Strony

niedziela, 30 listopada 2025

Franz Kafka: koszmar rozumu - Ernst Pawel

 


Wydawnictwo Marginesy, Moja ocena 6/6
Ernst Pawel w swojej książce dokonuje czegoś rzadkiego- odbiera legendzie aurę niedostępności i zastępuje ją fascynującym, namacalnym portretem człowieka. 
Ta książka rozprasza mity Kafki i robi to w sposób wyjątkowy. Efekt jest poruszający. Nawet trudno o tej książce coś napisać. 
Już na samym początku autor postawił sprawę jasno: mit o „znerwicowanym urzędniku” i samotnym geniuszu to zaledwie jedna z warstw, która przykryła człowieka. Pawel chciał tę warstwę zdjąć. Nie chodziło o to, by Kafka wyszedł z tego lepiej lub gorzej, lecz po to, by ujrzeć go w pełni: jako kogoś, kto był równocześnie profesjonalnym pracownikiem, oddanym urzędnikiem, i autorem świadomym swoich wyborów literackich. Mamy więc swoisty dualizm, w którym nasz bohater świetnie się sprawdzał. Ernst Pawel ukazuje to w sposób wyjątkowy. 
Badacz korzysta z wielu materiałów źródłowych. Dzięki temu książka jest jakby kroniką epoki. Ba, zarówno Kafka, jak i jego czasy są równoprawnymi bohaterami. Dzienniki i listy, oczywiście, są istotne, ale autor idzie dalej: sięga do kontekstów biograficznych, środowiskowych, do dokumentów urzędowych, do świadectw współczesnych. Dzięki opowieść wychodzi poza prywatne życie i staje się również portretem Pragi, środowiska żydowskiego przełomu XIX i XX wieku oraz ówczesnych zwyczajów pracy i życia. To książka o człowieku i o świecie, który go uformował — i obie te perspektywy Pawel prowadzi z równym mistrzostwem. Pawel potrafi genialnie oddać atmosferę Pragi — jej językowe złożenia, napięcia narodowościowe, kulturowe i religijne. To nie jest biografia wyjęta z kontekstu; to obraz człowieka wpisanego w skomplikowaną mozaikę swojej epoki. 
Co urzeka najbardziej, to sposób, w jaki autor demitologizuje Kafkę. Robi to przez ukazanie bohatera jako osoby wielowymiarowej, niejednoznacznej. Zamiast frazesu o nieudaczniku mamy opisy człowieka, który umiał „sprawnie obracać się w świecie”, zdobywał awanse, otrzymywał podwyżki, a przy tym prowadził życie wewnętrzne nie mniej intensywne. To czyni postać Kafki jeszcze bardziej tragiczną i ludzką. Kontrast między zawodowym sukcesem a literackim niepokojem jest wyjątkowo mocny i działający na czytelnika. 
Pawel rzetelnie przedstawia fakty i możliwe interpretacje. Trudne zagadnienia, np. stosunek Kafki do judaizmu, jego skomplikowane relacje z ojcem, związek z Felicją Bauer, romans z Mileną Jesenską — są omawiane z wrażliwością, dociekliwością i ludzkim podejściem. Autor świetnieukazuje napięcia, sprzeczności i wybory. Dzięki temu czytelnik otrzymuje nie gotową ocenę, lecz narzędzia do własnej refleksji. Oj zmusza nas autor do myślenia, analizowania, zmusza. Ale to bardzo dobrze. 
Dla mnie najbardziej wartościowe są fragmenty omawiające warsztat pisarski Kafki i jego świadomość literacką. Dzięki temu opowieść o życiu splata się z analizą dzieł. Bardzo ciekawe. 
Dla czytelników poszukujących czegoś więcej niż biograficznych anegdot, książka oferuje kontekst historyczno-kulturowy, który nadaje opowieści głębię, wspomniałam już o tym wcześniej. 
Jeśli szukać drobnych zarzutów, to można wskazać, że miejscami autor pozwala sobie na dłuższe dygresje historyczne, które mogą nieco rozpraszać czytelnika skoncentrowanego wyłącznie na osobie Kafki. Dla mnie były one wielkim atutem, ale wierzę, że są osoby, które to moze trochę nużyć. 
Franz Kafka: koszmar rozumu Ernsta Pawla to lektura obowiązkowa dla każdego, kto chce zrozumieć Kafkę nie tylko jako symbol literacki, lecz jako człowieka. To książka, która rozprasza mity po to by odsłonić bogactwo rzeczywistości bohatera. 
Gorąco polecam — zarówno miłośnikom prozy Kafki, jak i tym, którzy chcą rozpocząć z nim przygodę. To jedna z tych rzadkich biografii, które zmieniają sposób, w jaki patrzymy na literackiego geniusza, czyniąc go w rezultacie jeszcze bardziej przejmującym.

Zapraszam na moje konto na Instagramie (klik)  

 

piątek, 28 listopada 2025

Żubura - Rafał Grupiński

 


Wydawnictwo Poznańskie, Moja ocena 5/6
Żubura to poruszająca powieść, która od pierwszych stron wciąga czytelnika w świat tajemnicy, emocji i trudnych pytań o naturę dobra i zła. To książka, którą czyta się z prawdziwą przyjemnością. Ta przyjemność wynika przede wszystkim z faktu, iż intryga kryminalna jest naprawde dobra. Poza tym na uwagę zasługuje niezwykle sugestywny styl autora i bogactwo poruszanych tematów. W tej książce dzieje się oj dzieje, i to na każdej płaszczyźnie. 
Fabuła zaczyna się od brutalnego morderstwa młodego ziemianina, Konstantego Oporowskiego. Radca Teodor Goszczyński podejmuje śledztwo, a kilka kroków za zabójcą rusza również siostra Kostka, Makryna. Szybko okazuje się, że przeciwnik jest wyjątkowo sprytny i okrutny. Makryna wpada w jego pułapkę i znika. Sprawa nabiera jeszcze większej wagi. A to dopiero początek. Wiecej wam nie zdradzę. Nie chcę odbierać elementu zaskoczenia. Autor zaskakuje i to co chwila. Są to zaskoczenia, jak naajbardziej pozytywne. Żubura to z jednej strony historyczny kryminał, a z drugiej... 
To, co wyróżnia Żuburę spośród wielu innych powieści kryminalnych, to sposób, w jaki autor splata współczesne wątki z historią i filozofią. Grupiński zabiera czytelnika w podróż w czasie. I jejst to odległa podróż aż do rzymskiej prowincji sprzed ponad 15 wieków. W tych fragmentach poznajemy dramatyczne losy kobiet uciekających przed wojną. Pojawia się także św. Augustyn, uwikłany w intelektualne spory o wiarę i wolną wolę, które stają się tłem do refleksji nad cierpieniem i moralnością. 
Narracja jest płynna, a każdy rozdział przynosi nowe emocje. Autor z niezwykłym wyczuciem tworzy portrety psychologiczne swoich bohaterów, w tym samego zabójcy. Pokazuje ich wewnętrzne dylematy, motywacje i słabości, pozostawiając czytelnikowi miejsce na własną interpretację. Dzięki temu postacie wydają się niezwykle prawdziwe i wielowymiarowe. 
Żubura to książka, która skłania do myślenia o ludzkiej naturze. Zadaje pytania: czy zło rodzi się w człowieku, czy może istnieje poza nim – jako coś, co potrafi przejąć kontrolę? Czy cywilizacja naprawdę czyni nas lepszymi, czy jedynie ukrywa pierwotne instynkty? 
Mimo powagi poruszanych tematów, całość czyta się lekko i z ogromnym zainteresowaniem. Grupiński łączy historię, filozofię i kryminalną zagadkę w sposób przejrzysty i atrakcyjny, dzięki czemu książka trafia zarówno do miłośników kryminałów, jak i do osób lubiących literaturę bardziej refleksyjną. 
Żubura to niezwykle udana, bardzo ciekawa, mądra i emocjonująca powieść, która długo zostaje w pamięci. To książka, którą zdecydowanie warto przeczytać – dla atmosfery, dla bohaterów, dla intrygi, ale też dla pytań, które zadaje i na które nie daje łatwych odpowiedzi. Idealna propozycja dla każdego, kto szuka czegoś więcej niż typowy kryminał. Polecam. 

Zapraszam na moje konto na Instagramie (klik)  

 

wtorek, 25 listopada 2025

Trzech zabójców - Kotaro Isaka

 


Wydawnictwo Zysk i S-ka, Moja ocena 4,5/6
Trzech zabójców to nietypowy thriller, który przenosi czytelnika do mrocznego, a jednocześnie trochę absurdalnego świata tokijskiego półświatka. Autor znany jest z łączenia brutalnych tematów z humorem, ironią i zadziwiającą lekkością – i w tej książce również to widać. Nie jest to typowa opowieść o mafii; raczej dziwna, momentami surrealistyczna układanka, w której nic nie jest całkiem takie, jakim się wydaje. 
Fabuła skupia się na Suzuki – zwykłym nauczycielu, który po śmierci żony postanawia sam wymierzyć sprawiedliwość. Wstępuje do mafii, wierząc, że dzięki temu dotrze do winnych tragedii. Szybko odkrywa jednak, że jego plan wcale nie będzie prosty. Świat, do którego wchodzi, przypomina labirynt pełen zabójców o osobliwych zasadach, korporacyjnych struktur i ukrytych gier politycznych. Zadziwiający są płatni zabójcy, którzy wyglądają niczym pracownicy korporacji wyższego szczebla i do tego mają rozterki egzystencjalne :) A to tylko jeden ze smaczków tej zaskakującej książki. 
Autor wprowadza trzy ważne postacie – tytułowych zabójców – z których każdy ma własną filozofię, metody działania i cele. Dzięki temu książka zyskuje wielogłosowość i dynamikę, ale czasem również może sprawiać wrażenie chaotycznej. Mimo to ich wzajemne relacje, nieufne sojusze i nieprzewidywalne decyzje potrafią naprawdę wciągnąć. 
Jednym z największych atutów powieści jest atmosfera: mroczna, momentami wręcz groteskowa. Isaka lubi mieszać realizm z absurdem, dzięki czemu scena brutalnej walki potrafi niespodziewanie przejść w humor lub refleksję. Ten styl może podzielić czytelników – jednych zachwyci, innych zdezorientuje – ale na pewno trudno pozostać wobec niego obojętnym. 
Sam Suzuki to bohater cichy i niepozorny, ale właśnie dlatego tak ciekawy. Nie jest typowym mścicielem z kryminałów; nie umie walczyć, nie zna mafijnego świata, często działa po omacku. Jest inny, podobnie, jak inne są książki Kotaro Isaki. Suzuki próbuje zachowac godność, co w brutalnym środowisku jest bardzo trudne i wypada przejmująco. Widać to szczególnie gdy nasz bohater zaczyna rozumieć, że zemsta nie przyniesie mu ukojenia, a wręcz może zamknąć go w spirali przemocy. 
Książkę czyta się szybko dzięki krótkim rozdziałom, zwięzłym dialogom i intensywnemu tempu. Jednak warto przygotować się na to, że nie wszystkie wątki zostaną zamknięte tradycyjnie, a niektóre motywy pozostaną celowo niejednoznaczne. To powieść, która bardziej buduje nastrój i emocje niż stawia na klasyczne rozwiązania fabularne.
Trzech zabójców to bardzo ciekawa, oryginalna i nieszablonowa historia o zemście, moralności i świecie, w którym granice między dobrem a złem dawno zanikły. Choć momentami bywa dziwna lub chaotyczna, ma w sobie siłę, która zostaje w pamięci. To dobra propozycja dla osób, które lubią thrillery inne niż wszystkie – pełne czarnego humoru, nietypowych bohaterów i japońskiej specyfiki. Z pewnością warto tę książkę przeczytać. 

 

niedziela, 23 listopada 2025

Paryż to zawsze dobry pomysł - Agnieszka Łopatowska

 



Wydawnictwo Filia, Moja ocena 5/6
Paryż to zawsze dobry pomysł to książka, która prezentuję paletę doznań tak charakterystycznych dla francuskiej stolicy. Autorka prezentuje nam różne oblicza Paryża. Jej ukochane miasto jest z jednej strony pogodne, magiczne, znane z pocztówek, jak i tę szorstką, kapryśną, czasem nieoczywistą. To nie jest kolejny przewodnik turystyczny. To raczej osobisty dziennik, lekcja niespiesznego włóczenia się po mieście, które nieustannie zmienia twarz, ale nieustannie jest magiczne.
Agnieszka Łopatowska pozwala się Paryżowi prowadzić. Nie narzuca rytmu, nie goni za atrakcjami z list do odhaczenia. Zatrzymuje się tam, gdzie inni przechodzą obojętnie: w zaułkach pełnych historii, na mostach, z których rozpościerają się widoki nieco inne niż te znane z filmów, w dawnych dzielnicach praczek itd. 
Autorka z pasją opowiada o tym, co przetrwało ze spuścizny barona Haussmanna – postaci wielkiej i kontrowersyjnej. Z równym zamiłowaniem opisuje wkład inżyniera Bienvenüe, ojca paryskiego metra, dzięki któremu to miasto stało się bardziej dostępne. Jest tu również miejsce dla wikingów i ich zapomnianych ścieżek, dla anonimowych praczek nadających ton codzienności, dla bohaterów pobocznych, bez których Paryż nie mógłby być Paryżem.
Wiele tekstów o stolicy Francji tonie w nostalgii, ale Łopatowska potrafi zachować równowagę. Nie idealizuje miasta, podkreśla jego złożoność, odrapane fasady, brud i kontrasty. Paryż jest u niej jak „wielki ślimak”. Jest to nawiązanie do układu urbanistycznego miasta. Paryż Łopatowskiej jest powolny, czasem kapryśny, ale fascynujący. To miasto, które żyje pełnią życia: pachnie świeżą bagietką, ale też kurzem staroci; zachwyca perfumami, ale i hałasem ruchu ulicznego; kusi przygodą, a jednocześnie zmusza do refleksji. 
Największą siłą książki jest to, że nie traktuje Paryża jak eksponatu, ale jak partnera, przyjaciela, co widac od pierwszej strony. I miasto i badaczka zapraszają nas do wspaniałej wędrówki. 
Łopatowska pisze lekko, ale nie powierzchownie. Jej eseje i mini-reportaże podszyte są solidną wiedzą historyczną i urbanistyczną, a jednocześnie mają w sobie dużo wdzięku. To połączenie sprawia, że czytelnik nie tylko chłonie atmosferę miasta, lecz także uczy się dostrzegać ukryte w nim warstwy – ślady kolejnych epok, które nadal są teraźniejszością miasta. 
Autorka pokazuje nam ukochane miasto, jak przyjaciela. Oprowadza nas i pokazuje je takim, jakim sama je odkryła – bez pośpiechu, z miłością i ciekawością. To książka, która rozbudza apetyt na własne podróże i własne odkrycia
Paryż to zawsze dobry pomysł to książka pełna ciepła, wiedzy i wrażliwości. Pokazuje Paryż nie jako miasto idealne, ale jako miasto żywe, z charakterem – miasto, które warto poznawać krok po kroku, nie tylko głównymi ulicami, lecz wszystkimi zmysłami. To lektura, która napełnia czytelnika zachwytem i nieodpartą chęcią natychmiastowego spakowania walizki. Polecam. 

Zapraszam na moje konto na Instagramie (klik)  


 

sobota, 22 listopada 2025

Między Bogiem a Hitlerem. Kapelani wojskowi w służbie nazizmu - Doris L. Bergen

 



Wydawnictwo Bo.wiem, Moja ocena 6/6
Książka Doris L. Bergen to jedno z najważniejszych i najbardziej niepokojących, wręcz szokujących studiów dotyczących roli religii i kapelanów w strukturach nazistowskich Niemiec. Między Bogiem a Hitlerem wnika w problematykę, którą dotąd często marginalizowano. O tym problemie nie pisano, bo to księża, bo osoby duchowne, bo Bóg itd. 
Chodzi o obecność i działalność chrześcijańskich kapelanów w szeregach Wehrmachtu. Autorka nie poprzestaje tylko na portrecie duchownych w mundurach. Badaczka idzie o wiele dalej i proponuje szeroką, pełną niuansów analizę moralnej i instytucjonalnej dwuznaczności, w jaką uwikłane było duchowieństwo służące Trzeciej Rzeszy. Dla czynów "bohaterów" tego opracowania, nie ma usprawiedliwienia.
Bergen początkowo planowała skupić się wyłącznie na jednym fragmencie wojny – wydarzeniach roku 1941. Jednak wraz z postępem badań jej projekt stopniowo się rozszerzał. Ostatecznie powstała książka, która przenosi czytelnika nie tylko na fronty II wojny światowej, lecz również do realiów Republiki Weimarskiej. Autorka ukazuje, że aby zrozumieć lojalność, postawy i motywacje kapelanów Wehrmachtu, należy zacząć od momentu, gdy po klęsce 1918 roku duchowni wojskowi znaleźli się w dwuznacznej sytuacji: z jednej strony obciążeni odpowiedzialnością za moralne wsparcie armii, z drugiej – poszukujący sposobu odbudowania autorytetu Kościołów we wrogim, niestabilnym środowisku politycznym.To historyczne zakorzenienie okazuje się kluczowe. Umożliwia zrozumienie, jak mogło dojść do sytuacji, w której w armii Hitlera służyło blisko tysiąc kapelanów, często z pełną świadomością wspierających państwo dopuszczające się masowych zbrodni. Jednak to zrozumienie, jak i dlaczego, absolutnie, w najmniejszym nawet stopniu, nie usprawiedliwia tego, co "duchowni" zrobili ludziom w tym okresie. Gdy spojrzymy na historię kościoła tak w ogóle, szokujące jest, jak na przestrzeni kilkunastu wieków usprawiedliwiano
religią pogromy, wojny, zabójstwa. Obrzydliwe. Ale wracajmy do omawianej książki. 
Badaczka niezwykle dokładnie rekonstruuje świat kapelanów Wehrmachtu. Korzysta z wielu materiałów: listów i pamiętników, fotografii, dokumentów wojskowych, raportów z frontu oraz relacji ofiar. Dzięki temu powstaje wielowarstwowy obraz grupy, która – choć pełniła funkcję religijną – stała się elementem większego systemu przemocy i nie ukrywajmy, aktywnie go wspierała. 
Autorka pokazuje, że kapelani byli nie tylko świadkami, lecz także aktywnymi uczestnikami życia armii. Ich zadaniem było budowanie morale, zagrzewanie do walki. Ich kazania i rozmowy podtrzymywały narrację, że wojna ma charakter moralnej misji, a działania Wehrmachtu – nawet te najbardziej brutalne – mogą być interpretowane jako część wyższego planu. To oni wzmacniali w żołnierzach przekonanie, iż „Bóg jest po naszej stronie”, co w kontekście hitlerowskich zbrodni brzmi dziś jak tragiczna ironia. 
Bergen unika jednak uproszczeń. Nie przedstawia kapelanów jako jednolitej, bezrefleksyjnej masy. Wśród nich byli gorliwi zwolennicy reżimu, byli też tacy, którzy starali się utrzymać pewien dystans – choć rzadko odważyli się na otwarty sprzeciw. Autorka pokazuje, jak splatały się lęk, konformizm, lojalność wobec państwa i Kościołów oraz potrzeba utrzymania kapłańskiej posługi w ekstremalnych realiach wojny. Ten swoisty moralny labirynt czyni książkę szczególnie wartościową.
Jednym z najmocniejszych wątków jest analiza, jak Kościoły – katolicki i protestancki – negocjowały swoje miejsce w strukturze państwa hitlerowskiego. Kapelani stali się narzędziem nie tylko militarnym, ale i ideologicznym. Poprzez sakramenty, kazania, pogrzeby i symbolikę sakralną sankcjonowali wojenną machinę. 
Bergen nie oskarża religii jako takiej; wskazuje jednak, jak łatwo instytucje wiary mogą zostać wykorzystane przez totalitarne państwo. W tym sensie książka staje się nie tylko studium historycznym, lecz także uniwersalnym ostrzeżeniem. Uświadamia ona, że etyczna odpowiedzialność duchownych jest szczególnie duża w momentach, gdy władza oczekuje od nich legitymizacji działań sprzecznych z podstawowymi wartościami moralnymi.
Styl Bergen jest rzeczowy, ale nigdy suchy. Autorka potrafi połączyć chłodny, rzeczowy warsztat historyka z głęboką wrażliwością na los jednostek – zarówno tych, którzy służyli w mundurach, jak i tych, którzy padli ofiarą nazistowskiego terroru. Dzięki temu jej książka nie jest tylko kroniką wydarzeń, ale także opowieścią o ludzkiej słabości, zagubieniu i dramatycznych wyborach w czasach ekstremalnych.
Między Bogiem a Hitlerem to lektura niezwykle ważna, ponieważ dotyka tematu, w którym historia stawia trudne pytania o odpowiedzialność moralną – nie tylko żołnierzy, lecz także kapłanów, instytucji i wspólnot. Książka Bergen zmusza do refleksji nad tym, gdzie przebiega granica między służbą a współudziałem, między wiarą a manipulacją nią. 
To także przestroga, szczególnie ważna w kontekscie tego, co dzieje się wokół nas. Polecam. Ta książka na zawsze pozostanie w mojej pamięci.

Zapraszam na moje konto na Instagramie (klik)


 

środa, 19 listopada 2025

Ćwiczenia z dysonansu - Tomasz Stawiszyński

 


Wydawnictwo Znak Literanova, Moja ocena 6/6
Bardzo dobra i mądra książka. Idealna do podczytywania we fragmentach i do rozmyślania.
Ćwiczenia z dysonansu to książka, którą trudno zaszufladkować. Z jednej strony to zbiór felietonów, z drugiej jest to także rodzaj przewodnika po świecie pełnym intelektualnych pułapek, fejków i skrótów w każdej dziedzinie. Właśnie dlatego ta lektura robi tak duże wrażenie i jest tak bardzo potrzebna, właśnie teraz. Stawiszyński nie moralizuje, nie krzyczy i nie narzuca własnych poglądów. Zamiast tego zaprasza czytelnika do wspólnego myślenia. A myśleć – jak się okazuje – wcale nie jest łatwo, co widzimy na co dzień w mediach i nie tylko.
Autor wybrał 90 tekstów publikowanych na łamach „Tygodnika Powszechnego”. To felietony bardzo różnorodne – tematycznie, nastrojowo. W jednym tekście Stawiszyński rozważa, dlaczego ludzie tak chętnie wierzą w UFO, w innym przygląda się popularności współczesnych guru, którzy obiecują szybkie odpowiedzi na trudne pytania. Pojawiają się też odniesienia do filmów, literatury, mitologii, popkultury i filozofii. Autor pokazuje, że wszystko może stać się punktem wyjścia do refleksji. Ta różnorodność sprawia, że książkę czyta się zaskakująco lekko. Nie jest to jednak lektura „do poduszki”, bo niemal każdy tekst zostawia po sobie pytanie. Te pytania są różne, czasem niewygodne, czasem prowokujące, czasem wpędzające w smutek. Każde pytanie, każda kwestia zostają w czytelniku na bardzo długo. Śmiało możemy powiedzieć, że Ćwiczenia z dysonansu to ćwiczenia w myśleniu. 
Największą wartością tej książki nie jest to, że dostarcza wiedzy, lecz to, że pokazuje jak myśleć. Stawiszyński nieustannie zwraca uwagę na uproszczenia, którym wszyscy ulegamy – czy to w mediach społecznościowych, czy w codziennych rozmowach. Przypomina, że świat rzadko bywa tak jednoznaczny, jak sugerują nagłówki, memy i spory polityczne. 
W książce często powraca motyw dysonansu, czyli napięcia między różnymi, czasem sprzecznymi interpretacjami rzeczywistości. Autor nie próbuje tego napięcia zlikwidować. Wręcz przeciwnie. Stawiszyński uczy, pokazuje, jak je znosić, jak z niego korzystać. To te dysonansy są przestrzenią do autentycznego uruchomienia szarych komórek. 
To odświeżające i jakże miłe podejście, szczególnie w epoce, w której wszyscy oczekują od nas szybkich reakcji, jednoznacznych stanowisk - wszystko jest białe albo czarne i wszędzie mnóstwo papki medialnej.
Choć książka dotyczy spraw poważnych, jest napisana przystępnym językiem. Autor umie mówić o filozofii bez patosu i bez poczucia wyższości. Pokazuje, że filozofia nie należy wyłącznie do naukowców i nie wymaga specjalistycznej wiedzy tylko myślenia i chęci. 
Wszystkie eseje są porywające, fascynujące. Jednak prawdziwą wisienką na torcie (jak dla mnie) jest ostatni esej. To najbardziej filozoficzny, najbardziej zmuszający do myślenia tekst w książce. Autor podsumowuje w nim swoją wieloletnią pracę nad tematami, które przewijają się przez cały zbiór. Treści nie zdradzę. Nie chce wam odbierać przyjemności wynikającej z lektury. 
Ćwiczenia z dysonansu to wspaniała książka dla każdego, kto lubi myśleć i kto nie poddaje się siecczce medjalnej, jaką mamy wokół nas. Nie trzeba znać wcześniejszych książek Stawiszyńskiego ani orientować się w akademickiej filozofii żeby dac się porwać tej lekturze. Wystarczy ciekawość świata i szare komórki.
Ćwiczenia z dysonansu to książka, która zostaje w czytelniku na długo po odłożeniu. Uczy pokory wobec rzeczywistości, zachęca do krytycznego myślenia. To idealna, mądra i jakże potrzebna lektura na obecne czasy. Zdecydowanie polecam.


 

 

poniedziałek, 17 listopada 2025

Śmiały. Cykl: Bolesław II (tom 1) - Elżbieta Cherezińska

 



Wydawnictwo Zysk i S-ka, Moja ocena 5,5/6

Śmiały Elżbiety Cherezińskiej to powieść historyczna, która od pierwszych stron zachwyca rozmachem, dbałością o szczegóły i niezwykłą energią. Autorka opisuje jedną z największych zagadek polskiego średniowiecza. Chodzi o niezwykle (nawet, jak na tamte czasy) burzliwe rządy Bolesława Śmiałego i jego konflikty, a szczególnie jeden z biskupem Stanisławem ze Szczepanowa.
Ta książka funduje nam prawdziwą podróż w czasie. Autorka przenosi czytelnika do XI wieku. Był to czas chaosu, zdrad, wojen, ale też wielkich ambicji i odrodzenia polskiej państwowości. Cherezińska po raz kolejny pokazuje, że potrafi o historii opowiadać w sposób barwny, emocjonujący i w pełni angażujący. 
Głównym bohaterem jest młody Bolesław, później zwany Śmiałym. Po nagłej śmierci ojca, Kazimierza Odnowiciela, musi stanąć na czele zrujnowanego kraju. Jest zaledwie piętnastolatkiem, a wokół niego aż roi się od możnych, którzy chętnie przejęliby władzę, manipulując niedoświadczonym księciem. Tymczasem Bolesław szybko udowadnia, że ma w sobie siłę, charakter i spryt godny wielkiego władcy. Uczy się dyplomacji, rozpoznaje sojuszników i wrogów, a przede wszystkim – dostrzega, że największe zagrożenia często rodzą się najbliżej. Nie chcę wam zdradzać nic z fabuły. Nie da się w kilku zdaniach o niej napisać. Poza tym nie chcę wam odbierać przyjemności wynikającej z lektury. 
Największym dla mnie atutem jest fakt, iż Cherezińska znakomicie oddaje atmosferę epoki. Był to czas pełen religijnych sporów, politycznych wstrząsów i gwałtownych przemian. Europa tamtych czasów płonie, w przenośni i dosłownie. Ma miejsce schizma, która dzieli Kościół. Poza tym pogańskie powstania sieją terror, a sąsiednie kraje toną w bratobójczych walkach. Na tym tle losy młodego polskiego władcy stają się jeszcze bardziej fascynujące. 
Autorka słynie z tego, że potrafi ożywić postacie historyczne, nadać im charakter, emocje i głębię psychologiczną – i tym razem także robi to po mistrzowsku. Bolesław jest pokazany nie tylko jako władca, ale przede wszystkim jako człowiek: pełen ambicji, odwagi, wątpliwości i wewnętrznych zmagań. Obok niego pojawiają się świetnie nakreślone postacie kobiet – wrażliwych, silnych, wyrazistych. Cherezińska wydobywa je z przeszłości, pokazując, jak ważną rolę odgrywały, choć historia często o nich milczała. 
Mimo że książka pełna jest bitew, politycznych rozgrywek i dramatycznych wydarzeń, czyta się ją z ogromną przyjemnością. Styl autorki jest lekki i obrazowy, dialogi naturalne, a tempo – idealnie wyważone. Każdy rozdział przynosi coś nowego: zwrot akcji, odkrycie, moment refleksji lub napięcie godne najlepszych powieści przygodowych. 
Śmiały to także cudownie zrekonstruowana opowieść o odbudowie państwa, o odwadze, która czasem graniczy z brawurą, oraz o cenie, jaką trzeba zapłacić za władzę. To książka nie tylko dla miłośników historii, ale dla każdego, kto lubi dobrze napisaną, dynamiczną i emocjonującą opowieść.
Śmiały to świetna, mocna i pięknie napisana powieść, która na nowo ożywia jednego z najważniejszych polskich władców. Cherezińska tworzy historię, od której naprawdę trudno się oderwać – pełną pasji, polityki i ludzkich dramatów. Idealny wybór dla czytelników, którzy kochają literaturę historyczną, ale też dla tych, którzy chcą po prostu zanurzyć się w fascynującym świecie dawnych dziejów. Polecam i niecierpliwie czekam na 2. tom. 

Zapraszam na moje konto na Instagramie (klik)  

niedziela, 16 listopada 2025

Jak wychować zająca - Chloe Dalton

 


Wydawnictwo Literackie, Moja ocena 5,5/6
Cudowna, pełna magii i ciepła opowieść. Jest to książka, która od pierwszych stron otula czytelnika ciepłem, spokojem i niezwykłą bliskością natury. Opowiada prawdziwą historię autorki, Chloe Dalton, która pewnego dnia znalazła w swoim życiu miejsce dla małego, dzikiego zająca. Ta książka to nie tylko opowieść o opiece nad zwierzęciem – to historia o tym, jak jedno kruche istnienie potrafi na nowo poukładać człowiekowi świat. 
Chloe wcześniej pracowała w szybkim, stresującym środowisku. Była doradcą politycznym, rozwiązywała trudne sprawy, żyła w pośpiechu i z dala od natury. Pandemia zatrzymała jej życie jak wielu innych. Gdy przeprowadziła się na wieś, zupełnie niespodziewanie znalazła maleńkiego zajączka, który potrzebował pomocy. Wzięła go pod swój dach, choć nie miała żadnego doświadczenia. Postępowała trochę intuicyjnie. I tak zaczęła się niezwykła przygoda i przyjaźń. 
W książce będziemy śledzić dorastanie futrzaka, przeczytamy, jak poznaje otoczenie, świat. Niby nic takiego, a jednak bomba ciepła, uczuć i miłości. Jednak, co najważniejsze, obserwujemy, jak zmienia się sama Chloe. Opieka nad zającem uczy ją cierpliwości, uważności i nowego spojrzenia na codzienność. Zwierzę, które początkowo wydawało się całkowicie zależne od człowieka, stopniowo pokazuje, że dzikość jest jego naturą. Autorka musi przygotować się na moment, kiedy zając wróci na wolność – i to jest jedna z najpiękniejszych, wzruszających części tej historii. 
Dalton pisze bardzo prostym, ciepłym językiem. Nie moralizuje, nie narzuca wniosków, raczej zaprasza do wspólnego przeżywania. Czytając, czujemy zapach trawy po deszczu, słyszymy szelest sierści i widzimy pełnię życia w tak małym stworzeniu. To książka, która spowalnia tempo, pomaga uspokoić myśli i spojrzeć inaczej na to, co naprawdę ważne.
Jest to także piękna opowieść o empatii, o tym, że troska o drugą istotę, nawet najmniejszą, może przynieść nam ogromną radość i głębokie wzruszenie. Pokazuje, jak wiele można dostać w zamian za odrobinę uwagi i serca.
Po jej lekturze trudno nie zakochać się choć trochę w świecie natury… i w jednym małym, bardzo wyjątkowym zającu. Dawno nie byłam tak zachwycona opowieścią, ciepłem z niej bijącym i prostotą histtorii. Polecam.

Zapraszam na moje konto na Instagramie (klik)  

piątek, 14 listopada 2025

Nieznajomi - Izabella Janiszewska

 



Wydawnictwo IV Strona, Moja ocena 5,5/6
Nieznajomi to kolejna rewelacyjna książka Izabelli Janiszewskiej. Jest to thriller psychologiczny, który działa jak powolnie zaciskająca się pętla – z początku wydaje się lekki, niemal zwyczajny, ale z każdą kolejną stroną atmosfera robi się coraz cięższa, mroczniejsza. Janiszewska doskonale wie, jak dawkować napięcie i jak sprawić, by czytelnik poczuł prawdziwy niepokój. 
Główną bohaterką jest Greta – kobieta, która próbuje poskładać życie na nowo. Nie jest to postać idealna, ale właśnie dzięki temu wydaje się prawdziwa. Z Gretą utożsami się sporo kobiet. Nasza bohaterka jest zmęczona, zagubiona, zraniona przez życie, a jednocześnie wciąż wrażliwa na otaczający ją świat. 
Pewnego dnia obok niej zamieszkuje zwyczajne z pozoru małżeństwo. Starsi, spokojni, zdawałoby się mili ludzie. I tu zaczyna się właściwa historia, bo Janiszewska bardzo celnie pokazuje, jak niewielki szczegół potrafi zmienić wszystko. Niby zwyczajny dom, niby codzienne życie, a jednak coś jest nie tak. Krzyki słyszane w nocy, niespójne opowieści nowej sąsiadki, dziwne zachowanie męża. Greta czuje, że to nie są zwykli ludzie. I choć wszyscy wokół wzruszają ramionami, ona nie potrafi tego zignorować. A to dopiero początek. Wiecej nie zdradzę. Nie chce wam odbierac przyjemności wynikającej z lektury. A dzieje się w tej książce, oj dzieje. I gdy myślimy, że wszystko wiemy...następuje spektakularne bum, i jeszcze jedno, i znowu.
Autorka świetnie buduje napięcie poprzez umiejętne budowanie atmosfery, poprzez drobne szczególy. Czytelnik, tak jak bohaterka, zaczyna mieć wrażenie, że za miłymi uśmiechami kryje się coś bardzo mrocznego. Całość przypomina powolne otwieranie drzwi do pokoju, o którym wszyscy mówią, żeby go nie ruszać. Im bardziej Greta próbuje znaleźć odpowiedzi, tym bardziej zatraca siebie. A prawda, którą odkrywa, jest na tyle przerażająca, że czytelnik zaczyna się zastanawiać, gdzie leży granica między ciekawością a obsesją. Ta fabuła i jej prowadzenie dają czytelnikowi popalić. 
Nieznajomi to opowieść o tym, jak mało wiemy o ludziach, których mijamy na ulicy każdego dnia. Jak łatwo przeoczyć zło, jeśli jest dobrze ukryte. To także historia o samotności, potrzebie bliskości i o tym, jak przeszłość potrafi trzymać w swoim uścisku.
Nieznajomi to idealna książka dla osób, które lubią powolnie narastające napięcie, klimaty tajemnicy, niepokoju i pozornie zwyczajnej, codziennej grozy. Izabella Janiszewska ponownie udowadnia, że potrafi świetnie pisać.
Podsumowując - Nieznajomi to książka, która wciąga, niepokoi i zostawia w głowie echo jeszcze długo po zakończeniu. To opowieść o tym, że czasem największy koszmar zaczyna się tuż za płotem, w domu sąsiadów, których uważamy za zwykłych ludzi. I o tym, że są takie drzwi, których lepiej nigdy nie otwierać. 
Zdecydowanie warto przeczytać. Zachęcam. Jeden z najlepszych thrillerów, jakie ostatnio czytałam.

 Zapraszam na moje konto na Instagramie (klik)

środa, 12 listopada 2025

Salomonowy wyrok - John Finnemore

 


Wydawnictwo IV Strona, Moja ocena 4,5/6
Salomonowy wyrok to książka, która już od pierwszych stron wciąga czytelnika w gęstą sieć tajemnic. Pozornie są one niemożliwe do rozwiązania. Do tego dochodzi spora porcja misternie skonstruowanych tropów. John Finnemore prezentuje historię, która nie tylko zaciekawia fabułą, ale również stawia przed czytelnikiem intelektualne wyzwanie. To nie jest thriller, w którym wystarczy śledzić przebieg wydarzeń – tu czytelnik staje się aktywnym uczestnikiem śledztwa. Nie każda książka potrafi wciągnąć czytelnika w intrygę i uczynić go detektywem. Tej lekturze to się udało. 
Punktem wyjścia jest makabryczna zbrodnia dokonana w zamkniętym od środka pokoju. Mamy więc znany, klasyczny motyw „zamkniętego pokoju”. Możecie powiedzieć - nuda. Nic bardziej mylnego. Wszystko zalezy od tego, jak dany motyw nakreślimy, jak o nim napiszem. Autor serwuje nam go w zupełnie nowej, świeżej formie. Brak jest narzędzia zbrodni, brak motywu, brak podejrzanego. W zasadzie, poza ofiarą, nie mamy nic. Mamy coś na zasadzie puzzli, które fragmenty, które musimy poskładać. A nie jest to łatwe. Pojawia się bowiem niezwykły koncept autora: pudełko stu maszynopisowych pocztówek zawierających klucz nie tylko do tej jednej śmierci, ale i dziewięciu kolejnych, popełnionych w tym samym roku. 
Finnemore doskonale bawi się konwencją – to opowieść, która jest jednocześnie fabułą, łamigłówką i zaproszeniem do gry. Nawiązanie do Żuchwy Kaina nie jest przypadkowe, ale Salomonowy wyrok idzie o krok dalej, angażując czytelnika globalnie i społecznościowo. Książka zachęca do myślenia, układania śledczych puzzli, angażuje czytelnika. 
Finnemore bardzo ciekawie pisze. Każde zdanie ma znaczenie, każdą wskazówkaę musimy zinterpretować, niczego nie możemy pominąć. Co z tego wyniknie? Nie zdradzę. Zachęcam za to do lektury. 
Salomonowy wyrok to pozycja obowiązkowa dla miłośników zagadek kryminalnych, klasycznych detektywistycznych konstrukcji, narracji nieliniowej i historii, które zmuszają do myślenia dłużej, niż trwa ostatnia strona. Zdecydowanie polecam.

 

poniedziałek, 10 listopada 2025

Apetyt na życie. Kornelia od serca - Renata Czarnecka

 



Wydawnictwo Axis Mundi, Moja ocena 5/6
Apetyt na życie. Kornelia od serca to powieść, która w bardzo poruszający sposób przypomina, że życie nie kończy się wraz z metryką. Renata Czarnecka stworzyła historię niezwykle ciepłą, mądrą i nasyconą delikatnym humorem, która potrafi rozgrzać czytelnika od środka. To taki plasterek na zbolałą dusze, remedium na złe dni. 
Główna bohaterka, Kornelia, to osiemdziesięcioletnia emerytowana bibliotekarka. Jest to kobieta pogodna, wrażliwa i pełna wewnętrznego światła oraz ciepła. Po prostu mądry, dobry, pogodny człowiek. Choć jej życie toczy się powoli i pozornie zwyczajnie, każde kolejne zdanie ukazuje, jak wiele piękna tkwi w tej z pozoru zwyczajnej codzienności. 
Przeprowadzka do małego miasteczka otwiera przed Kornelią nowy rozdział. Autorka wspaniale ukazuje relacje bohaterki z sąsiadami, spotkania w sklepach, rozmowy, drobne gesty życzliwości. Wszystko to tworzy mozaikę ludzkich historii splecionych ze sobą. Czarneckiej udało się wszystko razem połączyć i bardzo ciekawie opisać. Szczególne wrażenie robi sposób, w jaki Kornelia patrzy na świat: uważnie, ciepło, bez pośpiechu. To spojrzenie, którego często brakuje w naszym współczesnym, zabieganym życiu. 
Choć książka przepełniona jest pogodą ducha, nie jest żadną landrynkową opowieścią. Autorka nie stroni bowiem od trudnych tematów. Mamy np. wątek bezdomnego chłopaka, któremu Kornelia stara się pomóc i wiele innych kwestii. Mimo niepowodzeń bohaterka nie traci wiary w ludzi. Jej siła tkwi w empatii, cierpliwości i w umiejętności cieszenia się drobiazgami, np. kolorem włosów, herbatą pitą w ciszy, telefonem od córki. 
Renata Czarnecka pisze w sposób prosty, ale niezwykle plastyczny. Od pierwszych stron czuć, że autorka chce nie tylko opowiedzieć historię, ale również przypomnieć nam coś ważnego: że warto być dobrym, uważnym i otwartym, niezależnie od wieku czy życiowych doświadczeń. Kornelia jest jak ciepłe światło w oknie, co szczególnie teraz, w strasznych czasach zobojętnienia, wojny jest tak istotne. 
Apetyt na życie. Kornelia od serca to książka, która uczy wdzięczności za drobiazgi, przypomina o wartości relacji, o tym co w życiu ważne i zachęca, aby nie odkładać radości na później. To literatura, która nie potrzebuje dramatycznych zwrotów akcji, by poruszyć serce. Wystarczy szczerość, ciepło i prawda bohaterki. 
To idealna lektura dla tych, którzy szukają spokoju, otuchy i inspiracji – a także dla wszystkich, którzy chcą uwierzyć, że na nowy początek nigdy nie jest za późno. Polecam z całego serca. Zwyczajna opowieśc, a tak mnie ogrzała. 

 

niedziela, 9 listopada 2025

Kucharze dytatorów - Witold Szabłowski



Wydawnictwo Notatnik Reportera, Moja ocena 5,5/6
Kucharze dyktatorów to książka, która na pierwszy rzut oka może wydawać się reportażem o jedzeniu, ewentualnie o kucharzach. I faktycznie taką jest. Znajdziemy w niej potrawy, przepisy, kuchenne anegdoty. Ale to tylko powierzchnia. Pod nią kryje się wspaniała opowieść o ludziach, którzy gotowali dla jednych z najbardziej bezwzględnych przywódców świata – od Fidela Castro po Saddama Husajna, od Envera Hodży po Pol Pota, a także Muammara Kadafiego, Idi Amina i wielu, wielu innych. I dopiero z ich perspektywy widać, jak blisko siebie potrafią znaleć się strach i smak, wielka polityka i zwykły posiłek. Zadziwiająca lektura. 
Witold Szabłowski przez osiem lat jeździł po świecie, by odnaleźć kucharzy dyktatorów. Byli to ludzie, którzy każdego dnia stali u boku tych, którzy decydowali o losie milionów. To oni wiedzieli, co dyktator lubi na śniadanie, jaką kawę pije, czego się boi i kiedy ma najgorszy nastrój. To oni słyszeli rozmowy, widzieli gesty, czuli napięcia, o których świat nigdy się nie dowiedział. Szabłowski pyta ich o wszystko – ale przede wszystkim o to, jak się żyje z tą świadomością, że jedną łyżką można było zmienić historię. A żyło się bardzo ciekawie i niebezpiecznie. Życie w najbliższym otoczeniu władzy jest ryzykowne, ciekawe. Sami się przekonajcie w trakcie lektury tej niezwykłej książki 
Ten reportaż ma niesamowicie ludzki wymiar. Owszem, pojawiają się tu nazwiska i wydarzenia, które znamy z podręczników – rewolucje, przewroty, wojny domowe. Ale narratorami są ludzie zwykle niewidoczni, stojący z boku, niemal przezroczyści. O swoich szefach mówią różnie - ze złością, czasem z ogromną lojalnością, a czasem z czymś, co przypomina delikatną sympatię. 
Jednym z najmocniejszych wątków jest pytanie o odpowiedzialność. Czy kucharz, który gotował dla tyrana, jest współwinny jego zbrodni? Czy „po prostu wykonywał pracę”? Czy miał wybór? Szabłowski nie podaje prostych odpowiedzi – i właśnie dlatego książka działa tak mocno. 
Do tego dochodzi element kulinarny. Przepisy podane w książce nie są ciekawostką, ale częścią opowieści – pokazują, że jedzenie było narzędziem władzy, jak smak mógł łączyć lub dzielić. Szabłowski pisze lekko, barwnie, ksiązkę czyta się, jak najwspanialszą powieść, a nie reportaż. Autor potrafi słuchać i pozwala swoim rozmówcom mówić bez pośpiechu. Dzięki temu historie są pełne emocji, barwne i wiarygodne. 
Dlaczego warto przeczytać Kucharzy dyktatorów? To proste. To wspaniała książka, która prokazuje, że historia to nie tylko wielkie decyzje polityczne, ale także małe codzienne gesty. Do nich należało np. podanie zupy czy filiżanki kawy. Poza tym autor arcyciekawie opowiada o człowieku – z jego słabościami, potrzebami i lękami. Nic dziwnego, iż siążka książka stała się międzynarodowym bestsellerem i została sprzedana do Hollywood. 
Kucharze dyktatorów to wspaniały reportaż, mądry, poruszający i niezwykle oryginalny. Po lekturze trudno już spojrzeć na historię w taki sam sposób. Polecam.


 

sobota, 8 listopada 2025

Prawie nic. Józef Czapski. Biografia malarza - Eric Karpeles

 



Wydawnictwo Noir sur Blanc, Moja ocena 6/6
Prawie nic to książka, która zachwyca od pierwszych stron – nie tylko dlatego, że opowiada o jednym z najbardziej niezwykłych Polaków XX wieku, ale też dlatego, że została napisana z ogromnym szacunkiem i artystyczną wrażliwością. Tak, szacunek to dobre słowo. 
Eric Karpeles, amerykański pisarz i malarz, stworzył biografię, która jest czymś więcej niż tylko opisem życia Józefa Czapskiego. To pełna pasji opowieść o człowieku, który całe życie walczył o prawdę, piękno i duchową niezależność. Wyjątkowy bohater, w sumie mało znany i wyjątkowa książka. Zachęcam do lektury chociażby dla poznania unikalnego człowieka, o którym niestety większość nic nie wie.
Oficyna Noir sur Blanc, znana z wydawania książek wyjątkowych, mądrych i dopracowanych w każdym detalu, po raz kolejny potwierdza swoją renomę. To wydawnictwo, które od lat przybliża polskim czytelnikom wybitne dzieła światowej literatury i ambitne biografie. Publikacja Prawie nic idealnie wpisuje się w tę tradycję. Już sama jakość edycji – piękna okładka, elegancki skład i dbałość o szczegóły – zachęca, by książkę mieć, czytać i podziwiać.
Eric Karpeles, zafascynowany postacią Czapskiego, podjął się zadania niełatwego – opisać życie człowieka, którego biografia jest jak zwierciadło całego XX wieku. A jednak zrobił to w sposób mistrzowski. Z kart tej książki wyłania się nie tylko malarz, ale też żołnierz, pisarz, świadek historii, człowiek głęboko myślący i niezłomny w swoich przekonaniach.
Karpeles prowadzi nas przez kolejne etapy życia swojego bohatera – od młodości w carskiej Rosji, przez lata studiów w Petersburgu, artystyczne dojrzewanie w Paryżu, po tragiczne doświadczenia wojny. Przeżycie to na zawsze odcisnęło się na jego twórczości i myśleniu o świecie. Po wojnie, osiadły w Paryżu, stał się jednym z najważniejszych głosów polskiej emigracji, świadkiem zniszczenia ojczyzny i obrońcą wolności ducha.
Warto wspomnieć o malarstwie naszego bohatera. Było, jest ono zupełnym przeciwieństwem monumentalnych wizji historii. Na jego obrazach są krzesła, filiżanki, twarze, wnętrza, proste pejzaże. Wszystko – „prawie nic”. A jednak w tych drobiazgach widać wszystko: skupienie, ciszę, światło, miłość do życia. Karpeles – sam malarz – rozumie to lepiej niż niejeden historyk sztuki. Pisze o Czapskim nie jak o „temacie”, lecz jak o przyjacielu. Z ogromną wrażliwością pokazuje jego samotność, duchowość, jego potrzebę bycia wiernym sobie nawet wtedy, gdy świat się walił. Widać, że autor spędził lata, studiując jego obrazy, listy, dzienniki, rozmawiając z tymi, którzy go pamiętali. Książka przypomina też o niezwykłej dyscyplinie twórczej Czapskiego. Artysta malował codziennie, do końca życia, wierząc, że sztuka może ocalić człowieka przed rozpaczą. Jego malarstwo, często pozornie skromne, kryje w sobie niepojętą głębię – podobnie jak tytuł biografii: Prawie nic. To właśnie to „prawie nic” okazuje się wszystkim – świadectwem życia przeżytego z sensem, skromnością i godnością.
Karpeles nie idealizuje Czapskiego – pokazuje jego słabości, wahania, trudne relacje z bliskimi – ale robi to z empatią, w wyjątkowy sposób. Dzięki temu Czapski staje się nam bliższy, bardziej ludzki. Biografię czyta się miejscami jak powieść – jest pełna emocji, barw, zapachów i dźwięków epoki. Ta epoka, obok artysty, jest pełnoprawnym bohaterem tej opowieści. Piekne nakreślone realia, przemiany historyczne, ustrojowe, świat w różnych krajach, coś wspaniałego.
Prawie nic to książka, którą można czytać na wiele sposobów: jako fascynującą opowieść o artyście, jako świadectwo historii, ale też jako swoisty przewodnik po świecie wartości. To lektura, która skłania do refleksji nad tym, czym jest odwaga, praca, pamięć i sens tworzenia.
W czasach, gdy łatwo zachłysnąć się bylejakością i powierzchownością, ta książka przypomina, że prawdziwa wielkość często rodzi się z pokory. Józef Czapski żył tak, jak malował – z uważnością, skupieniem, i wiernością własnym ideałom.
Prawie nic to naprawdę wszystko – mądra, piękna i poruszająca biografia człowieka, który pozostawił po sobie ślad jaśniejszy niż wielu bohaterów głośnych epok. Dzięki Ericowi Karpelesowi i Oficynie Noir sur Blanc mamy szansę ten ślad na nowo odkryć. Polecam.

Zapraszam na moje konto na Instagramie (klik) 

 

środa, 5 listopada 2025

Pozwól mi wejść - John Ajvide Lindqvist

 


Wydawnictwo Zysk i S-ka, Moja ocena 4-/6

Pozwól mi wejść Johna Ajvide Lindqvista to powieść, która jeszcze długo po lekturze zostawia w czytelniku pewien chłód, echo niepokoju i... poczucie, że potencjał historii nie został do końca wykorzystany. To historia wyrastająca z miejsc, które otaczją każdego z nas- mokrych chodników, blokowisk, szkolnych korytarzy i samotnych mieszkań. Wszystko to sprawia, iż wielu czytelników może się utozsamić z tą opowieścią. 
Miasto Blackeberg jawi się jako miejsce na pozór zwyczajne, a jednak od początku czujemy, że pod jego betonową powierzchnią pulsuje coś niepokojącego. I to właśnie w tym klimacie tkwi jedna z najmocniejszych stron książki. 
Lindqvist potrafi bardzo ciekawie zanurzyć czytelnika w melancholijny, przytłumiony nastrój. W tej książce każdy gest, a nawet cisza pomiędzy słowami, mają swoje znaczenie. Relacja Oskara z tajemniczą Eli jest rdzeniem opowieści – delikatna, trudna, pełna niepokoju. To historia o samotności, która przeradza się w uzależnienie od czyjejś obecności. 
Choć fabuła sama w sobie jest intrygująca i dobrze skonstruowana, autor nie wykorzystał potencjału. Lindqvist świetnie buduje klimat, lecz momentami tempo opowieści bywa nierówne. Niektóre fragmenty są niezwykle sugestywne, wciągające, wręcz hipnotyzujące, inne zaś rozciągnięte, zbyt drobiazgowe, czasami nawet nudnawe. Zdarza się, że zamiast pogłębiać emocjonalne przeżycia bohaterów, na dłużej zatrzymujemy się na pobocznych postaciach i epizodach, które nie zawsze wydają się istotne. Poza tym całą fabułę można było dalej, mocniej pociągnąć. Aż się o to prosiła. Nie chce pisać dokłądnie, o co chodzi, nie chce spojlerować. 
Trzeba jednak przyznać, że Lindqvist w sposób bardzo ciekawy interpretuje motyw wampiryzmu. Nie znajdziemy tu romantyzowania potwora ani nadmiaru efektów grozy. Zamiast tego mamy bardzo mocno realistyczną opowieść o byciu „innym”, o granicy pomiędzy człowiekiem a istotą, która nim już nie jest. Mocne i ciekawie przedstawione. 
I może właśnie w tej sprzeczności tkwi lekkie rozczarowanie: książka bardzo trafnie dotyka emocji, porusza temat wielu zagadnień, np. kochać - nie móc kochać, ale robi to niekonsekwentnie. Szkoda, że tak było. Kssiążka przez to dużo traci. 
Mimo tego Pozwól mi wejść zostaje w pamięci. Nie jest to horror z krwi i kości, ale niezła opowieść o dwójce samotnych dzieciach i o tym, jak desperacko potrzebujemy drugiego człowieka. 
To niezła książka, momentami nawet dobra. Zdecydowanie warto dać jej szansę, mimo iż nie spełnia całkowicie obietnicy, którą niesie jej potencjał.

Zapraszam na moje konto na Instagramie (klik) 

poniedziałek, 3 listopada 2025

Kairos - Jenny Erpenbeck

 



Wydawnictwo Znak Literanova, Moja ocena 6/6
Jenny Erpenbeck w swojej powieści Kairos zabiera nas do Berlina lat 80. Jest to świat, który właśnie zaczyna pękać od środka. To pęknięcie dotyczy na równi polityki, społeczeństwa, jak i emocji. Kairos to zdecydowanie książka o miłości, o uczuciu, które dodaje niesamowitych skrzydeł, ale równocześnie odbiera oddech i potrafi poranić, jak nic innego. To także powieść o czymś zdecydowanie więcej. 
Wszystko zaczyna się w zwyczajny, deszczowy dzień. W autobusie spotykają się - Katherina, młoda studentka i Hans, dużo starszy, żonaty mężczyzna. Nie znają się i nagle dochodzi do przypadkowego spotkania. Od tego momentu ich życie przestaje być takie jak wcześniej. To, co zaczyna się jako fascynacja i namiętność, z czasem przeradza się w relację pełną napięcia, zazdrości i bólu. Erpenbeck pokazuje, jak cienka jest granica między miłością, a uzależnieniem od drugiego człowieka. 
Katherina i Hans żyją w cieniu wielkiej historii. Niemcy, w których żyją to NRD, czyli Niemiecka Republika Demokratyczna, kraj, który powoli, na ich oczach się rozpada. To tło polityczne nie jest tu przypadkowe. Ba, śmiało można napisać, iż jest ono pełnoprawnym, trzecim bohaterem powieści. Erpenbeck bardzo sprytnie łączy to, co osobiste, z tym, co społeczne. Miłość bohaterów jest jak symbol tego, co akurat dzieje się z ich krajem. Miłość, podobnie, jak przed laty NRD, jest najpierw pełna wiary i nadziei, potem coraz bardziej duszna i niepewna, aż w końcu nieuchronnie zmierza do końca, tak jak w momencie, gdy dzieje się akcja książki.
To także poruszająca opowieśc o zdradzie, na wielu płaszczyznach. Z jednej strony to zdrada partnera, miłości. Z drugiej strony to zdrada nadzieji, ideałów, marzeń, obietnic. W tym aspekcie każdy zobaczy coś innego. Generalnie to proza spektakularna, gęsta od emocji, znaczeń. 
Sporo miejsca poświęcone jest też samemu miastu, Berlinowi i to na wielu płaszczyznach. Miasto dudni, tętni życiem, emocjami, głosami, jest zupełnie inne od Berlina, jaki znamy teraz blisko 40 lat póżniej. Berlin z Kairos to klęska, miasto przegrane, przecięte na pół murem, ale jednocześnie to nadzieja na nowy początek, na coś lepszego, co czai się za rogiem. 
To, co robi ogromne wrażenie, to język powieści. Erpenbeck pisze prosto, ale z niezwykłą precyzją. Każde zdanie ma znaczenie, każde słowo niesie emocje. Czasem jedno krótkie zdanie potrafi powiedzieć więcej niż cała strona opisu. Dzięki temu książkę, mimo że porusza trudne tematy – zdradę, cierpienie, upokorzenie – czyta się ją z zapartym tchem. 
Świetnie ukazani są bohaterowie. Autorka nie ocenia ich, nie mówi, kto ma rację, kto popełnia błąd, kto powinien tak, a nie inaczej postąpić. Pozwala nam samym zdecydować, czy Katherina jest ofiarą, czy współtwórczynią tego toksycznego związku. Właśnie w tym tkwi siła tej powieści – w pokazaniu, że życie i miłość nigdy nie są czarno-białe. 
Kairos to książka, która zostaje w czytelniku na bardzo długo. Zmusza do myślenia o tym, czym naprawdę jest miłość – czy to wolność, czy więzienie. Pokazuje, że czasem najważniejsze momenty w naszym życiu, są piękne i bolesne jednocześnie. 
Nie dziwi więc, że Jenny Erpenbeck otrzymała za tę powieść Międzynarodową Nagrodę Bookera 2024. To literatura najwyższej próby – mądra, emocjonalna i głęboka, zapadająca w pamięć na bardzo długo, powieść do przeżywania. 
Kairos to nie tylko historia o miłości dwojga ludzi. To także opowieść o świecie, który się kończy, i o tym, jak trudno pogodzić się z przemijaniem – uczuć, nadziei, systemów. To książka, którą chce się czytać powoli, smakując każde zdanie, a potem długo o niej myśleć. 

Zapraszam na mój profil na Instagramie (klik)