Strony

środa, 1 lutego 2012

Nieprzyjaciel Boga - Bernard Cornwell

Wydawnictwo Erica   
Tytuł oryginalny: Enemy of God, Okładka miękka ze skrzydełkami, 560 s., Moja ocena 6/6
Nieprzyjaciel Boga to II tom kultowego już dzieła Bernarda Cornwella, tzw. trylogii arturiańskiej.
Recenzję I tomu  Zimowy monarcha znajdziecie tutaj.
I tom kończy się zwycięskim dla Artura starciem w Dolinie Lugg, Nieprzyjaciel Boga w tym miejscu się rozpoczyna, a stary mnich Derfel kontynuuje swoją historię.
Nieprzyjaciel Boga został podzielony na 4 części: Ciemna droga (Merlin wraz z przyjaciółmi wyruszy na poszukiwania magicznego Kotła), Wojna (między oddziałami Brytanii a oddziałami saksońskich dowódców Alle i Cedryka), Camelot (w Dumnonii panował pokój) i Misteria Izydy (najdłuższa i najważniejsza część książki, a kultem Izydy parała się Ginewra – żona Artura). Tutaj również przed treścią właściwą znajduje się spis osób i miejsc, które w większości były mi już znane z I tomu.
Narratorem II tomu (podobnie, jak w przypadku Zimowego monarchy) nadal jest Derfel. Główni bohaterowie także nie ulegają zmianie, są nimi: Artura czarnoksiężnik Merlin, Lancelot i Derfla. Będą na nich czekały długie, krwawe wojny oraz krótkie okresy pokoju. Chrześcijanie zaczynają wierzyć, że ich Pan przyjdzie już za parę lat na ziemię i zaczynają nawracać siłą pogan. Artur pokaże swoje prawdziwe okrutne oblicze. Ta przemiana może się niektórym nie podobać, no ale cóż, takie były czasy.
Pozostali bohaterowie nie zmienią się. Czarnoksiężnik Merlin nadal poszukuje 13 Skarbów Brytanii, które – jak wierzy – pozwolą mu oddać Brytanię w panowanie dawnych bogów. Jest to także jego nadzieja na porządek i pokój w Dumnonii i Saksonii, oraz na powrót pogańskich bogów i wyparcie chrześcijańskiego Boga. Czy uda mu się odnależć Skarby? O tym musicie się już przekonać sami czytając Nieprzyjaciela Boga. Lancelot ani na jotę nie zmieni się, w dalszym ciągu będzie próżnym, kłamliwym zdrajcą, pałającym zemstą i żądzą władzy i bogactwa. Bardzo dużo będzie także: magii, czarów, uroków i klątw wszelakich. Kto lubi takie klimaty poczuje się w pełni usatysfakcjonowany. Do tego: walki, szczęk oręża, rozlew krwi i wiele, wiele bardzo szczegółowych opisów, które są tak charakterystyczne dla stylu pisarskiego Bernarda Cornwella, a które całkowicie mnie uwiodły, już przy lekturze I tomu trylogii. Uwielbiam takie plastyczne, wręcz w 3D odmalowanie szczegółów. Czytając oba tomy miałam wrażenie, jakbym znajdowała się w Brytanii obok Merlina i Artura. Czułam grozę magii, walk, które się w książce licznie toczą, miałam nawet odczucie, jakbym czuła ten lekki zapaszek tak charakterystyczny dla wczesnego średniowiecza- no nie czarujmy się, wtedy nie dbano zbytnio o higienę:). Cornwell podbił moje serce właśnie tymi szczegółowymi opisami. I co ciekawe te opisy wcale, ani przez moment nie są nużące, wręcz przeciwnie.
Nieprzyjaciel Boga podbił mnie jeszcze bardziej niż pierwsza część. W II tomie wszystko przeplata się ze wszystkim! Mamy misz masz, który idealnie do siebie pasuje.  Magia przeplata się z rzeczywistością, chrześcijaństwo z religią pogańską, legendy arturiańskie z legendami o Tristanie i Izoldzie, a fabuła zdecydowanie nabiera tempa w porównaniu do I tomu.
Nieprzyjaciel Boga to pozycja, którą mogę szczerze polecić. Nic dziwnego, ze autor za swoje zasługi dla literatury otrzymał od królowej Elżbiety Order Imperium Brytyjskiego.Jego książki są po prostu niezwykłe. 
Za kilka dni zamieszczę recenzję III tomu trylogii Excalibur, ponieważ nie wytrzymam, żeby nie dowiedzieć się, jak wszystkie wątki się skończą.

Okładka wydania oryginalnego.

2 komentarze:

  1. I tom leży u mnie na stosie od pół roku, muszę wreszcie się na niego zabrać, skoro polecasz ;) Powyższą recenzję przeczytałam tylko pobieżnie, żeby sobie spoilera nie robić, ale już biegnę do recenzji I tomu.

    OdpowiedzUsuń
  2. :) polecam gorąco. Jeżeli lubisz oczywiście powieści historyczne.

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.