Wydawnictwo Literackie, Okładka twarda, 530 s., Moja ocena 6/6
Niniejsza pozycja to wspaniała opowieść o życiu Edwarda Kajdańskiego. Autor (rocznik 1925) to doskonały pisarz, dziennikarz, gawędziarz i dyplomata, ale przede wszystkim pasjonata i znawca Chin. Jedną z książek Kajdańskiego recenzowałam tutaj (klik) . Była to pozycja w arcyciekawy sposób opowiadająca o pierwszych Polakach "podbijających" Chiny. Równie ciekawie napisane są Wspomnienia z mojej Atlantydy. Na okładce książki znajduje się napis autobiografia z Azją w tle. Oddaje on całą treść książki, a po lekturze mam wrażenie, że także treść, sens życia Kajdańskiego. Bo Azja obecna jest w życiu pisarza od momentu narodzin. Jest z nim także nierozerwalnie związana.
Koniec XIX wieku, to moment, gdy po wojnie z Japonią, do Chin przybywają polscy robotnicy, inżynierowie. Otrzymują pracę przy budowie kolei, która miała połączyć Chiny z Rosją. Wiceprzewodniczącym zarządu kolei został inż. Stanisław Kierbedź. Kierownikiem został także Polak, inż. Adam Szydłowski. Powstaje pierwsza osada o nazwie Harbin. To właśnie w niej, ćwierć wieku póżniej na świat przychodzi Edward Kajdański.
Autor w pasjonujący sposób opisuje dzieciństwo, opowiada o wielu nieistniejących już tradycjach, lokalnych obyczajach, świętach i ich adaptacji do polskiego domu. Te opowieści są o tyle fascynujące, że ukazują nam miejsca i zwyczaje, których obecnie po blisko 100 latach próżno szukać. Poza tym są to opisy świata widzianego oczyma dziecka. Może odrobinę wygładzonego przez pryzmat minionych lat i dziecięcej pamięci, ale właśnie przez to są one inne, ciekawe i warte poznania.Sam fakt, iż autor pamięta rzeczy, osoby, wydarzenia sprzed kilkudziesięciu lat, świadczy o tym, jak dzieciństwo w Mandżurii było dla niego istotne. Dowiecie się o dzieciństwie w polsko-chińskim otoczeniu, o edukacji w harbińskim Gimnazjum im. Henryka Sienkiewicza, o studiach na Uniwersytecie Północnomandżurskim oraz na Politechnice Harbińskiej. Wszystkie opowieści są zręcznie wplecione w opisy dnia codziennego, kultury, przyrody, świata tak odmiennego od naszego.
Ciekawie ukazany jest sam Harbin, osada tak ściśle związana z koleją, z Polską, która od skupiska kilku zaledwie domostw w błyskawicznym tempie przekształciła się w całkiem spore miasto. Było to miejsce na wskroś kosmopolityczne i mimo, iż znajdowało się w dalekich Chinach, wielu Polakom przyniosło fortuny, ale wielu także zgubę.
Jak było z Edwardem Kajdańskim? Na co przydał mu się zapisany przez ojca notes? Jak na tle przemian politycznych, które w Mandżurii (gdzie znajdował się Harbin) miały miejsce w latach 30. XX wieku poradził sobie nastoletni Polak? Tego wszystkiego dowiecie się z lektury niniejszej książki.
Poznacie także historię niebanalnego rodu autora, historię upadku potężnego Harbinu, miasta, które z mapy świata zniknęło tak samo szybko jak się wykształciło.
Wspomnienia Kajdański kończy na roku 1951, gdy przybywa do Polski.
Nie ukrywam, iż liczę na kolejny tom wspomnień, kontynuację fascynującej opowieści o życiu, którym można by z powodzeniem obdzielić kilka osób, a które jest także doskonałym, gotowym scenariuszem na pasjonujący serial. Edward Kajdański dzięki doskonałej znajomości języka chińskiego, od 1957roku pracował w Ministerstwie Spraw
Zagranicznych, a w 1963roku otrzymał stanowisko w biurze radcy handlowego w
Pekinie, gdzie na różnych stanowiskach pracował do 1975roku. W okresie 1979 -
1982 znów był w Chinach, tym razem jako konsul w Kantonie.
Tym razem tematyka tej książki nie zaciekawiła mnie, więc nie będę owijać w bawełnę, tylko napiszę szczerze, że jednak spasuje.
OdpowiedzUsuń