Jesień,
ta taka cudna, magiczna, złota, kolorowa powoli (przynajmniej w moich
okolicach) zaczyna odchodzić hen, hen. Pojawia się za to ponura,
pluchowata, liście opadają z drzew, eh szkoda pisać.
Spacery,
które jeszcze kilka dni temu cała rodziną czynnie uprawialiśmy, powoli
zostaną wyparte przez siedzenie w domu. W takie dni/wieczory najlepszym
lekarstwem jest zaszycie się pod kocykiem, z kubkiem gorącej
herbaty/kawy/kakao (do wyboru) ew. jakimiś pysznymi drobiazgami do
przegryzania i czytani, czytanie, czytanie....
W
związku z tym moje pytanie - czy macie jakieś sprawdzone,
zaprzyjażnione rzekłabym książki, które jesienią zdejmujecie z półek,
zdmuchujecie z nich kurz i ponownie oddajecie się ich lekturze?
A może zupełnie inaczej spędzacie jesienne popołudnia i wieczory?
Żeby
nie być gołosłowną w tym czytelniczym jesiennym pędzie, dla jednej
osoby, którą wylosuje mój syn, a która zechce podzielić się z nami
przepisem na jesienną lekturę ew. inne spędzanie czasu,. mam książkową
niespodziankę, ot taki czytelniczy drobiazg..
Osobę,
do której powędruje ten drobiazg ogłoszę w najbliższy poniedziałek
11.11 do południa, do godziny 12.00. Do tego czasu czekam na wasze
wypowiedzi:)
Ja polecam całą serię o Mitford:) Sama właśnie ściągnęłam z półki i zdmuchnęłam kurz i czytam "Światełko w oknie".
OdpowiedzUsuńPozdrowienia przesyłam serdeczne
MK
Mnie zawsze poprawia humor seria o Detektywie Monku (zarówno serial jak i książki). Myślę. że na jesienną słotę jest jak znalazł. Bohater jest taki zabawny i nieporadny. Jak choćby w tym dialogu z książki "Detektyw Monk w rozterce" (przeprowadzonym na posterunku policji):
OdpowiedzUsuń- Potrzebna mi natychmiastowa pomoc - powiedział.
- O co chodzi? - zapytała kobieta.
- Zostałem opuszczony.
- O czym pan mówi?
- Moja asystentka, Natalie Teeger, zostawiła mnie na ulicy zdanego na łaskę losu. (...)
- Na rogu jest przystanek autobusowy.
- Autobusami jeżdżą ludzie.
- To niech pan wezwie taksówkę.
- Jeszcze gorzej - powiedział Monk. - Taksówkami jeżdżą pijacy, wymiotują na siedzenia i podłogę. Ludzie nawet kopulują z tyłu. Taksówka to rydwany śmierci powożone przez kostuchy, których nazwisk nie sposób wymienić.
Monk jest przeuroczy. :D
UsuńCieszę się, że tak uważasz :)
UsuńJa nie wracam do czytanych książek, bo wolę odkrywać nowe niż odkurzać stare. A jesienią najlepiej sprawdzają się kryminały. Ciemno, zimno, jest odpowiedni klimat. Deszcz bębni o parapet, a ja z kubkiem herbaty siedzę w suchym mieszkaniu i regenerując szare komórki, oddaję się przyjemnej, choć mrocznej lekturze. :)
OdpowiedzUsuńJa osobiście w każdą jesień robię to samo - czytam książki o tematyce zimowej, gdyż nienawidzę własnie tej jesieni, która teraz nadeszła, szara, mokra i brzydka. W takich chwilach zmęczona gorączkami wakacyjnymi marzę o białej zimie! Tęsknota za wigilią, czerwonym barszczykiem i uszkami z grzybami narasta z dnia na dzień, oczekiwanie na grudzień jest długie i męczące. Aktualnie jestem w posiadaniu najnowszych książek Richarda Evansa - Zimowe sny, oraz Anny Ficner- Ogonowskiej - Szczęście w cichą noc. Gdy siedzę nad taką książką czuję klimat świąt i zimy! Polecam ten sposób. A jeżeli ten nie odpowiada to ja jeszcze spędzam czas na blogach i wyszukuję książki, które chciałabym przeczytać i robię długą listę, którą później wręczam mojemu " Mikołajowi " i znajduję książeczki pod choinką :) Pozdrawiam serdecznie i życzę cieplutkich chwil przy książkach :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że nie będę oryginalna, ale jesienią również najchętniej czytam kryminały albo horrory. Kiedy ciemności za oknem zapadają już kolo godziny 16, a na dodatek pojawiają się wiatr i deszcz, to nie ma bardziej klimatycznej książki niż ta o morderstwie.
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam wracać do "Love Story" Ericha Segala! Zawsze ryczę jak bóbr :D
OdpowiedzUsuńNie tylko jesienią, ale zawsze wtedy gdy tylko zatęskni mi się do ulubionych lektur, ściągam z półek książki Krystyny Nepomuckiej (cykl "Niedoskonałości i doskonałości") oraz Marii Rodziewiczówny (przede wszystkim moje ukochane "Nieoswojone ptaki", "Wrzos" oraz "Czahary"). Owijam się ciepłym kocem i zupełnie zapominam o całym świecie. Nie wiem czy te książki kiedyś mi się znudzą i ile razy będę je jeszcze czytać, wiem na pewno że ich lektura sprawia mi niezwykłą przyjemność. Ostatnio zaś wygrzebałam "Śnieg" Przybyszewskiego i choć ta pozycja wcześniej także była mi znana, to stwierdziłam że małe przypomnienie nikomu nie zaszkodzi.
OdpowiedzUsuńRzadko wracam do przeczytanych książek...jest tyle jeszcze do przeczytania:)
OdpowiedzUsuńJesienią przy kubku gorącej herbaty, kiedy słyszę uderzające krople deszczu o parapet, lubię czytać wiersze:)
A ja nie dzielę książek na te dobre na lato, a te na jesień czy na zimę. Po prostu dobieram je, teraz gdy biorę udział w różnych wyzwaniach, pod kątem tych wyzwań i tego co w danym momencie faktycznie chętnie bym przeczytała. I rozrzut tematyki też bywa spory. Raczej nie lubię czytać seriami tematycznymi.
OdpowiedzUsuńAle jeżeli miałabym Ci polecić to książki Marii Rodziewiczówny takie jak : Dewajtis, Czahary, Pożary i zgliszcza, Macierz, Straszny dziadunio i tę, którą ostatnio czytałam czyli "Byli i będą".
Rodziewiczówna byłaby doskonała na jesienną aurę nostalgii i zadumy.