Wydawnictwo WAB, Okładka miękka, 320 s., Moja ocena 5/6
Współczesna Warszawa, tam rozpoczyna i kończy się akcja tej niesamowicie poruszającej książki.. Do miasta przyjeżdżają tym samym pociągiem dwie
kobiety, Iwanka Matwijenko i Zofia Wolska.
Iwanka pochodzi z Ukrainy. To piękna, młoda
wiolonczelistka. W Polsce chce zarobić na dom, który
dzielić ma ze swoim ukochanym - Mykołą, również muzykiem. Jej narzeczony
już od jakiegoś czasu mieszka w Warszawie,
pracuje w pizzerii, a wieczorami gra w knajpie. Cały czas twierdzi, że tymczasowo. Ale wiadomo, jak to w życiu jest, prowizorki są niestety najtrwalsze. Iwance także marzy się
zajęcie zgodne z jej wykształceniem, ale oczywiście, będąc Ukrainką,
może co najwyżej zarabiać jako sprzątaczka lub gosposia.Dziewczyna znajduje kilka mniej lub bardziej dorywczych pracy. Szubko przekonuje się, że wymarzona ziemia obiecana, jaką dla niej i Mykoły miała być Polska, wcale nie jest takim rajem.
Zofia Wolska, emerytowana rolniczka pewnego dnia przyjeżdża do Warszawy żeby odwiedzić najmłodszego syna, Bronka. To jedyny z trójki jej
potomków, który daje sobie radę w życiu. Teraz, już jako Bruno, ma
piękną żonę i doskonale prosperującą firmę komputerową. Ma też wymarzoną rodzinę, zdrowego syna, powiększające się konto w banku i coraz bardziej rosnące niezadowolenie z życia i otoczenia tak w ogóle. Jego żona piękna, zadbana, mająca wszystko o czym współczesna kobieta może tylko marzyć, także jest niezadowolona, ciągle szuka tego czegoś, sama w sumie nie wiedząc czego.
Niedługo losy wszystkich kobiet skrzyżują się i to kilkakrotnie. Wyniknie z tego zarówno wiele radości, jak i przerażliwy smutek i rozczarowanie życiem.
Najsmutniejsze będzie zakończenie na które ja absolutnie się nie zgadzam.
Powieść genialna, tragiczna, prosta, trudna, taka jakie jest życie. Barbarze Kosmowskiej w sposób doskonały udało się sportretować życie zarówno imigrantów ze Wschodu, jak i Polaków pomagających im oraz traktujących ich jak niewolników. Doskonale odmalowane ludzkie charaktery, barwne postaci i dużo celnych spostrzeżeń dotyczących życia i naszych zachowań.
Ukrainka to nie jest lektura do poduszki, lektura która daje odprężenie. To opowieść trudna, bo prawdziwa. Jednak warto po nią sięgnąć, żeby choć na chwilę przystanąć, zastanowić się nad sobą i swoim życiem, a także życiem tych, obok których w pędzie przechodzimy każdego dnia.
Podoba mi się to co Kosmowska pisze w swych książkach, a czytałam ich kilka więc i ta mnie zainteresowała. Kiedyś pewno przeczytam.)
OdpowiedzUsuńO rany, cóż za przejmująca, ponura i smutna lektura! Zdecydowanie nie jestem w nastroju na taką przygnębiającą opowieść, ale będę o niej pamiętać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Zachęciłaś mnie jeszcze bardziej, niż byłam zachęcona sama zapowiedzią. Lubię styl Kosmowskiej.
OdpowiedzUsuńAle mnie zaintrygowałaś! A powieść czeka na mojej półce :) już się ciesze na jej lekturę.
OdpowiedzUsuńNa pewno przeczytam, bo uwielbiam tę pisarkę. Właśnie skończyłam słuchać Niebieski autobus i oczywiście mnie nie zawiodła
OdpowiedzUsuń