Wydawnictwo Sic!, Okładka miękka ze skrzydełkami, 358 s., Moja ocena 5,5/6
Wydawnictwo Sic pokusiło się niedawno o wznowienie legendarnej ostatniej powieści Flauberta, wydanej w Polsce po raz ostatni w roku 1955, w przekładzie Wacława Rogowicza.
Powieści towarzyszy znakomity, obszerny szkic portretowy Antoniego Sygietyńskiego pt. Gustaw Flaubert, opublikowany po raz pierwszy w związku ze śmiercią Flauberta w roku 1880
To moje pierwsze, na pewno nie ostatnie spotkanie z twórczością Flauberta. Ale mam mieszane uczucia i przyznam się szczerze, że nie za bardzo potrafię napisać recenzję, a to mi się niezwykle rzadko zdarza.
Na pewno książka podobała mi się i to bardzo, wzbudziła we mnie różnorodne uczucia, od zdziwienia, poprzez śmiech, aż po zadumę nad niezwykle celnym i niesamowicie ironicznym postrzeganiem świata przez Flauberta.
Pisarz przedstawia nam XIX-wieczną Francję, a głównymi bohaterami opowieści są dwaj kopiści, tytułowi Bouvard i Pecuchet. Spotykają się przypadkiem i od tego spotkania rozpoczyna się ich znajomość, która tak wiele zmienia, a jednocześnie nie zmienia niczego...
Doszedłszy do połowy bulwaru, siedli jednocześnie na tej samej ławce.
Żeby otrzeć pot z czoła, zdjęli nakrycia głowy i każdy położył swoje obok siebie; wtedy mały człowiek dostrzegł napisane na kapeluszu sąsiada: Bouvard; a ten z łatwością wyczytał w kaszkiecie jegomościa w surducie słowo: Pécuchet
To przypadek sprawił, że ci dwaj męźczyżni spotkali się. Wkrótce jeden z nich dziedziczy wcale nie mały spadek po ojcu. Ponieważ ich dotychczasowa praca kopistów nie przynosi im satysfakcji, ani spełnienia, postanawiają połączyć siły i za odziedziczone pieniądze kupują na wsi niewielką posiadłość, tam obaj osiadają i zaczynają realizować się w rolach wszelakich, wybór jest ogromny, a satysfakcja? No cóż sami ocenicie w trakcie lektury.
Obaj bohaterowie porazili mnie przede wszystkim mnogością pomysłów na życie jakie mają oraz zapałem do ich zrealizowania. Są ogrodnikami, rolnikami, astronomami, biologami, archeologami, filozofami, pseudogenetykami, a to dopiero początek ich pasji i prób odnalezienie...no właśnie czego? Wiele razy w trakcie lektury zastanawiałam się, czego właściwie Bouvard i Pecuchet szukają.
W sumie nie jestem pewna, ale sądzę, że tego samego, czego szukamy obecnie także my – szczęścia, spełnienia, swojego miejsca na ziemi, doskonałości...podejrzewam, że każdy, kto będzie czytał niniejsza książkę inaczej to odbierze.
Szukają także odpowiedzi na wiele pytań i z ufnością wręcz nieskalanego brakiem zaufania dziecka, przyjmują początkowo wszystkie fakty, jakie im otoczenie, nauka, źródła podsuwają, są bezkrytyczni, zachłanni. Z biegiem czasu to się zmienia. Ich wiara w naukę, jej potęgę i potęgę umysłu ludzkiego zostaje zachwiana. Przy czym obaj męźczyżni mają wręcz słomiany zapał, na zasadzie, nie wychodzi nam ogrodnictwo, to nie szkodzi, zajmiemy się historią. Nie odnosząc oczekiwanych sukcesów na polu historycznym, poznawczym, zabierają się za pisanie biografii sławnej osoby. I tak w kółko, i bez przerwy, a ich pomysłowość co do zmiany zainteresowań i pola działania, wierzcie mi jest przeogromna.
Czy uda im się znaleźć to czego szukają? Tego nie zdradzę. Na pewno zachęcam was do lektury.
Zacytuję tylko samą końcówkę opowieści
Tak oto wszystko rozpadło im się w rękach.
Nie mają już żadnych zainteresowań w życiu.
Dobra myśl żywiona w sekrecie przez obu. Wzajemnie ją ukrywają. Od czasu do czasu uśmiechają się, gdy ich nawiedza, wreszcie obaj zwierzają się z niej.
Kopiować jak niegdyś.
Zacytowaniem zakończenia nic nie zdradziłam, nic nie zepsułam z przyjemności waszej lektury, ponieważ nie sam koniec jest najważniejszy, a droga, jaką nasi kopiści do owego zakończenia dochodzą i to co ich na tej drodze spotyka oraz sposób, w jaki Flaubert to opisuje.
Pozycja jest niebanalna, wielka jeżeli chodzi o swoją wymowę, mądra, trafna w postrzeganiu świata, ale jednocześnie zwyczajna.
Flaubert zadziwił mnie językiem i trafnością oraz lekkością z jaką ośmiela się krytykować istniejący, współczesny mu świat, jego porządek i to nawet nie tyle krytykować, co ukazywać bezsens owego świata. Pisarz ukazuje bezsens wielu poczynań ludzkich, ale bezsens nie tylko wynikający z głupoty ludzkiej, ale także z głupoty istniejącego świata, jego zasad oraz ze słabości ludzkiej inteligencji.
Flaubert poprzez swoją ponadczasową opowieść wiele nas uczy i wiele wskazuje. Wiele także krytykuje, ale robi to tak genialnie, że od książki nie można się oderwać.
Gorąco zachęcam do lektury. To nie jest pozycja, którą powinno się przeczytać, to książką, którą każdy musi znać, żeby wyciągnąć odpowiednie wnioski.
Gustave Flaubert, Data urodzenia: 12-12-1821 Miejsce urodzenia: Rouen, Francja Data śmierci: 08-05-1880 Mówił o zdystansowaniu, bezosobowości i beznamiętności narratora, postulował wielką dbałość o prawdę, podejmowanie tematów z życia codziennego. Pisanie powieści poprzedzał obserwacjami i doświadczeniami, gromadził wielką dokumentację. Poświęcał swemu zajęciu wiele czasu i energii. Był samotnikiem. Pisał o idealnej miłości, o środowisku drobnomieszczańskim, podejmował też tematy historyczne, a fabułę opierał na faktach. Najsłynniejsza powieść Flauberta to Pani Bovary.
Niemal całe życie spędził w majątku rodowym koło miejscowości Rouen. Dom opuścił dopiero w 1840 r., by studiować prawo w Paryżu. Na studiach poznał między innymi Wiktora Hugo, jednak życie w stolicy nie przypadło mu do gustu. Porzucił studia w 1846 r. po ataku epilepsji. Nigdy się nie ożenił, a obiektem jedynej miłości w jego życiu była poetka Louise Colet, z którą romansował w latach 1846-54. Po śmierci matki w 1872 r. popadł w kłopoty finansowe i zdrowotne. Zmarł na serce osiem lat później, w wieku 58 lat.
Flauberta na razie mam w planach "Panią Bovary". Jak mi się spodoba to sięgnę po kolejne:)
OdpowiedzUsuńI napisałaś, jak zwykle interesująco.
OdpowiedzUsuńCzytałam jeszcze, że bardzo długo pisał swoje książki, gdyż chciał by były doskonałe, stąd niewielki w sumie dorobek pisarski.)
Dziękuję:)
UsuńLiteraturę francuską (szczególnie tę między XVII a pierwszą połową XIX wieku) uwielbiam, a Flaubert znajduje się w czołówce moich uwielbień. Marzę o "Bouvardzie i Pecuchecie" - po Twoich uwagach apetyt tylko wzrasta, więc chyba sprezentuję sobie tę powieść na święta.
OdpowiedzUsuńCoś dla mnie, ciekawa recenzja :)
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńBardzo mnie zaciekawiłaś Anetko. Z Flauberta znam "Panią Bovary", ale kojarzy mi się tylko z nieprzyjemnym obowiązkiem na studiach ;-) Może nieprzymuszana do niej, odkryłabym ją na nowo :-)
OdpowiedzUsuńWilddziku, a co ty studiowałaś?
UsuńRomanistykę czyli naukę o romanie ;-) ale nie lubiłam tych studiów, potem poszłam na stosunki międzynarodowe i to było to.
UsuńSzkoda, że nie pracuję w tym zawodzie.
No jak na recenzję, którą nie wiedziałaś jak napisać wyszło fantastycznie:) Możesz zawsze mieć takie dylematy, nie wpływają na jakość, co więcej okrutna istoto dodałąm sobie kolejną pozycję na listę życzeń!
OdpowiedzUsuńDzięki:):)
UsuńWidzę, że główni bohaterowie są bardzo barwni i mają słomiany zapał do niektórych spraw. Jestem zatem ciekawa, czy odnajdą wreszcie to, czego tak naprawdę szukają, dlatego chętnie dowiem się tego osobiście czytając powyższe dzieło Flauberta.
OdpowiedzUsuńKsiążka interesująca. Recenzja porywająca.
OdpowiedzUsuńNiestety moje oczy męczy to ciągłe czytanie zbitki - możesz jakoś rozdzielać akapity? Tekst się zlewa w jedno. Nie wymuszam niczego, ale myślę, że tak będzie estetyczniej.
Jakiej zbitki? Mam rozdzielać akapity przerwą? Jeżeli o to ci chodzi to odpowiadam - nie mam zamiaru. Pierwszy raz widzę, żeby nierozdzielanie akapitów było zbitką. To jak ty czytasz książki? Nie męczy cię ich czytanie?
UsuńCzytałam "Panią Bovary", ale nie jestem pewna czy mam ochotę na inne dzieła Flauberta. Tematyka tej książki niespecjalnie mnie zaciekawiła, muszę się jeszcze nad nią zastanowić :)
OdpowiedzUsuń