Wydawnictwo Świat Książki, Okładka miękka, 303 s., Moja ocena 4-/6
Widząc tak smakowitą, prześliczną okładkę spodziewałam się czegoś zupełnie innego, lektury łatwiej, słodkiej, relaksującej, przyjemnej. Jolanta Wrońska serwuje nam jednak książkę zupełnie innego typu. Nie mówię, że złą, ale odbiegającą od moich oczekiwań. I może właśnie ten kontrast między moimi oczekiwaniami, a treścią książki sprawił, że było to moje trzecie podejście czytelnicze. W przypadku poprzednich dwóch razy, nie wyszłam dalej niż, poza 50s. Wczoraj miałam wizytę u lekarza (doktor schodził z oddziału do przychodni przyszpitalnej, wiecie ile to oczekiwania..) postanowiłam więc zabrać Fanaberie, jako umilacz czasu. I przyznam wam się, że książka sprawdziła się doskonale. Nie wzbudziła we mnie co prawda czytelniczej euforii, ale czytało się ją całkiem dobrze.
Główną bohaterką jest Klara Werner, właścicielka kilku doskonale prosperującej cukierni o nazwie Fanaberia. Klara to nie tylko zręczna buisneswoman, ale także bardzo atrakcyjna kobieta w średnim wieku, matka trojga dzieci i żona Zbigniewa Wernera.
Wszystkie te role udaje jej się w życiu doskonale połączyć. Dodatkowo Klara posiada na stanie tajemniczego adoratora, którego kobieta odrzuca. Klara ma też rywala, Andrzeja Lejmana, który za wszelką cenę postanawia przejąć jej cukiernie. A jest na czym rękę położyć, Fanaberie prosperują doskonale.
Co z tego wyniknie? Czy Lejman przeprowadzi swój niecny plan? Tego nie zdradzę. Napisze tylko, że urażona duma bywa niezwykle silnym motorem napędowym do zemsty, a Klara wbrew oczekiwaniom wrogów okaże się silną kobietą.
Najbardziej podobały mi się opisy działań Klary, która robiła wszystko, żeby Fanaberii nie utracić i retrospekcje dot. życia Klary i członków jej rodziny. Połączenie historii dwóch pokoleń było doskonałym posunięciem ze strony autorki. W ogóle, bohaterowie są niezwykle mocnym punktem książki, bardzo wyraziści, nietuzinkowi, dający się lubić (mimo niektórych wad i złych posunięć). Ogromnym plusem powieści jest także jej dynamika, w książce cały czas coś się dzieje.
Jest jedna rzecz, która niezbyt przypadła mi do gustu, ale postanowiłam wam tego nie zdradzać, nie chcę zrażać was lub zniechęcać do lektury.
Mimo początkowych zastrzeżeń, książkę czytało mi się dosyć dobrze, szybko, acz na moje TOP10 ukochanych czytadeł nie trafi. Jednak, gdyby Jolanta Wrońska pokusiła się o napisanie kolejnej książki, na pewno po nią sięgnę, dam autorce jeszcze jedną szansę. Jestem przekonana, że pisarka z każdą kolejną książką będzie lepsza, ma dobry styl, czuć lekkie pióro, bohaterzy doskonale wykreowani, tylko odrobinkę bym odchudziła książkę z wątku finansowego.
Przeczytałabym ją chociażby ze względu na okładkę :)
OdpowiedzUsuńTeż za nią od jakiegoś czasu szaleję :) Słodka jest
UsuńWidzę, że Tobie też się podobała. Mnie kusi okładka, ale obawiałam się treści, jednak po takiej rekomendacji, wiem że spokojnie mogę ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńWitaj :) na to wychodzi, że mi bardziej przypadły Fanaberie do gustu. Przyznaję, nie była to łatwa lektura, zwłaszcza dla mnie, jako osoby w ogóle nie znającej się na giełdzie i tych wszystkich pojęciach biznesowych. Jednak uważam lekturę za bardzo udaną, w końcu dowiedziałam się czego nowego i to w przyjemny sposób :) Widzę, że czytamy ostatnio te same lektury. Wędrówkę przez słońce też już przeczytałam, tylko nie opisałam jeszcze :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
Miałam podobne odczucia. Okładka kusi :)
OdpowiedzUsuńKsiążka niestety nie w moim stylu. Okładka za to jest fantastyczna. Taka smakowita :)
OdpowiedzUsuńTen tytuł jeszcze wciąż przede mną, ale już niedługo się za niego zabieram.
OdpowiedzUsuńjakoś nie przekonuje mnie do końca książka
OdpowiedzUsuńzapraszam w wolnej chwili do siebie
Okładka rzeczywiście bardzo "znana" i też mam ochotę (podobnie jak Trinity) przeczytać książkę chociażby z tego względu :)
OdpowiedzUsuńCzytałam już kilka dość pozytywnych recenzji tej książki, i przyznam że mnie zaciekawiła. Jak nadarzy się okazja, na pewno ją przeczytam :) Zapraszam do mnie :)
OdpowiedzUsuńNa widok okładki zrobiłam się głodna ^^
OdpowiedzUsuńDo takich 'poważniejszych' książek jeszcze nie sięgam, ale myślę, że powinnam zacząć. Przede wszystkim - zapowiada się całkiem ciekawa historia. Być może uda mi się ją przeczytać ;)
Dodaję Twojego bloga do Obserwowanych :) Przyjemna strona, z pewnością zajrzę tu częściej :) Zapraszam do siebie, aktualnie trwa konkurs ;) [http://zanim-zajdzie-slonce.blogspot.com/]
Patrząc na okładkę odniosłam mylne wrażenie, że jest to jakiś poradnik do pieczenia ciasteczek. Na szczęście twoja recenzja skutecznie wyprowadziła mnie z tego błędu. Cieszę się, że w ,,Fanaberiach'' króluje dynamika, bo ja bardzo lubię takie wartkie powieści, dlatego będę miała ją na uwadze w wolnej chwili.
OdpowiedzUsuńMoje klimaty, przeczytam
OdpowiedzUsuńjakoś nie mam na nią ochoty:)
OdpowiedzUsuńZobacz ile zależy od kontekstu czytania i nastawienia samego czytelnika! pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńOj bardzo dużo, masz rację.
Usuń