na poczcie. Wiedząc co jest w środku odmówiłam - nie uśmiechało mi się później wracać z metrami tkaniny której w takich warunkach raczej nie dam rady sensownie poskładać. W tej sytuacji musiałam złożyć pisemne oświadczenie w którym potwierdziłam że odebrałam przesyłkę bez otwierania i że nie mam prawa do reklamacji w wypadku gdyby coś się nie zgadzało. Nie masz pojęcia jak bardzo pragnęłam wtedy kogoś uderzyć... Innym razem przeprawa z panią z okienka zakończyła się wezwaniem kierowniczki działu. Nauczona doświadczeniem , ilekroć wysyłałam coś za granicę pisałam na jakim kontynencie znajduje się dany kraj by ułatwić kobitkom wyszukanie odpowiedniej opłaty. Z reguły świetnie to się sprawdzało aż trafiłam na wyjątkowy okaz. Kobieta spojrzała na kopertę i aż poczerwieniała ze złości. Kazala mi natychmiast z koperty słowo Europa i nazwała oszustką która próbuje naciągnąć pocztę. No tak, śmiałam twierdzić że własnie na tym kontynencie znajduje się Portugalia podczas gdy specjalistka twierdziła że powinnam napisać Australia!!! Mało tego wszystko działo się na początku miesiąca i pech chciał za mną utworzyła się potężna kolejka. Jakaś starsza pani mnie zwyzywała, że mam słuchac pani z poczty bo przecież ona się zna. Ktoś inny na całe szczęście stanął w mojej obronie no i zaczęła się awantura. Wtedy wezwano kierowniczkę, która łaskawie sprawdziła w magicznej księdze gdzie znajduje się Portugalia no i o dziwo stanęło na moim... Takich opowieści mam dużo więcej i niestety nie mogę powiedzieć że działo się to jakieś 20, 30 lat temu a maksymalnie 10. Moi rodzice nadal stykają się z tymi problemami więc niewiele się chyba zmieniło. Poczta należy do instytucji z którymi naprawdę ciężko wygrać więc skoro przesyłki idą zwykłym nie wróżę Ci powodzenia... Może te oszczędne wydawnictwa powinny pomyśleć o ebookach, byłoby to jakieś rozwiązanie... Pisma to tylko Twój czas i Twoje nerwy, a wątpię ze poskutkują...
OdpowiedzUsuńŻe ich nie stac na wysyłkę książek listem poleconym - to już są jakieś jaja. Już nie twierdze, że połowa wydawnictw wysyła kurierem, druga połowa listami poleconymi/paczkami. Nie stać ich na dodatkowe kilka złotówek, a stac ich na tracenie kasy na książce i na zlą opinię, jaka dzięki temu się o nich wyrabia?
OdpowiedzUsuńŻarty.
To jest problem, w tym roku nie otrzymałam 2 przesyłek, które zostały wysłane zwykła pocztą, ale i tak otrzymuje sporo książek, więc te 2 to prawie tyle co nic, jednak jest przykro. Co do wydawnictwa, to trochę nie poważne, że nie chcą w takiej sytuacji wysłać poleconym tym bardziej, że taka przesyłka występuje raz na jakiś czas a nie co dzień.
OdpowiedzUsuń