Wydawnictwo Rebis, Okładka twarda z obwolutą, 544 s., Ocena 6/6
Recenzja mojego męża, który książkę podczytywał fragmentami przez ostatnie 2 miesiące. Mąż jest miłośnikiem wszystkiego, co z XX-wieczną historią związane.
Książka opowiada o Europie tuż po zakończeniu II wojny światowej. Skąd tytuł Dziki kontynent? A stąd, że prawie w całej Europie nie istniała większość instytucji, rządy dopiero się tworzyły, podobnie było z mniejszymi jednostkami samorządowymi. Nie istniały szkoły, kina, teatry, biblioteki, archiwa, muzea, brak było także książek, radia prasy. Było tak, jakby ludzie znależli się na pustyni, jakby nie było prawa, nie było historii, nie było terażniejszości.
Najgorsze jednak było to, iż nie istniało żądne prawo, żaden wymiar sprawiedliwości. Oczywiście, lokalne jednostki próbowały jakoś się zorganizować, zaprowadzić względny ład, ale to kropla w oceanie wręcz potrzeb.
Powojenna Europa tak właśnie wyglądała. Była ona dzikim miejscem na światowej mapie.
Nam trudno sobie to wyobrazić. Brakowało nie tylko mieszkań, ubrań czy jedzenia. Brakowało także wszystkiego, co decydowało o bycie i świadomości człowieka. Brakowało swoistego kodeksu moralnego, pojęcia i zrozumienia tego co jest dobre, co złe, a co wręcz naganne, niedopuszczalne w normalnym świecie.
Brzmi to jak film sf, ale tak właśnie było. II wojna światowa, najokrutniejsza i najbardziej bezsensowna wojna w dziejach ludzkości, pochłonęła nie tylko niewyobrażalną ilość ofiar ludzkich, ale także zniszczyła całe państwa, wszystko co stanowiło o ich tożsamości.
O tym okresie, momencie w dziejach całego naszego kontynentu opowiada w swojej książce znany historyk i publicysta, Keith Lowe. Autor nie tylko obala narosłe w naszej świadomości mity, ale zasiewa ziarno zaintrygowania i niedowierzania. Przyznajcie sami, szczerze, skąd czerpiecie wiedzę o tym, jak wyglądał europejski porządek, jak wyglądał cały kontynent w 1945, czy 1946 roku? Na ogół z filmów ala Czterej pancerni i pies lub podobnych książek. Jednak obraz Europy, wizerunek ludzi jakie tego typu produkcje przedstawiają jest delikatnie ujmując widziany przez bardzo optymistyczne różowe okulary. Alianci, wojska wyzwalające są dobrzy, Niemcy żli. Brak szarości, brak normalnego człowieka, brak autentycznego wizerunku świata.
Taki wizerunek prezentuje nam Lowe. Opisuje on nie tylko kontynent prawie nie istniejący, braki o których wyżej wspomniałem. Opowiada także o czymś, o czym rzadko się wspomina, bo w ogólnym pojęciu jest bee, jest to nie na miejscu, a po cichu sądzi się nawet, że było to słuszne. A mianowicie Lowe ze wszystkimi szczegółami opowiada o odwetach ofiar, które dokonywane były na ich prześladowcach, na ich katach. Samosądy, morderstwa w majestacie ówczesnego, nieistniejącego wszak prawa, dokonywane były nie tylko przez więżniów obozów koncentracyjnych, ale także zwyczajnych ludzi. Można to oczywiście tłumaczyć, a nawet usprawiedliwiać latami horroru, jaki ludzie przeżyli w trakcie wojny, szokiem jakim było zetkniecie się holocaustem. Ok, ale jak należy, jak w ogóle można tłumaczyć mordowanie bezbronnych dzieci urodzonych ze związków Niemca (często zagorzałego faszysty) i "normalnej" kobiety? Co te dzieci były winne? Dlaczego je zabijano? Dopuszczając się takich zbrodni, "normalni" z pozoru ludzie (nie faszyści) stawali w jednym szeregu ze znienawidzonymi hitlerowcami. Takie morderstwa (bo tak to trzeba nazwać) najczęściej miały miejsce na północy Europy. Szok? Takich szokujących informacji, wiernie udokumentowanych materiałem źródłowym, znajdziecie w niniejszej pozycji o wiele więcej. Niestety.
Lowe porusza także kwestie: powojennych wysiedleń, czystek etnicznych m.in. na Ukrainie i w Polsce, morderstw, które na powracających z obozów koncentracyjnych Żydach popełniali "normalni" ludzie. Ostatnie rozdziały książki poświęcone są lokalnym wojnom domowym, o których mówi się bardzo mało i rozpowszechnianiu się komunizmu we wschodniej Europie.
Książka oparta jest na bardzo bogatym i dokładnie sprawdzonym materiale źródłowym. Historyk korzysta i powołuje się na notatki, zdjęcia, listy, kroniki, ale przede wszystkim na wspomnienia zarówno ofiar, jak i katów. Tylko zastanówmy się, kto w tej dzikiej, powojennej Europie był katem, a kto ofiarą?!
Lowe nie ocenia ludzi, nie ocenia ani ofiar, ani katów, prześladowców. W niektórych momentach próbuje ich nawet zrozumieć. Ale czy wszystkie zachowania da się zrozumieć, wytłumaczyć? Czy zbrodnia będąca efektem innej zbrodni jest dobra, czy zła?
Książka przeczytana w ramach wyzwania - Czytamy książki historyczne
Czatuję na tą książkę już od pewnego czasu. Wszystkie recenzje, które czytałem budzą moją coraz większą ciekawość. Ta również.
OdpowiedzUsuńWłasnie pojawiła się na mojej półce. Nie mogę doczekać się lektury :)
OdpowiedzUsuńPowiem Ci (napiszę:)), że po recenzji mojego męża sama mam ochotę ją przeczytać i zapewne tak wkrótce zrobię.
UsuńPodobno Lowe trochę przesadził w tej książce (wyczytałam to w czasopiśmie Mówią wieki), co nie zmienia faktu, że mam wielką ochotę na lekturę ,,Dzikiego kontynentu".
OdpowiedzUsuńJeżeli znajdziesz link do tego artykułu podeślij proszę dam mężowi. Na pewno z zaciekawieniem przeczyta. On ma prawdziwego hopla na punkcie historii II wojny światowej, tuż przed i po niej.
UsuńAlbo może masz możliwość zeskanowania artykułu, albo daj znać, w którym nr. to było.
Aha, pytałam męża, pokazywałam mu twój wpis i podobno w książce wszystko jest udokumentowane odpowiednimi przypisami, podane jest źródłoznawstwo etc. Nie wygląda to więc na wesołą twórczość własną. Oczywiście mąż nie analizował każdego zdania:), ale na tyle na ile był w stanie się zorientować po lekturze i książki i przypisów.
UsuńO rany, wiesz, że jakoś nigdy nie zastanawiałam się nad tego typu konsekwencjami II wojny światowej? Koniecznie muszę przeczytać, strasznie mnie zaintrygowałaś!
OdpowiedzUsuńTym razem nie będę czarować, tylko szczerze napiszę, że nie skuszę się na tę książkę, ponieważ jej tematyka nie zaciekawiła mnie aż tak bardzo, bym chciała ją bliżej poznać, ale dla wielbicieli historii, będzie to zapewne drogocenna publikacja.
OdpowiedzUsuńNie skorzystam. Mam nieco odmienne gusta.
OdpowiedzUsuń