Wydawnictwo Szara Godzina, Okładka miękka, 256 s., Moja ocena 4,5/6
Siedzę i myślę, co by wam tutaj napisać o książce Agnieszki. Przede wszystkim nie chcę opisywać treści, nie chcę spojlerować. Nadmienię tylko, iż chodzi o zaginięcie niespełna 30-letniej mieszkanki Piotrkowa Trybunalskiego. I to jest pierwsza kwestia, która bardzo mnie zadziwiła, a jednocześnie przypadła mi do gustu - umieszczenie akcji w Piotrkowie Trybunalskim. Nie żebym pałała jakąś wielką miłością czy antypatią do tego miasta. Bardzo sympatyczne miasto, z ciekawą historią i kilkoma atrakcyjnymi miejscami. Ale pomyślcie, kto umieszcza akcję kryminału w Piotrkowie Tryb.? Kraków, Wrocław, Warszawa, nawet Katowice, ale Piotrków???? I bardzo dobrze, że właśnie to miasto uczyniła autorka scenerią swojego debiutanckiego kryminału. Przyznam wam się, że gdy widzę w opisie kryminału np. Wrocław, powoli mnie mdli.Nie mam nic do tego pięknego miasta, ale sami powiedzcie..ile można.
Małomiasteczkowość, tak przez niektórych wykpiwaną, można przekuć także w atut książki. A i tytułowemu inspektorowi Kresowi może czasami pomóc w prowadzonym dochodzeniu. Jednak nie tylko Piotrków jest scenerią powieści. Inspektora prowadzone dochodzenie zaprowadzi daleko, daleko poza miejskie rogatki.
No właśnie, nasz tytułowy dzielny policjant. Doskonale odmalowany portret męźczyzny koło 50-ki ze wszystkimi frustracjami, które spowodowały głównie niespełnione marzenia z młodości i ich zderzenie z brutalną, szarą codziennością. Kto z nas nie przeżywa takich frustracji? Chyba na pewnym etapie życia każdy. Pewnego dnia budzimy się i okazuje się, że życie nie to, współmałżonek jakby podmieniony (a 15-20 lat temu był/była kimś innym), znienawidzony kandydat na zięcia, trochę głupkowaty współpracownik (protegowany kogoś wysoko postawionego) etc. Ehhh życie:)
Jednak przy tym Kres ma niebywały zapał do pracy. Zrobił na mnie wrażenie..dobermana. Jak już się dorwał do dochodzenia, to nie popuścił (mimo, iż w trakcie prowadzonego śledztwa poniósł kilka porażek). Gdyby tylko wiedział dokąd ono go zaprowadzi i co z niego wyniknie.... A co wyniknie, to już nie zdradzę. Z pewnością będziecie zaintrygowani kilkoma pomysłami Turzynieckiej.
Spodobał mi się także sposób prowadzenia narracji - w pierwszej osobie i narratorem za każdym razem jest ktoś inny. Dzięki temu poznajemy historię jakby od środka, z punktu widzenia zarówno naszego dzielnego policjanta, jak i zaginionej Basi oraz sprawcy całego zła. Pewien niedosyt czuję jeżeli chodzi o narrację tego ostatniego, czyli bandyty, który za całokształtem stoi. Jego przemyślenia odrobinę bym rozszerzyła.
Dalej poprowadziłabym także kilka innych wątków, w tym jeden mający kolosalne znaczenie dla śledztwa oraz wątek prywatny Kresa. To co u pana policjanta dzieje się w domu, ma ogromny wpływ na jego pracę, a co za tym idzie na rozgrywającą się akcję. Dodałabym też trochę charakteru naszemu Kresowi. Mógłby czasami walnąć ręką w stół, a nie tylko wychodzić szybko z domu, żeby nie kłócić się z żoną. Autorka narysowała nam obraz fajnego, bystrego faceta, tylko że brakuje mu odrobiny ikry i zdecydowania w kwestiach domowych. Mam nadzieję, że w kolejnych częściach Kres się zmieni:) Liczę także na kontynuację wątków, które I tom pozostawia niedokończonymi. Daje to jednak nadzieję na kolejne części przygód Kresa. A z tego co wiem, autorka pracuje nad II tomem.
Wspominałam o różnorodnej narracji oraz o tym, iż za zwyczajnym z pozoru zniknięciem młodej kobiety kryje się coś więcej. Tak zastosowane zabiegi do złudzenia przypominają skandynawskie kryminały. I bardzo dobrze z tym, że dodałabym do całości odrobinę...skandynawskiego mroku. Czytelnicy kryminałów wiedzą zapewne o co mi chodzi.
Generalnie jest to dobra książka, niezły kryminał mimo kilku w/w drobiazgów. Trudno uwierzyć, iż jest to powieściowy debiut Agnieszki Turzynieckiej. Jestem przekonana, że kolejne części przygód inspektora Kresa będą coraz lepsze. Autorka ma spory potencjał, a nikt od razu nie pisze jak Agatha Christie. Pierwsze koty za płoty:)
Książka przeczytana w ramach wyzwania - Czytamy kryminały
Książka przeczytana w ramach wyzwania - Polacy nie gęsi
Książka przeczytana w ramach wyzwania - Czytanie miejskie
Książka przeczytana w ramach wyzwania - Czytamy polskie kryminały
Mało prawdopodobne bym sięgnęła po tę książkę.
OdpowiedzUsuńDzięki za recenzję:)
Piotrków Trybunalski! Daj się proszę dodać do wyzwania, bo koniecznie taka książka musi być w końcowym spisie - nawet ludzie pewnie nie wiedzą, że o niektórych mniejszych miastach ktoś pisze powieści :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytam :-). Nie, no, takiego meza walcego piescia w stol bym z domu popedzila... moze lepiej, ze nie wali ;-)).
OdpowiedzUsuńMnie także przypadła do gustu :)
OdpowiedzUsuńNo proszę, też nie słyszałam o powieści z akcją rozgrywającą się w Piotrkowie Trybunalskim, więc tym chętniej przekonam się co debiutująca pisarka wymyśliła :) Rozterki wieku średniego też mogą być ciekawym dodatkiem do historii :)
OdpowiedzUsuńZaintrygowałaś mnie autorką :) Lubię odkrywać nowe osoby, dlatego tym bardziej jestem ciekawa jej twórczości :) Zapowiada się bardzo ciekawie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie :)
Bardzo lubię, gdy akcja książki rozgrywa się w prawdziwym mieście i to właśnie którymś z tych mniej popularnych. Ciekawa jestem czy książka przypadnie mi do gustu. :)
OdpowiedzUsuńRecenzja zachęca, więc patrzeć będę za książką ;), choć i mnie się wydaje, że prócz Wrocławia, jest wiele innych fajnych miast i miasteczek.;)
OdpowiedzUsuńNo tak, o Piotrkowie jeszcze nie czytałam. Spróbuję oczywście :)
OdpowiedzUsuńCzytałam, a książka bardzo przypadła mi do gustu :)
OdpowiedzUsuń