Strony

piątek, 31 sierpnia 2012

Wszystkiego naj...dla blogerów:)





To od was (a konkretnie z waszych blogów) dowiedziałam się, że dzisiaj przypada Dzień Bloga:), w związku z  tym składam wszystkim blogerom najserdeczniejsze życzenia - przede wszystkim długich lat blogowania i samej nieustającej radości z tym związanej.
A dla blogerów moli książkowych (takich jak ja):
  • tylko wygodnych mebli, żeby móc oddawać się naszej ulubionej czynności - czytaniu...
  • wspaniałych, podręcznych półeczek na książki....




  • i żeby za jakiś (niedługi!!!) czas nasze biblioteczki były po brzegi wypełnione fantastycznymi książkami...:)


czwartek, 30 sierpnia 2012

Przeprosiny w sprawie komentarzy...

Przepraszam, ale jakaś awaria na blogu,wariuje mi coś i usunęło mi się kilka waszych komentarzy, m.in. pod postem o Agnes Grey, o wyjeżdzie do Wiednia, w recenzji Sekrety Los Angeles,  część komentarzy w recenzji Galerii uczuć (ale coby sprawiedliwości stało się za dość, moje też usunęło:().
Jeżeli pamiętacie coś z tych komentarzy podopisujcie proszę jeszcze raz, a ja spróbuję temu po południu zaradzić.
Przepraszam raz jeszcze, nie mam pojęcia co się stało, coś musiałam nacisnąć, tylko co??? 
Jeżeli macie jakieś pomysły dajcie znać, może ktoś miał podobny przypadek...
Jest mi podwójnie przykro, bo bardzo lubię i cenię wasze komentarze.
Wyłączam laptopa i idę pochodzić po mieście, może kolejna kawa i wiedeńskie powietrze mnie natchną....

Agnes Grey - Anne Bronte

Wydawnictwo MG, Okładka twarda, 232 s., Moja ocena 5,5/6
Mąż wyekspediowany do pracy (co najmniej do 20.00 mam wolne:)), nawet śniadanie po 5.00 mu zrobiłam, taka dobra żona jestem:). A ja popijam drugą kawkę, jednym okiem spoglądam na wiedeńską starówkę z tarasu, a drugim pisze recenzję. Póżniej wyruszam "w miasto" powłóczyć się, czyli będę robić, to co w Wiedniu najbardziej kocham. Zdjęcia z włóczęgi jutro, albo pojutrze...
Ale wracajmy do Agnes Grey i jej autorki.
Anne urodziła się w Thornton, w hrabstwie Yorkshire w Anglii w 1820r. Jej matka umarła rok później, po tym jak rodzina przeniosła się do Haworth. 

Śmierć matki i czworga z rodzeństwa miała wpływ na jej dalsze życie. 
Anne Bronte
Wraz z siostrami kształciła się w pensji dla niezamożnych w Westmoreland. Później pracowała jako guwernantka. Wspólnie z siostrami Charlotte i Emily Jane od wczesnych lat młodości pisała wiersze i opowiadania. Razem wydały w 1846 r. tomik poezji, w którym Anna opublikowała swoje utwory pod pseudonimem Acton Bell.
Zmarła w 1849r. W nadmorskim kurorcie Scarborough w Anglii, gdzie leczyła grużlicę (na tę samą chorobę zmarł przed nią jej brat Branwell i dwie siostry - Maria i Elizabeth), a jednocześnie w miejscu, w którym rozgrywały się wydarzenia zawarte w jej powieściach. Tam też została pochowana na Cmentarzu Parafialnym Św. Marii.

Grób Anne Bronte- zdjęcia z Wikipedii

Agnes Grey to debiutancka powieść Anne opublikowana po raz pierwszy w grudniu 1847r., ale jak na debiut jest to doskonale dzieło.

Dzięki autorce przenosimy się do XIX-wiecznej Anglii. Bohaterką powieści jest tytułowa Agnes Grey, 18 – letnia zaledwie dziewczyna, która z powodu tragicznej wręcz sytuacji finansowej rodziny podejmuje się pracy w charakterze guwernantki. Wydaje jej się, że skoro odebrała dobre wykształcenie, jest mądra, daje sobie radę (jak sama to określa) z sobą, potrafi siebie samą zdyscyplinować i lubi dzieci, spokojnie poradzi sobie z tego typu pracą. Nic bardziej mylnego, ale o tym za chwilę.
Główną motywacją postępowania Agnes jest chęć wspomożenia bankrutującej rodziny swoim zarobkiem. I w tym momencie widać doskonale analogie do życia Anne Bronte. Znając chociaż trochę biografię rodziny Bronte możemy dostrzec wręcz uderzające zbieżności życia Agnes i życia Anne oraz jej sióstr. 

Osoby zainteresowane losami rodziny Bronte odsyłam do wspaniałej książki Na plebanii w Haworth.  Książkę czyta się nie, jak biografię, ale jak fantastyczną powieść sensacyjno - obyczajową. Autorka w sposób wręcz perfekcyjny ukazuje całą rodzinę Bronte ze szczególnym uwzględnieniem rodzeństwa: Branwella, Charlotty, Emily i Anny (Maria zmarła jako dziewczynka). Autorka opowiada wiele o rozwoju pisarskim każdej z sióstr, omawia ich dzieła, ukazuje co która z pisarek ze swojego życia przeniosła na karty tworzonych przez siebie książek. Autorka opowiada także o powstaniu dzieł sióstr Bronte, recenzjach, jakie ukazywały się w tym czasie w prasie. Polecam lekturę Na plebanii w Haworth.
Ale wracajmy do Agnes Grey. 
Poza przymusem zarobkowania,  główna bohaterka pragnie rozwijać się, nauczyć się czegoś nowego, zdobyć doświadczenie, co jej zdaniem zagwarantuje lepszą karierę i umożliwi zdobycie lepszej pracy, a co za tym idzie niezależność i dobrej pozycji społecznej.
Niestety, jak to w życiu bywa- marzenia i plany to jedno, a realne życie to często zupełnie co innego. Nic więc nie układa się tak jak powinno. Agnes trafia do zimnego (dosłownie i w przenośni) domostwa państwa Bloomfield. Jest to rodzina dorobkiewiczów z całkiem pokaźnym obecnie majątkiem, ale zdecydowanie gorszymi, ba fatalnymi wręcz manierami. Podopiecznymi Agnes staje się trójka dzieci, najstarszy z nich 10 letni panicz i 2 młodsze panienki. Gdy czytałam o tym, jak zachowywali się wobec Agnes, co do niej mówili, jak robili jej na złość, pomyślałam..Boże, co za okropne bachory, nawet słowo dzieci nie było tu odpowiednie. Są to paskudne rozwydrzone bachory, które nie posiadają choćby podstaw kindersztuby i nie mają za grosz szacunku dla innych. Ich rodzice, czyli pracodawcy Agnes nie są lepsi. Wyniośli, szorstcy, wręcz ordynarni w obyciu, przemądrzali, zwracający się do siebie per pan i pani.... W końcu Agnes nie wytrzymuje sytuacji w tym domu i postanawia zmienić pracę. Anne Bronte udało się w sposób wręcz doskonały sportretować znękaną przez hmmmm...(żeby było ładnie..) podopiecznych guwernantkę. Wzorce do opisu czerpała z okresu 1839-40, gdy sama pracowała w tym zawodzie.
Czy tym razem trafi lepiej? Czy przez następne lata również będzie guwernantką? A może inaczej potoczy się jej los? Tego wam nie zdradzę, dowiecie się tego z książki.

Siostry Bronte.

Powieść jest dobra mimo, iż stylem nie dorównuje powieściom słynniejszej z sióstr – Charlotte. Czytając wszelkie dostępne informacje o Anne Bronte, odniosłam wrażenie, że jest ona takim swoistym kopciuszkiem rodziny, „uboższą krewną”, jak to się nieraz mówi, o wiele mniej docenianą pisarką. W końcu jej siostry to słynna Emilly autorka Wichrowych wzgórz, czy Charlotte autorka Dziwnych losów Jane Eyre. Gdzie Anne do nich?! Ale o dziwo mało wprawiona ręka Anne (Agnes Grey to jej debiut książkowy) stworzyła bardzo dobrą powieść. Tym cenniejszą, że opartą na pewnych wątkach autobiograficznych i posiadającą w treści bardzo dużo opisów i szczegółów dot. życia i zachowania się ludzi współczesnych pisarce. Właśnie te opisy bardzo mi przypadły do gustu. Poza tym uwiodła mnie taka syzyfowa z początku chęć wywiązania się ze swoich obowiązków. Chociaż Agnes zdaje sobie sprawę z tego,że dzieci robią jej na złość, że nie da rady ujarzmić ich naraz, o zdyscyplinowaniu w ogóle nie ma mowy, to jednak nadal stara się wykonywać swoja pracę, jak najsumienniej potrafi. Nie zraża jej nawet chłód, a momentami wręcz lodowatość (wiem, wiem niepoprawna forma, ale w tym momencie wydaje mi się najbardziej odpowiednia) w zachowaniu pani Bloomfield, czy pogarda i chamstwo w zachowaniu pana Bloomfield. Ale każdy ma swoja odporność, swoją granicę i do takiej granicy dochodzi pewnego dnia Agnes.
Największe brawa należą się autorce za stworzenie galerii niesamowicie barwnych i wyrazistych postaci, w której dominują kobiety. Jak na powieść z XIX w., był to bardzo śmiały krok, kobiety w tym okresie miały bardzo niewiele do powiedzenia, co zresztą Anne Bronte doskonale ukazuje w swojej książce. Bohaterki Agnes Grey mogą wzbudzać naszą sympatię lub wręcz przeciwnie, ale na pewno nie pozostaniemy wobec nich obojętni.
Książkę czytało mi się doskonale, szybko i przez cały czas lektury kibicowałam Agnes, żeby udało jej się, żeby spełniły się jej plany. 

Ogromne brawa dla wydawnictwa za pierwsze wydanie Agnes Grey po polsku i brawa za okładkę, która moim zdaniem doskonale pasuje do treści książki.
Gorąco zachęcam do lektury. Książkę polecam lubiącym XIX - wieczne powieści, kochającym ich klimat oraz atmosferę Anglii z tego okresu.
Na Agnes Grey na pewno się nie zawiedziecie. Jeżeli nie znacie jeszcze twórczości żadnej z sióstr Bronte, tym bardziej zachęcam was do lektury. A nóż wpadniecie w ich sidła, jak ja.

wtorek, 28 sierpnia 2012

Sekrety Los Angeles - Susan Crosby

Wydawnictwo Mira/Harlequin, Seria: Opowieści z pasją, Okładka miękka, 448 s., Moja ocena 4,5/6
Nate, Sam i Arianna to trójka głównych bohaterów opowiadań, a jednocześnie właściciele doskonale prosperującej agencji detektywistycznej w Los Angeles. Agencja, którą niedawno otworzyli doskonale prosperuje, ale w takim miejscu, jak LA, gdzie zło, występek, różne przekręty i zdrady są na porządku dziennym, to nic dziwnego, zapotrzebowanie na dobre jakościowo usługi detektywistyczne jest zawsze. Ich życie osobiste splata się z zagadkowymi sprawami, które prowadzą. I właśnie o takich splotach oraz o różnorodnych klientach i sprawach, jakie trójka detektywów prowadzi, opowiada Susan Crosby.  Zadanie dla dwojga
Nate Caldwell otrzymuje zlecenie od klientki. Ma zdobyć dowody na niewierność małżeńską, czyli ma zając się najpopularniejsza chyba sprawą, jaką może dostać detektyw - rogacizną:). Aby uwiarygodnić kamuflaż, ktoś musi przez weekend udawać jego żonę. Wybór pada na Lyndsey McCord, nową sekretarkę w biurze. Lyndsey zgadza się bez wahania, bo zawsze marzyła o pracy detektywa, a dodatkowo jest ona zadurzona w przystojnym, acz niedostępnym szefie. Teraz może sprawdzić się w tej roli śledczego. Dochodzenie przybiera jednak nieoczekiwany obrót, ale nie zdradzę o co chodzi, dodam tylko, że na pewno będziecie zaskoczeni.
Listy bez podpisu
Znana senator Dana Sterling i Sam Remington spotykają się na zjeździe absolwentów szkoły. Sam to człowiek z wyjątkowo gorzką przeszłością i trzymający w sercu nadal obraz niespełnionej miłości. Mimo to mężczyzna decyduje się pojechać na zjazd i spotkać z Daną. Wspólny taniec przywołuje wspomnienia z dawnych lat. Dana i Sam, mimo że bardzo się zmienili i wiele ich różni, nie potrafią się oprzeć wzajemnej fascynacji. Tymczasem Dana zaczyna otrzymywać anonimowe listy z pogróżkami. Wystraszona, zwraca się o pomoc do Sama, który jest cenionym prywatnym detektywem. Śledztwo poprowadzi ich do miejsc i wydarzeń z ich wspólnej przeszłości, a Sam walczy jednocześnie z prześladowcą Dany, demonami przeszłości i uczuciem do kobiety.
Zmowa milczenia
Arianna Alvarado to także doskonały detektyw oraz kobieta z tragiczną przeszłością. Od lat stara się poznać prawdę o tajemniczym zabójstwie ojca, szanowanego policjanta. Niespodziewanie odkrywa, że klucz do zagadki może mieć człowiek, którego dobrze zna. Joe Vicente budzi w niej skrajne uczucia, jednocześnie pociąga ją i irytuje. Postanawia mu jednak zaufać, co wywołuje nieoczekiwane skutki. Arianna i Joe poznają długo skrywane fakty. Spotka ich też coś bardziej emocjonującego niż rozwiązanie rodzinnej tajemnicy.

W/w opowiadania pierwotnie zostały wydane osobno, doskonałym pomysłem wydawnictwa było zebranie ich w jedną książkę. Całość tworzy świetną lekturę nie tylko na wakacje. Wczoraj wyszłam w południe z pracy, źle się czułam, przeziębienie mnie dopadło, dzisiaj (mimo pięknej pogody) także leżę w łóżku. Po powrocie do domu długo nie mogłam zdecydować się na lekturę do łóżka. W końcu wybór padł na Sekrety Los Angeles i muszę przyznać, że była to doskonała decyzja. Książkę mimo sporej objętości czyta się niezmiernie szybko, akcja jest lekka, ale wciągająca, wątek kryminalno- uczuciowy bardzo ciekawie skonstruowany. Język opowiadań jest prosty bez zbędnych wydumanych przenośni czy porównań, co w tak wielu książkach może nas razić. Mało jest także opisów, które wielu czytelnikom niejednokrotnie przeszkadzają. Moim zdaniem jest to dodatkowy plus, bo skoro książka z założenia ma być lekka, to po co w jej treści umieszczać zbędne opisy. Plusem są natomiast wewnętrzne przemyślenia bohaterów. Jest to bardzo ciekawy sposób narracji. A dodatkowy bonus to fakt, iż wraz z trójką detektywów możemy prowadzić śledztwo w barwnym świecie polityki i gwiazd LA.
Czego chcieć więcej od lekkiej lektury? Tylko czasu na jej przeczytanie.
Czytając Sekrety Los Angeles miałam nieodparte skojarzenie z książkami autorstwa Mary Higgins Clark, ot lekkie, ale wciągające opowieści z suspensem, a momentami przychodzily mi na myśl książki autorstwa Jackie Collins, którą uwielbiam. Lubię tego typu lekturę. I już się cieszę na lekturę kolejnej książki z tej serii.
 Susan Crosby zaczęła pisać współczesne romanse kiedy jej dzieci były małe. Kiedy poszli do szkoły, wróciła na studia i uzyskała tytuł licencjata w języku angielskim, a następnie zaczęła pisać. Susan ma dwóch dorosłych synów, świetną synową i dwoje doskonałych wnuków.

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Wyniki konkursu z Wydawnictwem PROMIC:)

Po długiej i burzliwej debacie w Wydawnictwie Promic, przemiła Pani Ania, odpowiedzialna za wyłonienie zwycięzcy zdecydowała, że pakiet dwóch książek o tych z tego linku:) otrzyma Magda R. (w 2. pytaniu propozycja padła na osobę p. Janusza Morgensterna), Magda już chyba wie o kogo chodzi:).
Uzasadnienie wyboru:
 Cały tekst jest sprawnie napisany, a piękne przesłanie w ostatnich zdaniach zasługuje na wyróżnienie. Zatem ta odpowiedź wygrywa konkurs.
Jeżeli Magda wyrazi zgodę opublikuję jej wypowiedź. 
Wydawnictwo Promic postanowiło ufundować dodatkową nagrodę  dla dzieciny1:) podaj proszę w emailu do mnie, czy wolisz książkę o Etty Hillesum, czy Requiem...
Zwycięzców proszę o podanie danych do wysyłki (a dziecinę1 dodatkowo nr. tel. dla kuriera) w emailu do mnie na adres anetapzn@gazeta.pl

Gratuluję:)

Ps. Magda wyraziła zgodę, więc publikuję odpowiedź:).  


2. Losy jakiej osoby publicznej (sportowca, artysty itp...) zasługiwałyby twoim zdaniem na przelanie na papier i wydanie w formie książki lub byłyby świetnym materiałem na scenariusz filmowy i dlaczego? W kilku zdaniach.
 
    Moim zdaniem życie i twórczość  śp. Janusza Morgensterna wybitnego polskiego reżysera, scenarzysty i producenta filmowego stanowiłoby doskonały materiał na książkę czy też scenariusz filmowy. Dlaczego? Reżyser ten współuczestniczył w realizacji kultowego serialu "Stawka większa niż życie", który do dziś uwielbiają miliony polskich widzów, nawet młodsi odbiorcy. Na serialu tym wychowało się kilka pokoleń, zarówno moi rodzice jak i również ja. Pan Morgenstern stworzył też najpiękniejsze polskie seriale o tematyce II wojny światowej tj. "Kolumbowie" (ekranizacja wspaniałej książki Pana Bartnego), "Polskie drogi", w którym to zagrali najwybitniejsi polscy aktorzy tacy jak Jan Englert, Beata Tyszkiewicz, Kazimierz Kaczor czy Karol Strasburger. Ponadto nakręcił i pomagał w tworzeniu wielu wspaniałych filmów  m.in. "Kanał", "Do widzenia do jutra", czy też "Żółty szalik". Kolejnym powodem dla którego uważam, że akurat Pan Morgenstern zasługuje na biografię jest fakt, że jako dziecko w trakcie II Wojny Światowej został cudem uratowany z holocaustu, o czym z wiadomych przyczyn nigdy nie lubił rozmawiać. Podsumowując myślę, że tak wspaniałych reżyserów jak Janusz Morgestern już nie ma  i prawdopodobnie nigdy nie będzie. Nigdy nie powstaną już tak cudowne i ponadczasowe seriale i filmy jakie stworzył. Jest to człowiek, który należał do pokolenia ludzi, którzy już od nas odchodzą, a którzy większość życia spędzili na próbie opowiedzenia młodszym pokoleniom kawałka historii "z pierwszej ręki" , dlaczego próbie? Bowiem osoby te były naznaczone nie tylko piętnem wojny ale również cenzury, komunizmu i wielu innych trudności.  Na koniec chciałabym dodać, że w dobie wszechobecnych celebrytów i tworzenia filmów i książek tylko po to aby się "sprzedały" pozycje dotyczące życia osób takich jak Janusz Morgestern byłby na polskim rynku perełką, a już całkowicie inną sprawą jest konieczność ratowania od zapomnienia historii tak wybitnych ludzi. Ale czy o Panu Morgesternie można zapomnieć kiedy każdego dnia kilka stacji telewizyjnych emituje Stawkę większą niż życie?


Alina Białowąs - Galeria uczuć, wywiad z autorką i recenzja...

Wydawnictwo Replika, Okładka miękka, 274  s., Moja ocena 4,5/6
Bohaterką Galerii uczuć  jest 30 - letnia Ola, mieszkanka Wroclawia,  matka 2 chłopców w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym, szczęśliwa żona 33 - letniego Pawła i posiadaczka najwspanialszej, najwierniejszej przyjaciółki pod słońcem. 
Tak sądzi o sobie Ola i taką ją poznajemy. Ola uważa swoje życie za całkiem udane mimo, iż praca w galerii nie za bardzo ją satysfakcjonuje. Dziewczyna wolałaby żeby galeria zamiast sprzedawać porcelanowe zajączki i aniołki zajęła się prawdziwą sztuką, ma wiele pomysłów na działalność galerii, ale jej właścicielka pani Fredzia nie pozwala jej rozwinąć skrzydeł twierdząc, że galeria nie ma racji bytu i lepiej byłoby gdyby otworzyła sklep...z garmażerią, bo po salceson i golonkę zawsze przyjdą klienci, a po sztukę...
I tak Oli płynie dzień za dniem, aż do zupełnie niespodziewanej wyprowadzki cudownego małżonka z domu. W tym momencie wszystko zaczyna się dla Oli sypać, problem goni problem, zdrada zdradę... 
Nie będę opisywać ani treści książki, ani problemów, jakie się głównej bohaterce przydarzają. Zepsułoby to wam całą przyjemność lektury. Nadmienię tylko, że takie problemy mogą się przydarzyć każdej z nas.
Fabuła książki może wydawać się z pozoru banalna, ale tylko z pozoru. Wierzcie mi, że przeczytanie Galerii uczuć nie było dla mnie stratą czasu i wierzę, że nie będzie nią także dla was. Pisarstwo Aliny Białowąs charakteryzuje się lekkim stylem, niesłychaną spostrzegawczością, odrobinkę ironicznym spojrzeniem na głównych bohaterów i ich zachowanie. Jeżeli do tego dodamy zabawną, ale i momentami wzruszającą treść, mamy całkiem dobra powieść. A jeżeli weźmiemy pod uwagę, że to pierwsza książka autorki, to jest to wg. mnie bardzo udany debiut. 
Niesamowicie polubiłam Olę. Za co? A przede wszystkim za jej upór w dążeniu do realizowania swoich marzeń, za wrażliwość, za subtelność, a nawet za początkową infantylność, bo chwilami Ola jest infantylna. Na samym początku lektury, gdy tak się miotała, wymyślała Bóg wie jakie scenariusze, dorabiała ideologię do wszystkich swoich mniej lub bardziej irracjonalnych zachowań i zachowań jej męża, miałam ochotę porządnie nią potrząsnąć, ale tak przyznam wam się szczerze, że w Oli spostrzegłam sporo moich cech i mojego zachowania. Jestem przekonana, że część z was także zobaczy w Oli siebie. Ale po prostu, my kobiety takie często jesteśmy i czasami gdy spotka nas coś niespodziewanego, jakieś kłopoty paradoksalnie może nam to wyjść tylko na dobre, tak jak Oli. 
Plusem są także liczne dialogi, które czyta się świetnie. Są one bardzo naturalne, co świadczy o tym, jak dobrym obserwatorem i znawcą ludzkiej psychiki jest autorka. 
W pamięci utkwiła mi szczególnie jedna z rad, jakie pani Fredzia dala Oli, która skarży się na teściową, że ją irytuje, ingeruje w jej życie etc, a ona Ola nie może się powstrzymać przed powiedzeniem jej czegoś niemiłego. Pani Fredzia poradziła jej, żeby traktowała teściową, jak osobę obcą, bo wobec obcych jesteśmy dużo milsi niż wobec rodziny, rodzina przecież wszystko wybaczy....znacie to skądś?
Polecam Galerię uczuć (to bardzo mądra, ale i zabawna lektura) i czekam na drugą książkę. 
Przyznam wam się, że wymieniłam z Aliną Białowąs  kilka bardzo miłych emaili i moim zdaniem jest to przemiła, bardzo mądra, z poczuciem humoru i niesłychanie dobrą energią kobieta. Doskonale potrafiła te cechy zawrzeć w swojej książce.
Poniżej króciutki mój wywiad z Aliną Białowąs. Zapraszam do lektury Galerii uczuć i wywiadu.


Skąd pomysł na napisanie książki?
Zacznę tak, jak zaczynają się bajki :)
Dawno, dawno temu, zajmowałam się wychowaniem moich malutkich dzieci. Byłam wtedy przekonana, że kura domowa to moje powołanie i czułam się w tej roli bardzo dobrze. Nie rozumiałam koleżanek, które narzekały na brak czasu dla siebie, na monotonię i tęskniły za pracą zawodową. Dla mnie „siedzenie w domu” było wystarczająco fascynującym zajęciem i nawet do głowy mi nie przyszło, że realizując się w roli matki Polki, zapomniałam całkowicie o swoich marzeniach, planach, potrzebach. Opamiętałam się, gdy dzieci podrosły i mama nie była im już tak bardzo potrzebna w ich codziennym życiu, czy nawet w zabawach. Fascynujące zajęcie, czyli zajmowanie się malutkimi dziećmi, było już rozdziałem zamkniętym i nagle okazało się, że mam dużo wolnego czasu dla siebie, ale nie mam nic, co byłoby moją pasją i sprawiałoby mi satysfakcję. Zrozumiałam, że bez tego, moje życie będzie puste.
A, że kiedyś, dawno, jeszcze w podstawówce, pisałam pamiętniki, wróciłam więc do pisania i to wtedy zakiełkował pomysł na napisanie książki. Ale nie czułam się jeszcze wystarczająco pewna, że dam radę. Zaczęłam więc od krótkich opowiadań, na trzy tysiące znaków, które publikowało jedno z czasopism kobiecych. W miarę upływu czasu nabierałam coraz większej wprawy w „operowaniu słowem pisanym” i zaczęłam długie opowiadania - na trzydzieści sześć tysięcy znaków.
Po kilku latach pisania dla czasopism kobiecych, pewnego wieczoru, zamiast opowiadania, rozpoczęłam pisanie książki.

Jak przebiegał u pani proces powstawania książki. Czy najpierw był sam pomysł, ogólny zarys, a później dopiero powstawała fabuła, czy odwrotnie- najpierw fabuła, a dopracowywanie szczegółów w trakcie pisania?
Najpierw pojawił się pomysł, że książka będzie napisana lekkim stylem, zabawna, ale mówiąca o problemach, z którymi czasem borykają się mężatki, matki dzieciom.
Później wymyśliłam sobie bohaterkę, dałam jej imię, obdarowałam zaletami i wadami, owinęłam  w fabułę  i dopracowałam szczegóły w trakcie pisania.

Jaki jest pani sposób na chandrę?
Staram się przekupić ją czekoladą. A, jeśli czekolada jej nie zabije, to zmuszam siebie do ćwiczeń fizycznych. Na przykład do jazdy na rowerze stacjonarnym. Innego nie posiadam:) Albo do umycia podłóg. Przynajmniej jakiś pożytek z chandry jest:) Ćwiczenia fizyczne wytwarzają w mięśniach endorfinę, zwaną hormonem szczęścia. I tym hormonem szczęścia zabijam moją chandrę.
Oczywiście mam na myśli chandrę, zwaną potocznie dołem, a nie depresję.

Czy wydawnictwo Replika było pierwszym, do którego zgłosiła się pani z książką, czy może jakieś wydawnictwo wcześniej odrzuciło maszynopis?
Wydawnictwo Replika było pierwszym, do którego się zgłosiłam. Przeczytałam, że wydają literaturę kobiecą i pomyślałam, że zapukam do ich drzwi:)

Jakie ma pani rady dla początkujących autorów, takich, którzy na razie piszą do szuflady, a marzą o wydaniu książki?
Marzeń nie wolno zamykać w szufladzie. Jeśli więc początkująca autorka, czy początkujący autor, marzy o wydaniu książki, powinna/powinien wysłać próbki swoich prac do wydawców. I uzbroić się w cierpliwość. Czekanie na odpowiedź jest męczące. Ale poczujemy się lepiej, bo wykonaliśmy już najważniejszy krok: pokonaliśmy lęk.

Czy ktoś z rodziny, przyjaciół czytał książkę przed jej wydaniem, a może pokazuje pani maszynopis do oceny komuś bliskiemu w trakcie jego powstawania?
Nikt z mojej rodziny i z moich bliskich znajomych nie czytał maszynopisu.
Rodzina i bliscy znajomi nie zawsze są obiektywni w ocenie tekstu. Przeważnie chwalą, nie chcąc sprawić przykrości, a tak naprawdę, szkodzą nieświadomie, zamiast pomóc. Dlatego uważam, że teksty przeczytać powinny osoby, trudniące się tym zawodowo. Może się zdarzyć, że ich ocena nas zaboli, ale będziemy mieć pewność, że są obiektywni.
Dziękuję bardzo za wywiad.
Pozdrawiam moje przyszłe czytelniczki i życzę im tego, co napisałam pod moją książką na Facebook’u: aby czytanie sprawiło im tyle radości i wzruszeń, ile radości i wzruszeń sprawiło mi pisanie.


A tutaj (kliknij) strona facebookowa autorki. 

niedziela, 26 sierpnia 2012

Kwiaciarka t. I - Ksawery De Montepin

Wydawnictwo Damidos, Okładka miękka, 370 s., Moja ocena 4,5/6
Kwiaciarkę przeczytałam już jakiś czas temu, ale brakowało mi weny do napisania recenzji. Nie żeby książka była zła, wręcz przeciwnie, jest dobra (odrobinę trąci myszką, ale leciutko, ale jest to na prawdę dobra powieść), ale czasami tak jest, że nie można zabrać się za recenzję jakiejś książki i już. Jednak w tym miesiącu biorę udział w wyzwaniu u Kasi J i uznałam, że to doskonała okazja do napisania recenzji Kwiaciarki.
Akcja powieści rozgrywa się w XIX - wiecznym Paryżu. Bohaterką jest piękna niespełna 40-letnia hrabina de Legarde, paryżanka w każdym calu. Ma męża, nastoletnią córkę, drogie stroje, klejnoty i doskonale sytuowanego kochanka. W zasadzie ma wszystko, czego może sobie zażyczyć kobieta w tamtym okresie. Wydaje jej się, że nic nie zmąci jej szczęścia, ale...pewnego dnia dostaje list od męża (tak własnego męża), w którym zawarta jest realna groźba zniszczenia jej reputacja i dotychczasowego życia. Hrabina jest przerażona. Niezwłocznie udaje się po pomoc i radę do kochanka, którym (o ironio) jest paryski sędzia. Razem postanawiają pozbyć się hrabiego. Knują plan prawie doskonały, ale jak w reklamach- prawie robi wielką różnicę. Do pewnego momentu wszystko idzie, tak jak sobie zaplanowali, ale nagle wydarzenia niespodziewanie zaczynają się komplikować, zbiegi okoliczności mnożyć, a powodów do dalszych zbrodni przybywać. Więcej nie zdradzę. Wiem, że to co napisałam o treści to mało, ale cały urok książki polega na zbiegach okoliczności, komplikacjach i starym, jak świat motywie zbrodni i kary. Wydawałoby się, że sprawiedliwość zatriumfuje, zbrodniarz poniesie karę, niewinny będzie wolny. Tak powinno być w świecie idealnym, ale czy w Kwiaciarce będzie? Ksawery De Montepin udowadnia nam, że Temida faktycznie może być ślepa, a zbrodniarz czasem może uniknąć sprawiedliwości i kary.
Gorąco zachęcam do lektury Kwiaciarki.  Autor, dotychczas zupełnie mi nieznany, znalazł we mnie wierną czytelniczkę, na pewno sięgnę po II część Kwiaciarki i kolejne jego książki. Dobrze, że wydawnictwo wpadło na pomysł zapoznania nas z jego twórczością.
Autor to zręczny i bystry obserwator, jak nikt znający swoich rodaków, zarówno tych biednych, jak i bogatych. Zna ludzi, zna Paryż końca XIX w., zna w końcu ludzkie charaktery, reakcje i namiętności. Nic dziwnego, że stworzył powieść, którą czyta się z prawdziwą przyjemnością. De Montepin ukazuje fascynujący mechanizm zbrodni i rozliczne ludzkie charaktery. Ukazuje nam lawinę wydarzeń, z których każde niczym poruszony trybik wprawia w ruch machinę reakcji, której już nie sposób zatrzymać. Wydarzenia w Kwiaciarce i ich następstwa można porównać do śnieżnej kuli lub do ustawionych rzędem kostek domina.
Ksawery De Montepin to, jak dla mnie prawdziwy mistrz drobiazgowej i rzetelnej akcji. Każdy z bohaterów został nakreślony z dbałością o szczegóły, przy czym nie ma bohaterów nijakich, każda z postaci jest niesamowicie wyrazista, dobra lub zła, ale w pełni pełnokrwista. W Kwiaciarce niezmiernie podobały mi się rozbudowane opisy, przede wszystkim XIX - wiecznego Paryża, prowincji, życia ludzi w zasadzie wszystkich warstw społecznych. Cennym zabiegiem jest także zastosowanie takiej narracji, która krok po kroku daje nam wrażenie uczestniczenia we wszystkich wydarzeniach na żywo.
Gorąco zachęcam do lektury Kwiaciarki, a ja już szukam II tomu.

sobota, 25 sierpnia 2012

Moje plany zakupowe (książkowe oczywiście) na wrzesień i początek października.

Z reguły z takimi planami czekam na początek każdego miesiąca, ale akurat grzebałam w księgarniach internetowych i zobaczyłam sporo zapowiedzi...ku ubolewaniu mojemu:)
Premiera 05.09
Gerritsen to moja ukochana autorka książek sensacyjnych, thrillerów medycznych. 
Nikt nigdy nie miał poznać tej tajemnicy…. Przez dwadzieścia lat śmierć jej rodziców, agentów brytyjskiego wywiadu, otaczała zmowa milczenia. Gdy Beryl Tavistock wreszcie przypadkowo poznaje przebieg dramatycznych wydarzeń, przeżywa szok. Ojciec brutalnie zamordował matkę, a następnie popełnił samobójstwo? Oboje byli komunistycznymi szpiegami? Nie może w to uwierzyć. Postanawia odkryć, co stało się naprawdę. Śledztwo rozpoczyna w Paryżu, gdzie przed laty wydarzyła się tragedia. Z bratem i zaprzyjaźnionym agentem CIA wpada w sam środek szpiegowskiej afery i bezwzględnej gry służb. Nie zdaje sobie sprawy, że szukając prawdy, wydaje na siebie wyrok śmierci…
Premiera 28.09
Zatoka Cedrów
Cedar Cove to malownicze miasteczko nieopodal Seattle. Mieszkańcy  kochają się, zdradzają, nienawidzą się  i rozchodzą jak wszędzie na świecie. Mają swoje historie, swoje sekrety. Tylko że tutaj nikt nie jest anonimowy. Ktoś zawsze pomoże ci rozwiązać problem, nawet gdy tego nie chcesz…
Nad Cedar Cove gromadzą się czarne chmury. W jaskini niedaleko miasteczka para nastolatków odkrywa ludzkie szczątki. Śledztwo prowadzi szeryf Troy Davis. Utrudnia je brak poszlak, a także przecieki do mediów. Na dodatek w prywatnym życiu szeryfa panuje nie mniejszy zamęt. Troy pragnie odzyskać dawną ukochaną Faith Beckwith. Jednak nie wszystko idzie po jego myśli, także z winy córki Megan, która lubi wtrącać się w sprawy ojca.  Spokoju nie może zaznać też sama Faith – ktoś włamuje się do jej domu, niszcząc wszystkie osobiste pamiątki. Faith zaczyna poważnie myśleć o opuszczeniu coraz mniej gościnnego rodzinnego miasteczka, do którego niedawno wróciła…
Premiera 12.09
Sam Capra jest agentem operacyjnym CIA, stacjonuje w Londynie i zajmuje się rozpracowywaniem międzynarodowych organizacji przestępczych. Wraz z żoną Lucy pracują w londyńskim biurze CIA, a mieszkają w luksusowym apartamencie. Lucy jest w siódmym miesiącu ciąży, bardzo się kochają.
Pewnego słonecznego poranka Lucy dzwoni do Sama do pracy i wywołuje go z budynku. W chwilę po jego wyjściu następuje eksplozja, w której giną wszyscy pracownicy biura. Lucy znika, a Sam budzi się w celi tajnego więzienia Agencji, „najprawdopodobniej w Polsce”. Jako jedyny ocalały z zamachu bombowego uznany zostaje przez CIA za mordercę i zdrajcę.

Premiera 26.09
Szokujący zapis wspomnień uciekiniera z obozu pracy w Korei Północnej Obóz – miejsce, gdzie życzenie śmierci jest większe niż wola życia – opowiada północnokoreański oficer, skazany za zdradę i osadzony w obozie, z którego zdołał uciec po sześciu miesiącach. Porażająca opowieść o obozowej strukturze, warunkach życia w obozie i w całej Korei Północnej, o zabójstwach, kanibalizmie, torturach… Kim Yong relacjonuje swoją osobistą historię, zwieńczoną brawurową, dokładnie opisaną ucieczką z więzienia. Szokujące świadectwo sytuacji w totalitarnym kraju, o którym wciąż wiemy bardzo niewiele.


Premiera 16.09
Klara Werner, piękna właścicielka świetnie prosperującej sieci cukierni, ma kłopoty. Obiecujący adorator właśnie okazał się nieporozumieniem, udziałowcy przestają jej ufać, a na dodatek na firmę ostrzy sobie zęby bezwzględny rekin biznesu Arnold Lejman. Klara kiedyś odrzuciła jego względy – teraz musi za to zapłacić. Ale od czego są przyjaciele oraz dorastające dzieci Klary, których sprytu i samodzielności chyba nie doceniała. Czy uda jej się uratować firmę, ujść cało z finansowych tarapatów i nie popaść w inne, tym razem… miłosne? Emocjonujące rozgrywki biznesowo-uczuciowe, żywy język i barwne tło obyczajowe współczesnej Polski – debiut Jolanty Wrońskiej to znakomita powieść nie tylko dla bizneswoman.

Premiera 26.09 Uwielbiam Danielle Steel:)
Niełatwo wchodzi się w życie w świecie pełnym pokus i upartego dążenia do sukcesu, powodującego stresy, z jakimi nie umiemy sobie radzić. Danielle Steel, opowiadając o losach wielkiej piątki przyjaciół ze szkoły średniej, tworzy nie tylko zajmującą fabułę, lecz także ostrzega przed narkotykami, alkoholem, nagłym przypływem dużych pieniędzy czy karierą, robioną uporczywie wśród „wyścigu szczurów”. Pięcioro młodych ludzi – m.in. początkująca modelka, gwiazdor futbolu, uzdolniony lekarz – zapłaci ogromną cenę za ludzką głupotę, uzależnienia, pochopne wybory, niedojrzałość… Robi wrażenie!


 Premiera 27.09. Elizabeth Adler także bardzo lubię.
Romantyczna i niebezpieczna przygoda w jednym z najbardziej magicznych miejsc,gdzie lawendowe pola spotykają się z lazurem nieba, a powietrze pachnie rozmarynem, miłością i tajemnicą
Franny Marten przeżywa szok, dowiadując się, że jej narzeczony jest żonaty. A wkrótce czeka ją kolejna niespodzianka od losu: nieoczekiwane zaproszenie do jej nieznanej rodziny z Prowansji.
Prowansja wygląda dokładnie tak, jak Franny sobie wyobrażała, ale nic nie jest tu takie, jak się spodziewała. Słoneczne krajobrazy skrywają głęboko pogrzebane rodzinne sekrety, a ktoś nie chce, by wydobyto je na światło dnia.

 Premiera 12.09. Jeden z najbardziej lubianych pisarzy mojego męża.
Rodzinny klan Raszidów: matka - brytyjska arystokratka, ojciec -  arabski szejk, trzech przystojnych i zapalczywych synów, piękna, pełna temperamentu córka. Mają  charyzmę, wpływy i nieziemskie bogactwo. Chcą więcej. Na drodze stają im światowe mocarstwa, które uruchamiają wszystkie środki i najlepszych superagentów.  Raszidowie podejmują wyzwanie, nie zastanawiając się nad konsekwencjami. Cena będzie wysoka.




 Premiera 11.09
Droga powrotna, traktowana jako kontynuacja Na Zachodzie bez zmian, (którą to książkę zaczęłam właśnie czytać) jest powieścią o zmaganiu się z nową rzeczywistością  - wojna się skończyła i jej młodzi bohaterowie zastanawiają się, co ich czeka. Miasto, które opuścili jako pełni zapału młodzieńcy, wydaje się inne, chłodniejsze, domy mniejsze, a powody, dla których ich towarzysze broni musieli umrzeć, z dnia na dzień coraz mniej zasadne. Powrót jest trudniejszy, niż mogli sobie wyobrazić, a świat, za którym tęsknili, już nie wydaje się ich światem.



Premiera 15.10
Agent specjalny Brad Raines stoi przed najtrudniejszą sprawą w swojej karierze. W Denver grasuje seryjny morderca, który zabił już cztery piękne, młode kobiety, zostawiając na każdym miejscu zbrodni... ślubny welon. A to jeszcze nie koniec – psychopatyczny morderca oznajmia, że wszystkich ofiar będzie siedem. Czy z pomocą swojej przyjaciółki, psycholog sądowej Nikki Holden i Paradise, pacjentki zakładu psychiatrycznego, która ma specjalne zdolności, Raines znajdzie mordercę, nim będzie za późno? Wciąż jest krok za mordercą, który ma nad nim wielką przewagę  – to jest jego gra i on ustala w niej reguły. Kiedy jednak  kolejną ofiarą psychopaty staje się ktoś bardzo bliski Rainesowi, ten zaczyna się zastanawiać, czy kiedykolwiek będzie w stanie zatrzymać serię tych bezsensownych i bestialskich morderstw.
Premiera 15.10
Na rzymskiej ulicy zostaje aresztowana kobieta. Jest młoda, piękna i cała we krwi. W dodatku twierdzi, że jest starożytną wieszczką, uciekającą przed złowrogą mocą, która przed wiekami rzuciła Wieczne Miasto na kolana. Były ksiądz Tom Shaman po raz kolejny łączy siły z policjantką, aby rozwiązać zagadkę. Nie będzie to łatwe, gdyż ich przeciwnicy kryją się w cieniach rzymskich kościołów i gabinetach władzy. Tymczasem ktoś odtwarza mroczne legendy z przeszłości miasta...Krwawe tajemnice sprzed wieków, spiski i akcja pędząca przez gotyckie place, majestatyczne katedry i posępne katakumby w podziemiach Rzymu  – fani Dana Browna i Chrisa Kuzneskiego będą zachwyceni.

 Premiera 17.09 Zaciekawiła mnie ta pozycja ze względu na rozbudowany wątek polski.
 Prawda może cię wyzwolić...A kłamstwo uwięzić na wieczność...
Ojciec Anselm jest mnichem z zakonu gilbertynów. Pewnego dnia odwiedza go przyjaciel z dawnych lat i opowiada mu poruszającą historię pewnej kobiety, która została zdradzona przez czas i kogoś bliskiego... Kogoś, kto uniknął kary i wciąż pozostaje w ukryciu. Anselm podejmuje się rozwiązania zagadki i poznania tajemnicy, której korzenie sięgają wydarzeń rozgrywających się w latach 50. i wczesnych latach 80. w Polsce. Przedzierając się przez meandry historii, dekady tajemnic i pół wieku kłamstwa, odkrywa szokującą prawdę, która może zniszczyć komuś życie.
Premiera 28.09
Znana fotografka, Jessie Ryder, patrzyła na świat przez obiektyw, zawsze z dystansem. Nigdzie nie potrafiła zagrzać miejsce. Żyła z dnia na dzień, w nieustannej podróży, często zmieniała kochanków, nie pragnęła stabilizacji. Nie potrafiła jednak uciec od bolesnych wspomnień o wydarzeniach sprzed szesnastu lat. Wtedy oddała nowo narodzoną córkę Lilę do adopcji…Jej pozornie idealny świat runął, gdy dowiedziała się, że niedługo straci wzrok. Postanowiła naprawić błędy z przeszłości i chociaż raz zobaczyć córkę, nie licząc się z uczuciami adopcyjnej matki Lili… swojej siostry, Luz. Spotkanie po latach jest traumatycznym przeżyciem. Wychodzą na jaw skrywane długo tajemnice, a prawda okazuje się bolesna. Jednak dla wszystkich jest to oczyszczające doświadczenie. Jessie dzięki najbliższym poznaje, czym są miłość, lojalność i bliskość. Niestety ciemność zbliża się nieubłaganie...
Premiera 05.09
Czwarty kryminał z Erlendurem Sveinssonem! Zimnowojenna historia i współczesne dochodzenie w sprawie morderstwa przed wielu laty - nieoczekiwanie powracają czasy dawno i słusznie minione...Słynne Kleifarvatn, islandzkie jezioro znajdujące się niedaleko dawnej bazy armii amerykańskiej, od jakiegoś czasu się kurczy. Jest wiosna, na odsłoniętym dnie zostaje znaleziony szkielet z dziurą w czaszce. Na miejscu pojawia się Erlendur wraz z ekipą. Ku swemu zdziwieniu funkcjonariusze policji odkrywają, że do ludzkich szczątków przywiązane jest tajemnicze urządzenie. Po szczegółowych badaniach okazuje się, że to aparatura nasłuchowa, wyprodukowana w latach 60. w Związku Radzieckim.
Pewien starszy człowiek wspomina swoją młodość, kiedy jako członek młodzieżówki partii komunistycznej został wytypowany do wyjazdu na studia do Lipska. Uczęszczając na zajęcia, poznaje zakłamanie realnego socjalizmu i pułapki państwa policyjnego, czyhające na obcokrajowców. Czy władzom wschodnioniemieckim udało się go nakłonić do współpracy?

Anna German o sobie - Mariola Pryzwan

Wydawnictwo MG, Okładka twarda, 255 s., Moja ocena 6/6
Matka Anny German Irma Brener była potomkinią holenderskich mennonitów których do Rosji sprowadziła caryca Katarzyna II. Mieszkali oni w Wielikokniażeskoje na Kubaniu. Ojcem  Annybył Eugeniusz German, księgowy urodzony w Łodzi z pochodzenia Niemiec. Ojciec Anny German został aresztowany i rozstrzelany przez NKWD w 1937 r., pod zarzutem szpiegostwa w czasie, gdy Irma była po raz drugi w ciąży.
Anna ur. 14.02.1936r. w Urgenczu w Uzbekistanie. W trakcie II wojny światowej Anna z matką zostały wysiedlone. NKWD zesłało je do Kirgistanu. W 1946 r. matka Anny, jako żona Polaka, złożyła dokumenty repatriacyjne i razem z córką, matką i babką wyjechały do Polski. Początkowo mieszkały w Nowej Rudzie. W 1949 r. przeprowadziły się do Wrocławia. 

Jako piosenkarka debiutowała w 1960 r. we wrocławskim Kalamburze. Śpiewać zaczęła podczas studiów geologicznych we Wrocławiu. Występowała w Kalamburze, w studenckim teatrze Bogusława Litwińca. Została magistrem geologii, ale nigdy nie wykonywała tego zawodu. Wątpliwości, czy dokonała właściwego wyboru, rozwiał prof. Aleksander Bardini, mówiąc, że geologia niewiele traci, a piosenka tylko zyskuje.
W 1963r. wzięła udział w III Międzynarodowym Festiwalu Piosenki w Sopocie, gdzie zdobyła II nagrodę w dniu polskim za utwór Tak mi z tym źle. Natomiast w 1964r. zdobyła drugą nagrodę na Festiwalu Piosenki w Opolu śpiewając piosenkę Tańczące Eurydyki. Następnie zdobyła dwie nagrody za piosenkę pt. Tańczące Eurydyki podczas Międzynarodowego Festiwalu Piosenki  w Sopocie w 1964 r.: I (w dniu polskim) i III (w dniu międzynarodowym). Jej kariera rozwijała się. Koncertuje wiele, zarówno w kraju, jak i za granicą.
W 1967 r wracając z koncertu we Włoszech uległa wypadkowi samochodowemu.Cudem przeżyła. Powracała do zdrowia przez trzy lata. Anna German nie mogła żyć bez muzyki. Przykuta do łóżka, zajęła się najpierw jej komponowaniem. Podczas rekonwalescencji napisała też książkę biograficzną pt. Wróć do Sorrento?, w której wspominała swoją karierę oraz pracę artystyczną we Włoszech.
W 1968 r. otrzymała Nagrodę Komitetu ds. Radia i TV za wybitne osiągnięcia w dziedzinie polskiej piosenki popularyzowanej w radiu i telewizji.
Na scenę powróciła w 1970r. Nagrała trzecią płytę po polsku pt. Człowieczy los. Jej kariera nadal się rozwija, wychodzi za mąż, rodzi syna, wszystko układa się wspaniale, aż do połowy lat 70., kiedy wykryto u artystki raka kości. Obecnie (przy zaawansowanej medycynie), zapewne miałaby bardzo duże szanse na wyleczenie, ponad 30 lat temu nie miała żadnych. Chorobę co prawda zaleczono na kilka lat, ale jesienią 1980 r. po powrocie z koncertów w Australii nastąpił nawrót choroby. Będąc w zaawansowanym stadium choroby komponowała psalmy i pieśni poświęcone Bogu. Wykonywane utwory zapisywała na domowym magnetofonie. Po dwóch latach przegrała walkę z ciężką chorobą umierając nocą z 25.08 na 26.08  1982r. w warszawskim Szpitalu Klinicznym przy ulicy Szaserów.
Pogrzeb artystki odbył się 30.08.1982r. Artystka została pochowana na Cmentarzu Ewangelicko - Reformowanym w Warszawie (kw. 3, rząd 4, grób 9). Na jej tablicy nagrobnej widnieje napis z Psalmu 23 "Pan jest pasterzem moim".
Grób Anny German.
 Anna German była wyjątkową piosenkarką o słowiczym głosie, wykonawczynią lirycznych i nastrojowych piosenek pozostających do dzisiaj w pamięci milionów Polaków. Jej aksamitny głos uwodzi nas do dziś. W piosence nie tylko polskiej, ale także światowej była zjawiskiem. Tak pięknego, niepowtarzalnego głosu już nie będzie. Magnetyczny głos o rozległej skali i ciekawej barwie był darem natury. Jak opowiadała, wychodząc na scenę, nie musiała myśleć o oddechu, po prostu śpiewała. - Śpiew jest dla mnie radością życia. Gdy śpiewam, odnajduję sens mojego życia i pracy - wyznawała. - Jestem za piosenką melodyjną, subtelną, mądrą, Chcę, by piosenka rodziła w sercach słuchaczy piękne uczucia, żeby pomagała żyć i przezwyciężać trudności.

Jej głos to jedno zjawisko, ale piosenka  Człowieczy Los zawiera w sobie mądrość wartą zapamiętania i zastanowienia się chociaż chwile nad nią.

Była także wyjątkowo piękną kobietą, o ponadczasowej urodzie.
Anna została obdarzona poczuciem humoru, dużą dozą autoironii i prawdziwym, ludzkim spojrzeniem na otaczający świat. Sposób w jaki pisze o sobie i świecie w swojej autobiografii Wróć do Sorrento? świadczy o tym, że była naprawdę dobrym i ciepłym człowiekiem. Poza tym nigdy nie spotkałam się z żadną negatywną opinią na jej temat, co w świecie show biznesu rzadko się zdarza. chociaż za taki głos wszystko można by było Jej wybaczyć.
Taką Annę German poznajemy dzięki wyjątkowej książce Marioli Pryzwan. Dlaczego wyjątkowej? Otóż dlatego, że w książce artystka mówi do nas sama o sobie, a mówi poprzez licznie zebrane przez autorkę: listy, fotografie, audycje radiowe, wywiady w prasie polskiej, włoskiej i radzieckiej. To te materiały oraz wspomnienia bliskich stworzyły tę wyjątkową książkę. Jak wspomina autorka, znaczna część materiałów pochodzi z prywatnych zbiorów męża Anny, Zbigniewa Tucholskiego. 
Ozdobą książki jest niezliczona ilość fotografii, z których patrzy na nas piękna, mądra i wrażliwa kobieta, kobieta pod każdym względem wyjątkowa. Dobrze, że Mariola Pryzwan przypomniała nam jej sylwetkę w 30. rocznicę śmierci.
To już druga książka autorki, z którą mam okazję się zapoznać. Wcześniej recenzowałam książkę  Cybulski o sobie (kliknij).   
W przypadku obu książek podziwiam trud, jaki musiała sobie zadać autorka, żeby zgromadzić tak wielką ilość materiału o danym artyście. Interesuje mnie także sama koncepcja książki, w jaki sposób Mariola Pryzwan wpadła na pomysł, żeby artyści "mówili o sobie":). Pomysł wręcz genialny w swojej prostocie. Niecierpliwie czekam na kolejną książkę i jestem ciekawa, kto tym razem opowie nam o sobie. 
Książkę polecam wszystkim, zarówno tym znającym Annę German (po lekturze stwierdzicie, że tylko wydawało wam się, że znacie artystkę), jak i tym jeszcze jej nie znającym. Zagłębiając się w świat Anny German ukazany przez Mariolę Pryzwan będziecie poruszeni, zaskoczeni, wzruszeni.

piątek, 24 sierpnia 2012

Historia zakonu krzyżackiego - Klaus Militzer

Wydawnictwo WAM, Okładka miękka, 332 s., Moja ocena 6/6
Nazwa Krzyżacy chyba wszystkim kojarzy się z filmem nakręconym na podstawie książki Henryka Sienkiewicza.W Polsce nadal zakorzeniony jest negatywny stosunek do zakonu ukształtowany w znacznym stopniu przez literaturę XIX -wieczną..
Zakon krzyżacki - pełna nazwa brzmi: Zakon Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie (Zakon Krzyżacki, Zakon Niemiecki, łac. Ordo fratrum domus hospitalis Sanctae Mariae Theutonicorum in Jerusalem, Ordo Teutonicus, OT, niem. Orden der Brüder vom Deutschen Haus Sankt Mariens in Jerusalem, Deutscher Orden, DO) – zakon rycerski, jeden z trzech największych, obok joannitów i templariuszy, które powstały na fali krucjat w XII w. Zakon na wiele setek lat opanował ziemie Prus Wschodnich oraz Łotwy i Estonii tworząc Prusy Zakonne. Zakonnikom udało się także częściowo podbić tereny ówczesnej Polski oraz Litwy.
Książka Klausa Militzera przedstawia dzieje zakonu krzyżackiego od momentu jego powstania z Ziemi Świętej w 1190 r., jako wspólnoty powołanej do opieki nad chorymi, kalekami, pielgrzymami, aż do czasów po pierwszej wojnie światowej, kiedy to przekształcił się w zakon duchowny, istniejący po dziś dzień. Zakon krzyżacki podjął próbę podjęcia walki z niewiernymi poza Ziemią Świętą, próbując najpierw zorganizować swoją siedzibę na terenie Siedmiogrodu, a później ostatecznie w Prusach (1226). 
Po utracie Akki w 1291 r. siedziba Wielkiego Mistrza została przeniesiona do Wenecji, a później w 1309r. do Malborka.
Zakon miał wojskową organizację i sprawną politykę osadniczą, w sumie tworzył wiele dobrego, chociaż założę się, że wiele osób opierających swoją wiedzę o zakonie na Krzyżakach Henryka Sienkiewicza, zaśmiałoby się ironicznie.. 
Zakonnicy przede wszystkim zakładali miasta, rozbudowywali istniejące już zamki, dzięki czemu mogli kontrolować swoje włości:).
Ciężkie czasy zaczęły się po najsłynniejszej bitwie średniowiecza, bitwie pod Grunwaldem (1410r.), którą jak wiemy Zakon przegrał, a jej następstwem były dwa pokoje toruńskie (1411 i 1466). 
Kolejnym przełomem było przejście na ewangelizm wielkiego mistrza Albrechta von Hohenzollerna, co automatycznie doprowadziło do sekularyzacji zakonu (1525r.). Dopiero jego następcy, Walterowi von Cronberg, powiodła się konsolidacja zakonu i konieczne reformy. 
Na wzmocnienie pozycji zakonu wpłynęły bliskie powiązania z katolickimi rodami panującymi (przede wszystkim z Habsburgami).
Od połowy XVI w. i przez cały następny wiek Zakon brał udział w walkach z Turkami, którzy w stopniu znacznym zagrażali chrześcijańskiej Europie. Rycerze krzyżaccy uczestniczyli w bitwie pod Wiedniem w r. 1683, walczyli pod wodzą Jana III Sobieskiego.
W 1809 r. decyzją Napoleona zakon został rozwiązany. W posiadaniu zakonu pozostały jednie prowincje śląska i czeska oraz Słowenia i Tyrol.Terytorium zakonu było już zbyt małe, aby można było myśleć o suwerenności. Dopiero decyzja Franciszka I z 1834 r. wskrzesiła do życia zakon z jego przywilejami i obowiązkami w powiązaniu z cesarstwem naddunajskim. 
Nowa konstytucja zakonu z 1840 r. została potwierdzona i zaczął się okres szybkiego rozwoju.
Rozpad monarchii w 1918r. rozerwał zakon na cztery prowincje: austriacką, włosko – południowotyrolską, czechosłowacką i jugosłowiańską.
W 1939 r. Hitler zabronił działalności zakonu. Niełatwa była też sytuacja w okresie powojennym, gdy majątek zakonu został przejęty. Jedynie w Austrii zakon odzyskał swe posiadłości w 1947 r. W okresie powojennym zakon wznowił prace w ramach opieki nad chorymi, szkolnictwie, domach studenckich, domach starców i parafiach.
Jak wielkie kiedyś były posiadłości zakonu i jego znaczenie przypominają majątki w Wiener Neustadt, Friesach, Klagenfurt, Spital an der Drau, Gumpoldskirchen i w Wiedniu, gdzie od 1206 r. znajduje się siedziba główna zakonu w Austrii.
 
Kościół Zakonu w Wiedniu.
Zakon doskonale funkcjonuje także obecnie. Niedawno miałam okazję będąc w Wiedniu zwiedzić siedzibę Wielkiego Mistrza. Jest nią dom zakonny przy Singerstraße 7, obok archikatedry św. Szczepana. Austriackie zakonnice mają swój dom w Friesach.  Obecnie tutaj jest także sekretariat Wielkiego Mistrza, gdzie referenci podejmują decyzje o socjalnych i charytatywnych akcjach. Kościół i część konventu po uprzednim umówieniu się można zwiedzać. przy zakonie znajdują się także niedrogie (jak na warunki wiedeńskie) pokoje gościnne.
O przebogatej historii zakonu świadczą przechowywane w skarbcu i archiwum centralnym zakonu obiekty liturgiczne, relikwiarze, insygnia, ornaty, medale, akty nadania itp. W kompleksie przy Singerstrasse można często posłuchać muzyki klasycznej w historycznej „salla ternara” lub uczestniczyć w nabożeństwie w gotyckim kościele św. Elżbiety.
Wielki Mistrz - Abt Dr. Bruno Platter.
Obecnie członkowie Zakonu noszą strój zgodny z gałęzią do której nalezą. Nowicjusze Zakonu przywdziewają czarną sutannę przepasaną pasem oraz czarny płaszcz. Dodatkowo na szyi noszą na sznurku krzyż zakonny. Po ślubach czasowych otrzymują czarny płaszcz z krzyżem zakonu. Po ślubach wieczystych w sutannę "na stałe" zostaje wpięty krzyż zakonny, zaś zamiast czarnego płaszcza bracia noszą biały płaszcz z czarnym krzyżem. Kandydaci na księży oblatów noszą najpierw szary płaszcz, zaś później szary płaszcz z czarnym krzyżem. Siostry zakonne noszą czarne habity oraz biały welon oraz podobnie jak bracia krzyż przewieszony na szyi. Familiarzy świeccy noszą na świeckim ubraniu czarny płaszcz z krzyżem zakonnym, zaś duchowni diecezjalni do sutanny w kolorze zgodnym z ich godnością i komży czarny mucet z krzyżem zakonnym i krzyż powieszony na szyi.
Autor Historii zakonu krzyżackiego, profesor mediewista na uniwersytecie w Bochum, omawia w książce niezwykle dokładnie etapy rozwoju zakonu od jego powstania, w zasadzie od jego zalążka, poprzez rozwój, opisuje podboje dokonane przez zakon, przedstawia jego Regułę, strukturę organizacyjną i społeczną, specyficzne warunki panujące w poszczególnych rejonach, stosunki z sąsiadującymi państwami (np. z Polską) i stosunek do narodów sobie podporządkowanych (np. Prusów, Litwinów, Łotyszów). Książka zawiera wiele informacji na temat zmian, jakie na przestrzeni wieków zachodziły w samym zakonie, oraz w sposobie postrzegania go przez inne kraje Europy, w tym przez Polskę i Polaków.
Książkę czytałam przez ostatnie 2 miesiące "w odcinkach". Chociaż czytało mi się ją doskonale, zdaje sobie sprawę, że jest to lektura dla osób zainteresowanych historią. Informacji w książce zawartych jest bardzo dużo, prof Militzer pokusił się bowiem o ukazanie kilku wieków historii Zakonu, historii, która była niesamowicie burzliwa. Warto jednak sięgnąć po książkę, chociażby z tego powodu, żeby sprawdzić, jak mylne mamy w sobie zakorzenione przekonanie o Zakonie i jak w sumie nijak ma się ono do prawdziwej historii i funkcji Zakonu.
Cennym dodatkiem jest bardzo bogata bibliografia, która pozwala osobom zainteresowanym tematyką sięgnąć do kolejnych źródeł. 
Bardzo ważny i pomocny w lekturze jest słowniczek objaśnień, który prezentuje nam i tłumaczy wszystkie skróty i zagadnienia związane, czy to z historią, czy to z funkcjonowaniem Zakonu. 
Dodatkowym plusem jest zbiór map, dzięki którym możemy zobaczyć kolejne etapy rozwoju i podbojów Zakonu na przestrzeni wieków.
Gorąco zachęcam do lektury książki, która pochodzi z cenionej przeze mnie (pod względem merytorycznym i formy przekazu informacji) serii Biblioteka Historii Kościoła
Zdjęcia pochodzą ze strony www.deutscher-orden.at