Wydawnictwo Rebis, Okładka twarda z obwolutą, 432 s., Nasza ocena 6/6
Jest to wspólna recenzja moja i mojego męża, a w zasadzie w przeważającej części mężowska:). Ja książkę przeczytałam we wrześniu, maż skończył dopiero teraz, ja przeczytałam powiedzmy ¾, a mąż całość wręcz pochłonął. Stąd pomysł na wspólną recenzję, mam nadzieję, że was nie zanudzimy:).
Książka zapewne przez jednych będzie chwalona (to m.in. przez nas), a przez innych potępiana (przecież to inna nacja ma monopol na holokaust, a nie Polacy).
Przedmowę do tego wydania(bo jest to drugie wydanie) napisał prof. Norman Davis i to dla nas także jest swoisty gwarant niesamowicie wysokiej jakości merytorycznej.
Zapomniany holokaust porusza tematykę zbrodni ludobójstwa, jakiej Hitlerowcy dokonali na Polakach. Jeżeli chodzi o holokaust to z reguły i owszem wspomina się o fakcie, iż wielu Polaków zginęło, ale jako naród pokrzywdzony uznawana jest zupełnie inna społeczność.
Książka jest o tyle ciekawa, że raz - porusza ten problem, dwa - udowadnia w niezwykle ciekawy i merytorycznie doskonały wręcz sposób, że zbrodni holokaustu dokonano także na Polakach. Nie piszemy, iż tylko na naszym narodzie, ani, że przede wszystkim, tylko, że dokonano tej zbrodni i to w stopniu, o którym wiele osób zapominało i nadal zapomina.
Zdaniem Lucasa, Hitlerowcy dążyli do stworzenia społeczeństwa opartego na kryteriach rasowych. Z milionów Polaków i innej ludności z Europy Wschodniej, wybierali tych, którzy nadawali się w ich mniemaniu do zniemczenia. Polacy traktowani byli na równi z Żydami, Cyganami, Białorusinami i Ukraińcami jako rasa obca.
Jednak mimo iż byliśmy traktowani, jako ci podludzie, gorsi, ok. 3% Polaków stanowiło dobry materiał do germanizacji. Cel takich działań był oczywisty; 9 maja 1940 r. Himmler oświadczył: "Ze względów narodowych i politycznych konieczne jest zabezpieczenie anektowanych terenów wschodniej Europy, a później Generalnej Guberni dla osób krwi teutońskiej po to, by uczynić ową zagubioną germańską krew przydatną dla naszego społeczeństwa".
Hitlerowcy planując wzrost "pożądanej rasowo" populacji niemieckiej, hamowali jednocześnie rozwój polskiej inteligencji, która z niemieckiego punktu widzenia była ongiś niemiecka, ale z biegiem czasu spolonizowała się. Istniała zadziwiająca i wprawiająca nas w niebotyczne wprost osłupienie teoria (niemiecka oczywiście), że przywódcy polskiego ruchu oporu posiadali znaczny procent krwi nordyckiej, który pozwala im aktywnie działać w przeciwieństwie do pogrążonych w fatalizmie elementów słowiańskich. To w głowie się po prostu nie mieści. Dalsza część teorii głosiła, iż gdyby osoby te zgermanizować, Polacy pozostaliby bez dynamicznych przywódców. Hitlerowcy czynili wysiłki, by programem germanizacji objąć całe grupy etniczne, np. mieszkańców Warmii, Mazur i Kaszub. Masowa germanizacja była dla nich rzeczywiście korzystniejsza, oszczędzała im śledztw, kontroli oraz przesłuchań. W ten sposób zgermanizowano większą część Śląska.
W miarę trwania wojny Niemcy starali się powiększać szeregi Volksdeutschów; w tym celu odrzucano nawet hasła o rasowej czystości.
Jeden z przywódców polskiego podziemia, Stefan Korboński, oświadczył, że w roku 1942 na terenach włączonych do Rzeszy automatycznie wciągano na Volkslistę i wcielano do armii niemieckiej Polaków w wieku poborowym. Podczas operacji na Zamojszczyźnie Niemcy przesiedlili jedną trzecią ludności tamtych terenów do Niemiec celem germanizacji.
Ważny element niemieckiego programu degradacji biologicznej narodu polskiego i związanego z tym wzrostu potęgi Niemiec, stanowiło odbieranie rodzicom i germanizacja polskich dzieci. 18 czerwca 1941 r. Himmler oświadczył: "Uważam za słuszne, aby odbierać małe dzieci polskim rodzinom o szczególnie dobrych cechach rasowych i kształcić je później w naszych specjalnych instytucjach i domach dziecka, które jednak nie powinny być zbyt duże".
Wszystkie narody, które znalazły się podczas II wojny światowej pod okupacją hitlerowską, poznały smak terroru. Żaden jednak naród nie wycierpiał tyle, co Polacy, którzy ginęli nie tylko za czynny lub bierny opór, ale też za zwykłe nieprzestrzeganie godziny policyjnej czy handel na czarnym rynku; często wreszcie za sam fakt bycia Polakiem.
2000 obozów koncentracyjnych, których sieć niczym pajęczyna spowijała terytorium całego kraju, stanowiło najdramatyczniejsze świadectwo lat okupacji i skutków hitlerowskiej doktryny rasowej w Polsce. Obozy, takie jak w Bełżcu, Chełmnie, Sobiborze czy Sztutowie (Stuffhof), budowano wyłącznie w celu eksterminacji. Trzy największe obozy zagłady -Oświęcim-Brzezinka, Majdanek i Treblinka -pochłonęły miliony ludzkich istnień. Leżący na zachodzie obecnego terytorium Polski obóz w Gross Rosen traktowany był początkowo jako obóz pracy. Na terenach Niemiec również istniało szereg obozów; najbardziej znane z nich to: Dachau, Ravensbrueck, Buchenwald, Sachsenhausen i Mauthausen. Główne jednak obozy śmierci umieszczono w Polsce. Tutaj bowiem mieszkało najwięcej przyszłych ofiar hitleryzmu -Polaków i Żydów. W przeciwieństwie do Żydów, którzy ginęli najczęściej w komorach gazowych, większość Polaków została stracona w masowych egzekucjach, zginęła z głodu lub w efekcie morderczej pracy.
Również jednak w obozach znalazły śmierć setki tysięcy Polaków. Pierwszymi więźniami Oświęcimia stali się właśnie Polacy, którzy do 1942 r., to jest do czasu, gdy zaczęli napływać tam Żydzi, stanowili w obozie znakomitą większość. W Stutthof do roku 1942 również 90% więźniów stanowili Polacy. Pierwszej egzekucji przy użyciu trujących gazów dokonano na 300 Polakach i 700 radzieckich jeńcach wojennych. Do obozów koncentracyjnych trafiło tylu Polaków, że praktycznie każda polska rodzina miała kogoś, kto byt torturowany i stracony w obozie. Przez Dachau przeszło ich 35 tys., w Ravensbrueck uwięziono około 33 tys. polskich kobiet. W Sachsenhausen zginęło 20 tys. obywateli polskich; w Mauthausen -30 tys., a w Neuengamme -17 tys.
W wyniku trwającej blisko sześć lat wojny zginęło 6 028 000 obywateli polskich, czyli 22% ogólnej liczby mieszkańców -największy odsetek ze wszystkich okupowanych krajów Europy.
W przybliżeniu połowę ofiar stanowili rodowici Polacy, pozostałe 50% -polscy Żydzi.
Około 5 384 000 osób, czyli 89,9% ofiar (tak Żydów, jak i osób narodowości polskiej) zginęło w więzieniach, obozach śmierci, podczas nalotów bombowych, na skutek egzekucji, w wyniku likwidacji gett, wskutek epidemii, w efekcie głodu, wyczerpującej pracy i koszmarnych warunków życia.
Autor przedstawia Polaków, jako grupę etniczną, nie naród, co jest niezwykle istotne w jego wywodach i ma niebagatelne znaczenie dla treści książki. Rozprawia się (i podważa w sposób niezwykle obiektywny i udokumentowany merytorycznie sposób) z krążącymi od lat w świadomości wielu osób (głównie na Zachodzie), przekonaniem o „polskich obozach koncentracyjnych” i antysemityzmie „wyssanym z mlekiem matki”. Pamiętacie nie tak dawna wypowiedź jednego z polityków, to jest właśnie pokłosie tego przekonania i z tym m.in. walczy od lat autor.
Temat stosunków polsko – żydowskich jest przez autora poruszany i to wiele razy, ale zarówno w zakresie „tych antysemickich Polaków”, jak i organizacji pomagających Żydom, jak np. Żegota i wielu innych.
Z każdego zdania zawartego w książce widać, że jest ona efektem wieloletnich i niezwykle drobiazgowych badań.
Jak pisze prof. Davis, Zapomniany Holokaust jest jedną z pierwszych książek, w których sugerowano, że żaden poważny badacz nie może opisywać tragedii jednej społeczności, nie sprawdziwszy, co się stało z innymi grupami etnicznymi.
I takie założenie przyświecało Lucasowi w trakcie pracy nad książką.
Od razu zaznaczamy, książka nie dot. tylko i wyłącznie polskiej zagłady. Autor porusza wiele innych ważnych tematów. Przedstawia m.in. bardzo krytyczną opinię o rządzie II RP, jak i Rządzie RP na Uchodźstwie. Autor szczerze opisał i przykłady polsko-niemieckiej współpracy, taktyczne błędy (tak ciągle dyskusyjne) Powstania Warszawskiego. W swoich opisach starał się być, jak najbardziej obiektywnym i chwała mu za to.
Jest to także książka ciekawa i ważna z tego powodu, iż jej autorem jest cudzoziemiec, nie posiadający polskich korzeni. Coraz częściej na światowej arenie ukazują się książki zachodnich autorów dot. Holokaustu, Polski, ale jak udowadnia we wstępie prof. Davis, są one wydawane przez wydawnictwa niszowe, które nie są w stanie szerzej ich zaprezentować, czy rozreklamować. Jednym z powodów, tak skromnej liczby książek o tematyce polskiej w okresie II wojny światowej, jest słaba znajomość naszego języka, zbyt słaba, żeby badacze mogli zgłębiać dokumenty, a ci, którzy znają język, zdaniem prof. Davisa nie chcą zajmować się tematyką, żeby nie wzbudzać oburzenia swoich żydowskich kolegów. Tym bardziej należy docenić pracę Lucasa. Być może są w niej jakieś błędy merytoryczne, spotkaliśmy się z taką opinią, ale żadne z nas nie jest ekspertem od tej tematyki i nie zauważyło ich.
Plusem oprócz strony merytorycznej jest bardzo staranne wydanie, bogata bibliografia, która pozwoli osobom zainteresowanym tematyką dalej ją zgłębiać, oraz indeks nazw, pozwalający szybko odnaleźć pożądany fragment.
Nie jest to książka nowa, jej pierwsze wydanie ukazało się na Zachodzie w latach 80. XX w., wtedy wywołała prawdziwą burzę. Jaki będzie jej odbiór w XXI w. u nas?
Książkę polecamy wszystkim, zarówno tym zainteresowanym historią, jak i jej przeciwnikom. Jest to pozycja, którą każdy powinien poznać. Jest to książka fascynująca, nie epatująca ani polskością, ani antysemityzmem, ani nadmiernymi danymi historycznymi. Napisana przy tym bardzo przystępnym językiem, bez historycznego nadęcia jest świetną, choć nie ukrywamy bardzo wstrząsającą lekturą.
Na pewno rozpocznie się burza. Tak jak wspomniałaś Holokaust jest zarezerwowany prawie wyłącznie dla Żydów. Ale nie można zapomnieć o śmierci tylu Polaków i trzeba o tym pamiętać i przypominać.
OdpowiedzUsuńI jeszcze tak dodam z moich przemyśleń...Za każdym razem jak czytam książki z okresu II wojny światowej przeraża mnie myśl, że mnie i młodszemu synowi trudno było by utrzymać się przy życiu w tym czasie. Nasz wygląd nie jest aryjski... Co to, to nie! Może dlatego tak bardzo utożsamiam się z ofiarami hitlerowców...
Ta książka to wg. mnie taki kij w mrowisko. I bardzo dobrze.
UsuńHolocaust to bardzo delikatny temat, bo właśnie Żydzi sprawiają wrażenie, jakby uważali, że dotknął tylko ich i nie powiem denerwuje mnie to. Natomiast ja takich tematów czytelniczych raczej unikam, za ciężkostrawne dla mnie są. A recenzja super. Pochwała dla męża:)
OdpowiedzUsuńMnie też to denerwuje.
UsuńNie znam się wprawdzie zbytnio na tej materii, ale wydaje mi się, że nie ma zbyt wielu książek rzetelnych, ale nie zaangażowanych, nie epatujących, jak piszesz, ani polskością, ani entysemityzmem. Mnie to przekonuje, tym bardziej, że jeśli chce się zabierać głos w dyskusji na te tematy, warto sięgnąć po literaturę obiektywną.
OdpowiedzUsuńMy mamy sporą kolekcję książek o II wojnie światowej, to konik mojego męża, część tylko przeczytałam, ale z reguły są to pozycje bardzo stronnicze (no chyba, że jak recenzowana przeze mnie kilka dni temu Zagłada Żydów polskich...opierają się na wspomnieniach) na zasadzie jedna strona uciśniona,d ruga nie lub znacznie mniej.
UsuńTa pozycja wydaje mi się na prawdę obiektywna.Co prawda nie jestem fachowcem w tej części historii, ale tak mi się wydaje.
Niestety nie moja tematyka, ale mam w rodzinie osoby zainteresowane tego typu historiami. Im z pewnością książka przypadłaby do gustu.
OdpowiedzUsuńKiedyś sięgnę po ten tytuł, aczkolwiek teraz nie chciałabym zaczytywać się takimi tytułami. Są zbyt smutne. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNikt nie mówi o zaczytywaniu, ale od czasu do czasu po tego typu pozycję powinno się sięgnąć, że tak się wyrażę ku pamięci.
UsuńA ja nie rozumiem: naprawdę termin "Holokaust" zarezerwowany jest tylko i wyłącznie dla Żydów? Być może w tym kontekście tytuł wydaje mi się uzasadniony, jednak dla mnie ludzką hekatombę złożył nie tylko naród żydowski, lecz także Polacy, Cyganie i każda inna narodowość, która ucierpiała z powodów rasowych. Nawet nie wiedziałam, że jest taka tendencja :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Isadora, nie napisze ci tutaj, bo zaraz hekatomba urażonych się rozpęta. To dosyć hmmm śliski temat, dlatego recenzję pisał mój mąż najostrożniejszy człowiek na świecie, bo ja bym wywaliła z grubej rury:).
UsuńMogę prywatnie z tobą podyskutować z przyjemnoscią:):)
Ostatnio pod wpływem Twojej recenzji kupiłam "Sprawiedliwość w Dachau". Czuję, że teraz czeka mnie kolejny zakup. Super :)
OdpowiedzUsuń:) czekam na recenzję.
UsuńBardzo ciekawa recenzja! Książkę muszę przeczytać :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie lubię zbytnio czytać o Holokauście. Ten temat jest dla mnie zbyt ,,ciężkostrawny'', ale moja serdeczna przyjaciółka w przeciwieństwie do mnie ,,pochłania'' wszelkiego rodzaju książki o tematyce wojennej, więc jej zaproponuje powyższą książkę.
OdpowiedzUsuńPo raz pierwszy przeczytałam recenzję napisana wspólnie przez małżonków:D Jest kapitalna!
OdpowiedzUsuńA tak na poważnie: marzę o tym, że przeczytać tę książkę. Pewnie kupię ją sobie w czasie targów. Mam nadzieję, że cena będzie okazyjna. Czytałam natomiast niedawno wywiad z autorem w miesięczniku "Uważam Rze Historia". Ależ miał perypetie nieprzyjemne! Nagonka amerykańskich historyków żydowskiego pochodzenia była ogromna, tak że żona historyka pytała go z niepokojem: "Boże, w coś ty się wpakował!". Miał telefony i listy z pogróżkami... Odsyłam Was do wywiadu, jeśli jeszcze nie czytaliście. Pozdrawiam
:)
UsuńMuszę poszukać wywiadu, dziękuję, że mi o nim napisałaś.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKsiążka podnosi ciśnienie i to niezależnie, czy ktoś z rodziny osoby czytającej nosił literkę P i pracował u Niemców, bądż zginął w obozach.
UsuńKsiążka porusza ze względu na tematykę, a także z powodu, że ktoś bez polskich korzeni tak solidnie ją opracował i dopracował.
Na pewno nie da się jej od razu całej przeczytać, szczególnie, gdy tematyka dotyka tak osobiście, jak ciebie i twoją rodzinę.
Dzięki, g... staram się nie reklamować.