Wydawnictwo Znak, Okładka twarda, 480 s., Moja ocena 6/6
Armia Izaaka to pierwsza od bardzo dawna książka, dla której zarwałam całą noc, a od lektury nie mogłam się oderwać. Owszem zdarza mi się dosyć często z powodu fascynującej lektury nie przespać części nocy, ale całej...nie zdarzyło mi to się dawno. Dobrze, że dzisiaj nie idę do pracy i za moment będę mogla się zdrzemnąć.
Lekturę rozpoczęłam wczoraj po południu, a skończyłam przed kilkoma minutami. Do wieczora przeczytałam tylko kilkanaście stron (wiadomo, obowiązki domowe), ale już wtedy wiedziałam, że dużą część nocy mam z głowy. Gdy wszyscy domownicy położyli się spać, zrobiłam sobie dzbanek kawy, usiadłam w fotelu i przepadłam. Nie wiedziałam, kiedy zadzwonił budzik, że czas wstawać...taaa... jeżeli ktoś się kładł:)
Co takiego jest w tej książce? Nie wiem. Do tej pory nie mam pojęcia na czym polega sekret Armii Izaaka. Być może na połączeniu rzetelnej pracy historycznej z fabularyzowaną opowieścią o losach zwyczajnych, a jednocześnie niezwykłych ludzi?! Może, ale to nie wszystko.
Matthew Brzeziński (bratanek Zbigniewa Brzezińskiego, korespondent New York Timesa w Warszawie z początku lat 90.) opowiada nie historię powstania w getcie warszawskim jako taką, nie gehennę holokaustu, opowiada dzieje grupy ludzi, bardzo różniących się od siebie, których jednak los i historia umieściły w złym miejscu w złym czasie.
Bohaterów jest kilkoro, liczą od 5 do 75 lat. Wszystkich łączy jedno - są Żydami. Chociaż nie, kilka osób jeszcze przed II wojną światową przeszło na wiarę chrześcijańską. Jednak wg. ideologii Hitlera, są oni nadal Żydami. Mieszkają w różnych częściach Europy, jednak prędzej, czy później znajdują się (na dłużej lub krócej) w okupowanej Warszawie. Każdego z nich dotyka holokaust. Każdy z nich próbuje radzić sobie z nim, jak tylko potrafi. Czytając o ich losach, kolejny raz doszłam do wniosku, że człowiek w obliczu klęski, zagłady jest zdolny do wszystkiego.
Losy tych kilkorga osób śledzimy od dnia wybuchu II wojny światowej. Razem z nimi otrząsamy się z pierwszego szoku spowodowanego wejściem niemieckiej armii do Warszawy, myślimy, jak przeżyć, cierpimy z powodu śmierci bliskich, przenosimy się do getta, usiłujemy uciec za granicę, organizujemy akcje sabotażowe, napady na konwoje, przemycamy żywność do getta, tworzymy komórki oporu, cierpimy po Grossaktion i cały czas walczymy.
Walczymy przede wszystkim o godność, o życie, o jedzenie, o to, żeby doczekać kolejnego dnia, żeby nie dać się złapać, żeby nie dać się (jak to określił Marek Edelman) zarżnąć. A w końcu chwytamy za broń. Co było później, jak potoczyły się losy powstania w getcie warszawskim, to wszyscy z historii wiedzą. Istotne jest, jak potoczyły się losy bohaterów książki, którym towarzyszymy do 1946r.
Możecie powiedzieć, ot kolejna książka o Żydach, kolejna książka o powstaniu w getcie warszawskim.
I tak, i nie. Tak, bo faktycznie opowiada fragment okrutnej i niezwykle bolesnej historii. Nie, bo to przede wszystkim historia o ludziach. Ludziach takich, jak każdy z nas. Ludziach, którzy w zasadzie nie mieli wyboru. Tzn. mieli, ale co to za wybór - walczyć, czy czekać, aż umrze się z głodu lub w piecu krematoryjnym?!
Brzeziński opowiada historie kilkunastu osób, które w mniejszym lub większym stopniu zapisały się na kartach historii, np. Marka Edelmana, Kazika Ratajzera czy Cywii Lubetkin i Icchaka Cukiermana. Co istotne, ich losy umieścił na tle okupowanej Europy, ukazując niezwykle dokładnie ówczesne realia. Cennym dodatkiem są liczne przypisy. Na każdej stornie u dołu znajdują się co najmniej 1-2 przypisy, które obrazują ogrom pracy, jaką Brzeziński wykonał. Każdy kolejny krok bohaterów poparty jest materiałem historycznym pochodzącym głównie z wywiadów, jakich (ci którzy jeszcze niedawno żyli lub nadal żyją) udzielili Brzezińskiemu. Kolejna partia materiału historycznego, to zapiski, dzienniki, listy bohaterów oraz liczne kroniki i egzemplarze codziennej prasy. Dzięki tak bogatej dokumentacji poznajemy realia życia w okupowanej Europie (a nawet w Indiach), realia życia w podziemiu widziane oczyma Icchaka Cukiermana, Marka Edelmana i ich kolegów.
Jednak cała opowieść od samego początku prowadzi do jednego - do dnia wybuchu powstania w getcie. To taki punkt kulminacyjny, na którym wszystko się kończy, a jednocześnie zaczyna na nowo. Co ważne, autor poświęca uwagę nie tylko żydowskiemu ruchowi oporu. Integralną częścią opowieści są także działania aryjskiego ruchu oporu i powstanie warszawskie.
Armia Izaaka to przede wszystkim opowieść o zwyczajnych ludziach, wielkości i niezłomności ich ducha. Warto sobie uświadomić, że II wojnę światową należy rozpatrywać nie tylko, jako wydarzenie historyczne, czy zagładę milionów, ale także, a może przede wszystkim, jako losy konkretnych osób. Zachęcam do lektury tej niezwykłej książki, która wciąga bardziej niż niejedna fikcyjna opowieść z pierwszych miejsc w księgarniach czy ekranów kin.
Książka przeczytana w ramach wyzwania - Czytamy książki historyczne
Książka przeczytana w ramach wyzwania - Trójka e-pik
"Armia Izaaka" leży już na mojej półce i jest następna w kolejności. Nie spodziewałem się jednak, że nie będę przez nią spał ;)
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja. Nie mogę się doczekać aż się za nią zabiorę.
Jestem ciekawa, czy książka spodoba ci sie. Daj znać, jakie będziesz mieć odczucia.
UsuńNapisałaś bardzo mądre słowa, mianowicie, że ,, II wojnę światową należy rozpatrywać nie tylko, jako wydarzenie historyczne, czy zagładę milionów, ale także, a może przede wszystkim, jako losy konkretnych osób''. Ja nigdy przedtem nie rozpatrywałam tego w takim kontekście, ale całkiem niedawno się to zmieniło, dlatego tym razem jestem zainteresowana "Armią Izaaka".
OdpowiedzUsuńBo w tej książce nawet nie chodzi o okupację, czy historię jaka taką, tylko właśnie o ludzi.
UsuńNawet osoby nie lubiące historii powinny Armię Izaaka przeczytać.
Fakt, że poświęciłaś całą noc na czytanie tej książki, jest najlepszą rekomendacją;)
OdpowiedzUsuńNiesamowita książka
OdpowiedzUsuń