poniedziałek, 16 lipca 2012

Lalka Anioła - Eduard Koczergin

Wydawnictwo CEL, Okładka miękka, 223 s., Moja ocena 6/6
Lalkę Anioła przeczytałam już kilkanaście dni temu. 
Dlaczego dopiero teraz recenzuję? Ponieważ są takie pozycje, po lekturze których trzeba odpocząć, zastanowić się, a ilość i poziom nagromadzonych emocji jest tak duży, że nie da się ich od razu zawrzeć w recenzji, o ile w ogóle się da. 
Taką książką bez wątpienia jest Lalka Anioła, Eduarda Koczergina. Niepozorna i to bardzo,a  tak wspaniała, wydana przez mało znane, raczkujące Wydawnictwo CEL, które to mam nadzieję nie spocznie na laurach i pójdzie dalej tą drogą wydając ambitną literaturę. Najbardziej byłabym zadowolona, gdyby wydawca skupił się na literaturze rosyjskiej, której na naszym rynku prawie w ogóle nie widać, niestety. Poza wznowieniami klasyki rosyjskiej i kryminałami żadne książki rosyjskich autorów nie są u nas wydawane, a szkoda. Wydaje mi się, że nieodkryci przez polskich czytelników współcześni rosyjscy pisarze mają nam wiele do zaoferowania.
Ale wracajmy do Lalki Anioła. Dawno żadna książka tak mnie nie poruszyła, nie zszokowała, nie przeraziła i nie sprawiła, że czuję się niebywale szczęśliwa, że jestem tym kim jestem i żyję tu gdzie żyję w tych czasach, a nie w innych.
Podejrzewam, że autor dla większości osób jest nieznany. 
Eduard Koczergin to...no właśnie kto? Dla mnie to człowiek, który przeszedł piekło, ale takich jak on, z podobnymi losami było na terenie ZSRR mnóstwo, z tym, że informacje, jakie o nich do nas do dziś dnia docierają są szczątkowe.
Koczergin to rosyjski pisarz, scenograf bardzo znany u siebie w kraju, a jeszcze bardziej na światowych scenach teatralnych od Nowego Jorku po Tokio,  mało zaś znany u nas mimo iż posiada polskie korzenie. Jego matka Bronisława z d. Odyniec była Polką, ojciec Rosjaninem. Autor niestety nie zdążył poznać ojca, którego oskarżonego o zdradę rozstrzelano tuż przed jego narodzinami.
Koczergin ur. się w 1937r. Jak sam pisze urodził się ze strachu: (…) ojca Stiepana aresztowali za cybernetykę i matka miała mnie o dwa miesiące wcześniej. 
Gdy miał 2 lata matkę aresztowano i osadzono w łagrze. Chłopca wychowywali sąsiedzi Najpierw więc wychowywany przez matkę Polkę, póżniej przez sąsiadów Polaków, w wieku 4-5 lat trafia do obozu – sierocińca na Syberii, gdzie nie potrafi porozumieć się z nikim, ponieważ ani słowa nie mówi po rosyjsku. Przeżywa tam piekło, jakiego nie potraficie sobie nawet wyobrazić. Cud, że ten kilkuletni chłopiec przeżył. Tego co doświadczył nie da się opisać, musicie sami to przeczytać.
Nadmienię tylko, że mając zaledwie kilka lat ucieka z pseudo sierocińca i przebywa drogę, która dla dorosłego była nie do przebycia – ponad 2600 km, za wszelką cenę pragnie dotrzeć do domu, do Petersburga, wierzy, że znajdzie tam ukochaną matkę. Wędrówka trwa 7 lat. Później wychowuje go ulica. 

Głód nie pyta, skąd masz jedzenie, więc przyparty do muru musiałem przypomnieć sobie niedawną biografię. Dobrzy ludzie zarekomendowali mnie pewnemu znanemu leningradzkiemu przestępcy, o wyrazistym przezwisku Marzenie Prokuratora, w charakterze pomagiera odbierającego kradzione. Polecający kazali stawić się pewnego dnia rano, w piętrowym starym domostwie, znajdującym się w podwórzu innego zrujnowanego domu, przy końcu ulicy Żeleznowodskiej. Miałem na parterze zapukać do drzwi po lewej stronie i zapytać o Aniutę. Jeśli kobiecy głos zapyta: „Jaką?”, mam odpowiedzieć: „Nieskalaną”. Pewnego październikowego dnia wszystko to wykonałem. Na hasło otworzyła mi drzwi całkiem młoda, niewysoka, miła z wyglądu kobietka. Dowiedziawszy się, że jestem smarkaczem z Piotrogrodzkiej Strony, od Szurki Wiecznej Kaurki, wpuściła mnie na metę. (…) Do moich obowiązków należało porządkowanie i sortowanie wszystkiego, co brał kieszonkowiec i przynosili jego pomagierzy. Wszystko, co cenne, należało kłaść do oddzielnego worka. Pieniądze z portmonetek do skórzanej sakwy, którą dała Aniuta, a wszystkie opakowania (torebki, portmonetki itp.) - do innej. Pacany kolejno, co dziesięć, piętnaście minut, wytrząsały z kurtek talentem starego zdobyte portfele, portmonetki, torebki, zegarki, łańcuszki... Nie nadążałem z porządkowaniem takiej ilości zdobytych dóbr.
Co dalej było z autorem, jakie były koleje jego losu, czy udało mu się spotkać z matką?
Tego dowiecie się czytając książkę. Gorąco zachęcam do lektury. 
Ta z wyglądu  niepozorna książeczka kryje prawdziwą głębię, głębię uczuć, myśli, odczuć. Nie jest to typowy pamiętnik, nie jest to typowa książka, jest to zbiór kilku zaledwie opowiadań, w których Koczergin dokonuje jakby rozrachunku z przeszłością, z losem. Momentami odnosiłam wrażenie, że powodem jej napisania było odbycie swoistej terapii, oczyszczenie duszy z koszmaru dzieciństwa i młodości.
Czy się to autorowi udało? Tego dowiecie się z kolejnych opowiadań, które (tak na marginesie dodam) nie są pamiętnikarską pisaniną, są za to świetną literaturą i to jest kolejny powód, żeby na tę pozycję zwrócić uwagę.
Ale  opowiadania zawarte w Lalce Anioła to nie tylko  ból i smutek. Niektóre ich fragmenty pełne są poczucia humoru, nieraz gorzkiego, ale jednak. Pod tym względem pozycja ta także jest wyjątkowa. Tak jak wyjątkowy był i jest sam autor. Aż niewiarygodne, że jeden człowiek, do tego dziecko mógł tyle przeżyć i zostać tym, kim jest; napiszę prosto z mostu – nie zwariować, co dla mnie jest cudem. Ja jako osoba dorosła nie wyobrażam sobie, że mogłabym przetrzymać to, co on, a co dopiero będąc kilkuletnim dzieckiem. Tu idealnym wydaje się być przysłowie, że co nas nie zabije to nas wzmocni.
Książkę polecam z ręką na sercu. Warto ją trochę rozreklamować, ponieważ zasługuje na to, żeby jak najwięcej osób do niej dotarło i zapoznało się z nią. Jest to perełka w morzu większych lub mniejszych literackich gniotów i gniotków, którymi nas pisarze raczą, a które ja też często czytam, przyznaję się, dlatego Lalka Anioła, jest dla mnie jak tchnienie świeżego powietrza.
Jak pisze wydawca : Chyba tylko Rosjanin potrafi o strasznych wydarzeniach pisać lekko, z ironią, a nawet z humorem. Tak pisali najwięksi: Bułhakow, Gogol, Sałtykow – Szczedrin, Zoszczenko. W taki też sposób opowiada o swoim życiu Eduard Stiepanycz Koczergin.
Zapraszam was do świata Koczergina, to wyjątkowe miejsce.
Na osobną uwagę zasługuje świetne tłumaczenie Walentyny Mikołajczyk – Trzcińskiej. To wielka sztuka oddać w przekładzie wszystkie uczucia, myśli, tęsknoty. Tłumaczce udało się tego dokonać w sposób naprawdę mistrzowski.
Obecnie autor  pracuje nie tylko jako scenograf, jest także szefem katedry teatralno-dekoratorskiej petersburskiej Akademii Sztuk Pięknych.

21 komentarzy:

  1. Masz rację, że książka u nas nieznana i osoba pisarza również, przynajmniej ja słyszę o tym utworze po raz pierwszy. Literatura rosyjska jest mi raczej obca, poza kilkoma klasykami nie znam żadnej książki rosyjskiego pisarza. Chętnie to zmienię, a "Lalka anioła" wydaje się naprawdę wartościową pozycją.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koczergin jest znany, ale głównie w środowisku teatru. To światowej sławy scenograf.
      Gorąco polecam Lalkę Anioła. Mnie ta książka urzekła i zszokowała jednocześnie.

      Usuń
  2. No właśnie, ja też bym sobie życzyła nieco więcej rosyjskiej literatury - tak sobie czasem dumam, że tak wielki kraj musi chyba mieć do zaoferowania więcej niż głupawe kryminały i świetną, skądinąd, fantastykę?...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No bo Aga, poza Poliakową, Doncową (nie uwłaczając im) nic się u ans rosyjskiego nie wydaje. Klasyki juz się nawet nie wznawia, a szkoda.
      Masz rację, kraj tak wielki z tak wspaniałą kulturą musi mieć wartościowych pisarzy.
      Będę prowadziła próby dyskusji z wydawnictwem, czy maja zamiar dalej wydawać lit. rosyjską, będę próbowała namawiać, zobaczymy.

      Usuń
  3. Myślałam ostatnio o tym samym - że za mało literatury rosyjskiej jest w Polsce. Ja osobiście ją bardzo cenię. Nie tylko kryminały. A czytając recenzję "Lalki Anioła" pomyślałam sobie: Boże, ja muszę tę książkę przeczytać! Po prostu muszę i kropka! I przeczytam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To trzymam kciuki, żeby ci się udało przeczytać i czekam na wrażenia.

      Usuń
  4. Zainteresowałaś mnie swoją recenzją. A tematyka trudna jest najczęściej i wartościowa, dlatego bardzo chciałabym przeczytać tę książkę.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Twoja recenzja jest poruszająca, wyobrażam sobie jakie emocje wzbudza powieśc. Na pewno po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj książka wzbudza emocje i to ogromne, nie da się ich nawet w połowie zawrzeć w recenzji, każdy powinien przeczytać Lalkę...sam.

      Usuń
  6. Pierwszy raz natykam się na tę książkę, ale z chęcią sięgnę po nią, ponieważ lubię taką tematykę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Też żałuję, że literatura rosyjska jest u nas traktowana po macoszemu, za to wydaje się masę amerykańskiego chłamu... Książka zapowiada się naprawdę fascynująco, choć z pewnością nie jest to łatwa lektura.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Polece ją mężowi, on uwielbia taka literaturę. Ja się jej boję, że nie będę mogła spać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli uwielbia tego typu literaturę, to na pewno będzie zachwycony.

      Usuń
  9. Przyznaję, zachęciłaś mnie do lektury, a wydawnictwo będę mieć na oku sprawdzając, co też dobrego będzie się pojawiać ich nakładem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mam wydawnictwo na oku:) mam nadzieje, ze na wydaniu tej książki nie skończy się ich przygoda z lit. rosyjską.

      Usuń
  10. Jeśli chodzi o rosyjską literaturę to przeczytałam bardzo mało. Pora to zmienić

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo mnie zaciekawiłaś swoją recenzją. Lubię kiedy książka angażuje wszystkie moje emocje i uczucia i zmusza do refleksji podejmując trudne tematy

    OdpowiedzUsuń
  12. Widzę że raczej taki trudny temat, ale Twoja recenzja mnie zainteresowała. Jak spotkam, przeczytam. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  13. bardzo ciekawa recenzja, chętnie zapoznam się z książka, bo przyznam, że ani o niej ani o autorze jeszcze nie słyszałam :)

    OdpowiedzUsuń

Bez czytania będą usuwane komentarze zawierające spamy, linki do innych blogów. Mój blog, to nie słup ogłoszeniowy.