W 100% zgadzam się z opisem na okładce, to książka niezwykła o zwyczajnych-niezwyczajnych kobietach:
Burzliwa historia Lwowa sprawiła, że niewiele wiadomo o wspaniałych kobietach, które współtworzyły to miasto. Ludzie zapomnieli o swoich literatkach, przebrzmiała sława aktorek, poszły w niepamięć skandalizujące romanse femmes fatales, a praca kresowych siłaczek może budzić dziś politowanie. Poza nielicznymi wyjątkami nie są patronkami ulic, nie mają pomników ani tablic pamiątkowych. Ich codzienne sprawy, dorobek i osiągnięcia wciąż pozostają w cieniu. Pozostają nieznane zarówno bohaterki haseł w encyklopediach, jak i „dziunie” opiewane w lwowskich piosenkach.
Kwestie, życiorysy, ciekawostki dot. kobiet niebanalnych, niezwykłych, często zapomnianych interesują mnie od dawna. Nic więc dziwnego, że sięgnęłam po tę książkę. Wiele po niej oczekiwałam i nie zawiodłam się. Pierwszą z wyjątkowych kobiet Lwowa jest autorka książki, ale i i kobiety z jej rodziny, jak chociażby babcia, która po przejęciu przez Rosjan miasta, nie opuściła Lwowa. Dla mnie to wielki heroizm. Autorka kilka lat mieszkała w Polsce, studiowała tu, ale w końcu i tak wróciła do Lwowa. Od wielu lat pisze artykuły dotyczące historii miasta i dawnych województw Rzeczypospolitej, prowadzi audycje radiowe, jest przewodnikiem po Lwowie.
Prowadzi także strony na portalu społecznościowym Cmentarz Łyczakowski oraz Damski Lwów. Jakby tego było mało, jest inicjatorką i współinicjatorką projektów promujących kulturę polska we Lwowie. Niezwykła kobieta renesansu żyjąca we Lwowie.
Chociażby dla samej autorki warto po tę książkę sięgnąć, ale nie tylko.
Kobiety ze Lwowa, to zbiór 33 portretów, które przedstawiają kobiety znane, ale i takie o których rzadko kto słyszał. Pochodzą one z różnych klas społecznych, z różnych części miasta, maja różny majątek, inne wykształcenie, łączy je bycie kobietą we Lwowie na przełomie minionych wieków, co przynosiło więcej smutków i trudów niż radości.
Niby mało, ale jak się w trakcie lektury okaże, to jednak bardzo dużo.
Są wśród nich kobiety zwyczajne, jak i aktorki, znane gwiazdy swoich czasów i zwyczajne szare myszki. Każda z opisywanych kobiet jest całością, osobną jednostką, istotą samodzielną w nieciekawym świecie. Co cenne, żadna z bohaterek nie jest ukazana przez pryzmat towarzyszącego jej (z wyboru lub życiowego przymusu) męźczyzny, jak to ma miejsce w wielu innych książkach,
Z jednej strony lektura zachwyca lwowskimi smaczkami, wyjątkowym klimatem, a z drugiej strony budzi ogromną złość. Co jest przyczyną złości? Przede wszystkim sposób traktowania kobiet, przemoc, lekceważenie, ogólnie występujący patriarchat, pogarda, poniżanie i niemożność życia, tak po prostu życia. My kobiety XXI wieku często zapominamy o tym co mamy, co wywalczyły nasze babki i prababki. Lekceważymy to, milcząc często dajemy sobie krok po kroku odebrać wolność, przywileje.
Warto przeczytać Kobiety ze Lwowa żeby docenić, zrozumieć.
Beata Kost pisze lekko, ale nie infantylnie, piękną polszczyzną, rzetelnie podając historyczne fakty. Czyta się wyśmienicie. Polecam.
Z checia po nia siegne, bo uwielbiam takie wlasnie lektury, szukalam czegos nowego i mam, a Twoja recenzja bardzo mnie zachecila, takze ruszam na zakupy:) Milego dnia:)
OdpowiedzUsuńBrzmi bardzo zachęcająco. Ostatnio Marginesy poszły nieco w stronę komercji i mniej patrzę na ich nowości, być może niesłusznie. Pozdrawiam, Paweł z http://melancholiacodziennosci.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń