poniedziałek, 10 lipca 2017

Odyseja nowojorska - Kristopher Jansma

Wydawnictwo Czarna Owca, Moja ocena 6/6
Mamy pięcioro (a w zasadzie sześcioro) bohaterów. Są nimi: Irene Richmond, artystka, asystentka w eleganckiej galerii sztuki na Manhattanie; George Murphy, naukowiec-astronom, który po latach badań osiągnął zasłużoną pozycję zawodową; Sara Sherman, narzeczona George’a, redaktorka w dużym magazynie; Jacob Blaumann, poeta, którego po wydaniu jednego, dobrze przyjętego tomiku wierszy, dotknęła niemoc twórcza; William Cho, z rodziny koreańskich imigrantów, absolwent uniwersytetu Yale, na którym studiował biznes i zgłębiał greckich klasyków; obecnie pracownik firmy inwestycyjnej.
Jansma ukazuje młodych ludzi, którzy nie tak dawno weszli w dorosłe, nowojorskie życie. Od skończenia collegu szukali stażów, pracy, wynajmowali kolejne mieszkania, zakochiwali się i wielokrotnie przekonywali się, że nic w dorosłym życiu nie jest takim, jakim zdawało się, że będzie. Banał napiszecie. Może i tak, ale jak napisany. Poza tym istotne jest to, co autor przekazuje pomiędzy wierszami.
Są tuż po 30-tce, 5 lat temu skończyli college i nadal, mimo różnych profesji, przyjaźnią się. Mają odmienne zawody, często różne spojrzenie na wiele spraw, ale od lat łączy ich jedno - prawdziwa przyjaźń. Nie wiedzą nawet, iż lada moment zostanie ona wystawiona na wielką próbę.
Trudno jednoznacznie określić o czym jest ta książka. Jest to lektura z tych, które każdy może odebrać trochę inaczej. Ukazanie życia pięciorga bohaterów to tylko tło do przedstawienia czegoś więcej. Podejrzewam, że dla każdego czytelnika może to być coś więcej. Dla mnie ta historia to wspaniała afirmacja życia w całości z jego plusami i minusami, smutkami i radościami. Jednak przede wszystkim to wielki pomnik przyjaźni i miłości, takich jedynych, na całe życie, które przetrwają wszystko i wszystko wybaczą, a które tak niewielu ma szczęście zaznać.
Dodatkowo jest to wspaniała, miejscami wręcz porywająca opowieść o mieście jedynym w swoim rodzaju, jakim bez wątpienia jest Nowy Jork. Autor serwuje nam przewodnik po mieście. W treść mamy wplecione wszystko w co obfituje współczesne życie, współczesny NY. Jest miłość, seks, praca, narkotyki, alkohol, teatr, muzea, sklepy, są opisy życia w tym wielkim mieście, przedstawienie konfliktów na tle rasowym religijnym, seksualnym, porady gdzie najtaniej zjeść etc.

Na początku napisałam, że w zasadzie mamy sześcioro bohaterów. Szóstym jest właśnie Nowy Jork, pełnoprawny (nie wiem, czy nie najważniejszy) bohater tej wspaniałej powieści.
Czyta się doskonale, choć nie ukrywam, pierwsze kilkanaście storn to była próba dopasowania się, mojego do stylu autora i do samej treści. Było jednak warto. Świetna, dająca wielką czytelniczą przyjemność, a dodatkowo zmuszająca do myślenia powieść.
Zachęcam do lektury tej niezwykłej historii, która (jestem o tym przekonana) pozostawi w was niezatarte wrażenia i wiele, bardzo wiele pytań o życie, jego sens i wszystko co z nim związane.

3 komentarze:

  1. Mnie urzekła ta książka. Gdy Irene odeszła łza się zakręciła w oku.Smutna ta książka jest.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyli kolejna świetna - po "Małym życiu" - powieść o grupie przyjaciół. Zachęciłaś mnie bardzo do lektury :)

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.