Wydawnictwo Oficynka, Okładka miękka, 280 s., Moja ocena 5/6
Przezabawna, przesympatyczna książka, którą czytałam z uśmiechem na ustach. Idealna na nadchodzące lato i nie tylko.
Dzięki autorce przeniosłam się kilkanaście lat wstecz, do okresu, gdy namiętnie zaczytywałam się książkami autorstwa Joanny Chmielewskiej. Wszystkie grzechy nieboszczyka do złudzenia przypominają książki Chmielewskiej z najlepszych lat jej twórczości.
Akcja książki rozgrywa się w firmie o wdzięcznej, ale niezbyt proroczej nazwie (hehe) Bezpieczna przyszłość. Pewnego dnia nikomu bliżej nieznany Anatol Banyś ma w firmie rozpocząć pracę. Jednak podjęcie nowej posady nie było mu dane, ponieważ urocza pani Bożenka (wiodąca prym w książce) znajduje szczątki doczesne niedoszłego kolegi w swoim firmowym pokoiku. Oczywiście wezwana zostaje policja i zaczyna się. Policja niezwłocznie rozpoczyna śledztwo, na jaw zaczynają wychodzić małe grzeszki (a z biegiem czasu i wielkie grzechy) firmy i jej pracowników. Co dziwniejsze, te niewielkie stopniowo ujawniane przewinienia nikogo zbytnio nie martwią. Pracownicy obawiają się bowiem, że na jaw mogą wyjść szwindle i machlojki w stosunku, do których wymiar sprawiedliwości bez wątpienia będzie bezlitosny. Jak popchnąć śledztwo na przód ukrywając jednocześnie własne grzechy? Oto jest pytanie, które dręczy wszystkich pracowników Bezpiecznej przyszłości. Jakby tego było mało, okazuje się, że trup Anatola Banysia nie był jedynym, jaki w tym tygodniu będzie związany z firmą.
Śledztwo rozrasta się, podejrzani są wszyscy, każdy mógł mieć powód, a w zasadzie każdy miał powód. Cała akcja jak przystało na przyzwoity kryminał ala Chmielewska z każdym momentem gmatwa się coraz bardziej.Każdy z pracowników Bezpiecznej przyszłości chce pomóc w śledztwie. A ponieważ większość osób nie lubi się, starają się zrzucić winę na siebie nawzajem. I jak biedny komisarz ma się w tym wszystkim nie zgubić? Intrygi biurowe to istne kłębowisko żmij. Dobrze, że ma pod ręką pomocną panią Bożenkę, kobietę wszechstronną, zadbaną, pewną siebie o rubensowskiej urodzie.
Gorąco zachęcam do lektury. Jeżeli lubicie dobrą zabawę, kryminały z dużą dawką humoru, odrobinę absurdalne zbiegi okoliczności, a przede wszystkim cenicie prozę Joanny Chmielewskiej, książka Iwony Mejzy jest dla was wymarzoną lekturą.
Zgadzam się, ja także świetnie się przy niej bawiłam:)
OdpowiedzUsuńHmmm, nie spotkałam się wcześniej z tą książką, zapraszam http://qltura.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś - poszukam na letnie lenistwo :)
OdpowiedzUsuńJakoś ignorowałam dotychczas tę autorkę, ale nawiązanie do Chmielewskiej i beztroskiej klimaty wyjątkowo do mnie przemawiają, zwłaszcza, że za oknem baaaardzo wakacyjnie i upalnie. Nie mam ochoty na egzystencjalne smęty w tej chwili:-)
OdpowiedzUsuńWielbicielką powieści Chmielewskiej nie jestem, ale na tę książkę mam ochotę. Zobaczymy co z tego wyjdzie :)
OdpowiedzUsuńZachęciłaś mnie do jej przeczytania, szczególnie że lubię kryminałki Chmielewskiej :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że ci się spodoba.
UsuńPowieść w stylu starej, dobrej Chmielewskiej - jestem jak najbardziej na tak:)
OdpowiedzUsuńI kto powie, że polski kryminał jest zły? Jakiś czas temu wpadł mi w oko, ale zapomniałam. Ruszam na poszukiwania :-)
OdpowiedzUsuńAaaa, zapraszam z linkiem na moje kryminalne wyzwanie :-)
OdpowiedzUsuńJak pouzupełniam linki na pewno wkleję u ciebie.
UsuńKryminał ala Chmielewska?
OdpowiedzUsuńBiorę w ciemno! :-)
Nie zawiedziesz się:)
UsuńDziękuję:) To ogromna przyjemność dla autora przeczytać TAKĄ recenzję swojej książki. Pozdrawiam serdecznie wszystkich czytających:)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń